Seria: Vestmanna, tom: 1
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 520
Gatunek: Kryminał, kryminał skandynawski,powieść społeczno-obyczajowa
Moja ocena: 4/6
Moja ocena: 4/6
"Zbrodnia na bezpiecznej wyspie"
Vestmanna, niewielkie miasteczko na Wyspach Owczych, zamieszkane przez
niewiele ponad tysiąc mieszkańców, którym pojęcie
przestępstwa jest całkiem obce. Pojawiło się tam tylko jedno morderstwo od 1988 roku, więc można uznać, że jest to jedno z najbezpieczniejszych miejsc na świecie. Ale ten spokojny charakter zostaje naruszony, kiedy znika Paula Løkin, a ostatnim, kto ją widział jest Hallbjørn Olsen, były żołnierz samotnie wychowujący buntującą się córkę. Rusza akcja poszukiwawcza mieszkańców, żeby znaleźć zaginioną dziewczynę. Paula zostaje odnaleziona martwa i pojawiają się podejrzenia o morderstwo. W sprawię angażuje się duńska policja, która przypływa do nadmorskiego miasteczka i przejmuje śledztwo. Pierwszym podejrzanym jest Olsen, który cierpi na zespół stresu pourazowego i częste zaniki pamięci po alkoholowych libacjach. W jednej z nich brał udział tej nocy, kiedy dziewczyna zniknęła, a Hallbjørn wrócił późno do domu i nie do końca pamięta, co wcześniej robił. Czy to on zabił Paulę Løkin? Czy zabójca w ogóle znajduje się jeszcze na wyspie?
Nie znam twórczości pana Remigiusza na tyle dobrze, żeby bez problemu
rozpoznać jego pisarstwo bez jasnej informacji, że to twór spod jego
ręki, więc świadomość, iż to on się kryje pod pseudonimem farerskiego autora, niewiele mi dała. Ale jedno wiem na pewno, ta książka od samego początku ma coś, co powoduje, że od
pierwszej strony czyta się bardzo
lekko, szybko i przyjemnie. Ma dobry klimat i intrygę, ale osoby sięgające po "Enklawę", mając w
nadziei poznanie kolejnego kryminału skandynawskiego, mogą być
zawiedzione, bo z nim niewiele
ma tak naprawdę wspólnego. Fabuła w dużej mierze skupia się na życiu na
wyspie i jego mieszkańcach, czyli uwypuklona jest ta
społeczno-obyczajowa warstwa. Morderstwo schodzi raczej na drugi plan.
Akcja nie dzieje się zbyt szybko, nie ma tylu zwrotów sytuacji, strzelanin, pościgów, przy prowadzeniu śledztwa poznajemy
większe i mniejsze dramaty mieszkańców, problemy z utrzymaniem,
poszukiwaniem zysków, myślenie o sezonie turystycznym i tradycyjnym
święcie połowu grindwali. Na wierzch wydobywają się też niektóre z nielegalnych działalności Farerów, jak handel
narkotykami czy alkoholem.
Dowiadujemy się też nieco o przeszłości niektórych bohaterów. Są to
zabiegi dosyć znane i stosowane przez pisarzy tego gatunku, chociażby w
książkach słynnej pisarki o mieszkańcach z Lipowa. Nie każdy potrafi napisać taki kryminał dobrze, ale na szczęście Løgmansbø robi to nieźle, mimo że skandynawskiego charakteru w tym niewiele.
Remigiusz Mróz zdecydował się na opublikowanie swojej kolejnej książki (a w zasadzie książek, bo to trylogia) pod farerskim pseudonimem Ove Løgmansbø, przywodząc na myśl słynnego norweskiego pisarza, Jo Nesbø. Nie wiem, czy ten zabieg przyniósł panu Remigiuszowi więcej zwolenników, czy przeciwników, ale ja od początku, jak okazało się, że Løgmansbø to on, uważałem, że to bardzo fajna akcja i nie zauważyłem w tym żadnego negatywnego akcentu. Każdy ma prawo marzyć, sprawdzać się i realizować w dowolny sposób, czy jest to pisarz, aktor, inna postać medialna czy przeciętny Kowalski. Tym bardziej nie dziwię się takiego kroku w jego przypadku, kiedy jest autorem szalenie płodnym i w jakiś sposób te książki trzeba wydawać. Co z tego, że rok w rok pojawiają się 3-4, jeśli ma ich w zanadrzu jeszcze kilkanaście? Mają leżeć i czekać, a stos niewydanych rosnąć? Nie piszę tego po to, żeby koniecznie usilnie bronić autora, ale sam pisząc na co dzień zwykłe opinie czy posty na temat książek i tematów około literackich, kiedy wiem, że są w dużej ilości, planuję na przyszłość, i chcę żeby się szybko pojawiły, bo mnie roznosi. Co dopiero autor, który stworzył coś przeznaczonego dla tysięcy osób. Też chce to wypuścić jak najszybciej i dowiedzieć się, jakie są opinie na ten temat, więc to rozumiem. Zagłębiając się nieco bardziej w tym przedsięwzięciu wiem, że serc wśród mieszkańców Wysp Owczych autor raczej za wielu sobie nie zdobył (bardziej dociekliwi, w tym sami Farerzy, odnajdują tu kilka elementów niezgodnych z prawdą o jej mieszkańcach, co też im samym się nie spodobało), ale jakby nie było, dzięki tej sytuacji zrobiło się znacznie głośniej o tym odludziu i jego spokojnych mieszkańcach. Więcej ludzi może dowiedzieć się, że taki ląd w ogóle istnieje i w przybliżeniu poznać jakie jego społeczeństwo ma tradycje, zwyczaje, kulturę itp. A to chyba jednak plus, jakby nie patrzeć.
Moim zdaniem ciekawie została przekazana cała społeczność Farerów i próba przełamania tego poczucia totalnego bezpieczeństwa w miejscu, gdzie nie dzieje się nic niebezpiecznego i złego. Tutaj coś złego się jednak stało i wiadomo, że winowajcą jest jeden z nich, który przebywa na tej wyspie. A przecież wszyscy tak dobrze się znają i wiedzą o sobie wszystko. Przekonać się można, że pewność co do charakteru i poczynań danej osoby to czasem tylko złudzenie. A za tym kryje się coś odmiennego, czasem mrocznego. Widać to w trakcie książki, ale też w zakończeniu, które jest naprawdę zaskakujące.
Poszczególne postaci w tej historii są przedstawione całkiem nieźle. Zwłaszcza podobać się może przypadek głównego bohatera, Hallbjørna Olsena, który
brał udział w jugosłowiańskiej wojnie pod przywództwem Duńczyków, za
którymi się na wyspie nie przepada i niejednokrotnie widać tego oznaki. Jest przez to uznawany na pół wrogiem, na pół
przyjacielem - niepodległościowcy uważają go za zdrajcę, a unioniści za
przykład. Dodatkowo po powrocie z wojny w tajemniczych okolicznościach
stracił żonę (za co się go niejako obwinia) i wychowuje samotnie córkę
nie dając dobrego przykładu, bo często wraca do domu pijany. Wszystko to
sprawia, że Olsen wśród społeczności wyspy jest raczej
samotnikiem i odludkiem, który utrzymuje się z prac dorywczych,
naprawiając drobne rzeczy starszym ludziom i kobietom.
Nie wiem, kiedy sięgnę po kolejny tom trylogii Løgmansbø, ale zrobię to na pewno. Podczas czytania nabrałem dużej ochoty, żeby nieco lepiej przyjrzeć się Wyspom Owczym
i wiele razy zaglądałem do internetu patrząc na różne fotki i filmiki z
Vestmanny, dzięki czemu udzielał mi się ten charakter wyspy i
społeczeństwa Farerów, i tym przyjemniej mi się tą książkę czytało. Po przeczytaniu Enklawy mogę stwierdzić, że jest to dobrze skonstruowany kryminał, w którym liczy się nie tylko zdemaskowanie sprawcy i sensacyjna intryga, ale też odkrywanie większych i mniejszych tajemnic mieszkańców wyspy, poznanie ich przeżyć i bolączek oraz udowodnienie, że w każdym, nawet pozornie bezpiecznym miejscu może zrodzić się zło, które doprowadzi do wielu nieszczęść.
Za umożliwienie mi przeczytania książki dziękuję księgarni internetowej Świat Ebooków. :)
Brzmi nieźle, ale moje zdanie na temat akurat tej trylogii i zabiegu, na jaki zdecydował się autor, znasz... ;)
OdpowiedzUsuńZnam. Może kiedyś. :) Mnie te Wyspy Owcze bardziej zauroczył od samej kryminalnej intrygi. :)
UsuńNo właśnie gdybym miała czytać to dla Wysp, a te wydają mi się nieprzekonujące w wykonaniu Mroza ;)
UsuńHehehe, a ja właśnie czytałem i oglądałęm jeszcze dodatkowo, więc dowiedziałem się kilku rzeczy. Wiele autorów tak "przerysowuje" albo nie dopowiada fakty, Kasia. Tylko niewielu tak jak on decyduje się na wybór tak niewielkiego lądu na Ziemi, który na dodatek jest wysoce-czytelniczym (chyba poziom ich czytelnictwa jest 2 na świecie, tak gdzieś przeczytałem) i mocno dociekliwy, jeśli się o nich pisze. I go przyłapali i "poturbowali słowa". Jednak jakby tak się przypatrzeć innym autorom to pewnie też byłoby wiele nieścisłości. :)
UsuńTak jeszcze odnośnie oglądania. Kilka razy ten filmik przeglądałem. Bardzo mi się podoba ten surowy klimat, zobacz jak to wygląda, jak jedna wielka harmonia, a na dodatek spokój, ład i prostota w każdym calu:
https://www.youtube.com/watch?v=DyOsyWy8xwQ
Aż sobie pogooglałem o co chodzi z tym Mrozem. Jakaś "afera" z tego była. Na Wyspach Owczych facet jest spalony a u nas pewno reklamy mu to tylko narobiło ;) Nie mniej mógł się lepiej przygotować do "roli" tamtejszego pisarza. Dla mnie dyskwalifikacja, tego cyklu nie tykam na pewno :P
UsuńFajne widoki Ciacho. A pogodę jaką tam mają sprawdzałeś ? ;) Bo takie widoczki mogą Ci wyjść szybko bokiem jeśli przez 25 dni lipca masz 11 stopni, deszcz i wiatr, coś o tym wiem ;)))
A tam, przesadzasz. Więcej pisarzy popełnia więcej błędów, tylko tego nie wykryto do tej pory, bo mieli to w dupie. ;) Zresztą Ty i tak byś nie tknął, bo nie czytasz kryminałów, więc nie szpanuj. :P :P ;)
UsuńTa, sprawdzałem, ciągły wiatr i deszcz. Ale toż ja tam mieszkać na stałe bym nie chciał, tylko pojechać zwiedzić. :)
Oczywiście, że pisarze popełniają błędy. I gdyby to Remigiusz Mróz popełnił te błędy to można machnąć ręką. Ale on stworzył fikcyjną tożsamość, człowieka stamtąd. Udzielał wywiadów, opowiadał o swoich korzeniach a na koniec okazuje się, że nawet na te Wyspy Owcze nie pojechał. Powiedz mi jak to wygląda? Amatorka i tyle.
UsuńWyobraź sobie, że jakiś skandynawski pisarz wymyśla sobie polskie nazwisko, pisze 3 książki o Polsce, w których wielokrotnie mija się z prawdą a na koniec okazuje się, że nawet w Polsce nie był. I co, nikt by nie zareagował ? Stary, Internet by zapłonął a ludzie domagaliby się linczu ;) Szczególnie u nas gdzie, podobno, czytelnik jest dość wymagający. Np. Kossakowska wspominała, że w swojej książce użyła gdzieś sformułowania o szopie z cegły (nie pamiętam dokładnie jakiej) to ludzie zaczęli jej wypominać, że w miejscu i epoce, w której toczy się akcja taka cegła była nieznana ;))
Tak więc dla mnie spoko akcja gdyby Mróz tam pojechał, spróbował troszkę pogadać z ludźmi, zrobić jakiś wywiad itp ale z tego co czytam poszedł na łatwiznę i tyle, szkoda.
A odnośnie czytania kryminałów to sobie wypraszam :PP Właśnie sobie sprawdziłem zeszły rok, na 52 książki 9 to były kryminały :PP Ok, to nie jest mój pierwszy wybór ale to nie jest tak, że nie tykam w ogóle :PPP
Do zwiedzania też trzeba mieć pogodę ;))) U mnie 4 dzień z rzędu pada i dziś jest tylko 10 stopni, można dostać deprechy.
Ło żesz, aleś Ty wylewny, jak Cię podkręcę. :D Spoko, jest w tym sporo racji, co piszesz. Ale ja widzę racje po obu stronach i patrzę obiektywnie, nie przez tylko pryzmat poszkodowanych. Zresztą moim zdaniem trochę przesadzają, jak pisałem, zrobiło się dzięki temu o nich głośniej, a tam przecież liczy się bardzo okres turystyczny, bo idzie zarobić - if you know what i mean. ;)
UsuńHehehe, dobra, zwracam honor, bo widzę, żeś potencjalny fan kryminałów. :D
To prawda, ale najgorzej z temperaturą. Jak pada to pal licho, ale jak pada i jest 10 stopni, a jeszcze do tego wieje to już niefajnie.
Czytałam, jeszcze zanim się okazało, że to Mróz. I chociaż mi się podobała, to niestety zniechęciłam się i poczułam oszukana;p Czytam Mroza, gdy pisze o Polsce, przeczytam, gdy napisze o innym kraju ale pod swoim nazwiskiem. Tej serii jednak już nie ruszę. Co do Wysp Owczych to czytałam wywiady z tamtejszymi mieszkańcami, którzy byli lekko oburzeni:)
OdpowiedzUsuńAbstrahując, pięknie tam jest.
Tak? No właśnie zastanawiałem się reakcji samych polaków, jak odbiorą to już po przeczytaniu, kiedy okaże się, że to on. Ja przeczytam, bo chętnie się dowiem, co dalej tam nawypisywał i skonfrontuje z faktami na temat Wysp. :)
UsuńDokładnie. Mnie ten filmik, który załączyłem wyżej szczególnie się podoba. Podobno się to nazywa Wyspy Owcze, bo więcej tam owiec niż samych ludzi. :P
Wyspy Owcze jako takie mnie interesują, więc może sięgnę. Jeśli chodzi o wydawanie pod innym nazwiskiem to coś tam mi się obiło o uszy (oczy:)), ale nie dociekałam zbytnio. Wiem, że autor to Mróż i tyle, choć sądząc po burzy jaka się w internetach rozpętała to chyba chodziło o coś jeszcze? Jakoś nie przyglądałam się temu aż tak dokładnie :)
OdpowiedzUsuńA to przyjrzysz się jak sięgniesz. :P Ale generalnie trochę zamieszania z tym było, niektórzy autorzy jakieś felietony na ten temat pisali itp. itd.
UsuńJa tam jeszcze nic nie czytałam tego autora i pierwsze słyszę, że wydał też pod pseudonimem ^.^ i ta afera... Widać, że troszkę jestem niedoinformowana a raczej niedoczytana -dziękuję za to że się tego i owego z Twojej recenzji dowiedziałam ;) Mimo wszystko i tak sądzę, że ta książka mogłaby mi się spodobać. Świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia :)
A to nie jest akurat jakiś wstyd. Po prostu nie ulegasz ostremu marketingowi. Każda książka Mroza to jest niemal od razu na liście najczęściej kupowanych. Wiele tej popularności sam sobie zawdzięcza, bo ma bardzo bliski kontakt z czytelnikami, a oni to lubią. Do mnie też się za każdym razem coś odezwał jak recenzowałem jego książki. Czy ta popularność wiąże się z najwyższą półką? Być może. Ja do tej pory natrafiłem na taką, gdzie stawiam książki dobre, ale niekoniecznie zapadające w głowie na dłużej. Na pewno jednak nie odradzam, bo dobrze się bawiłem. I dziękuję za miłe słowa. :)
UsuńCo prawda od Mroza przeczytałem tylko jedną książkę ale szczerzę mówiąc, nie porwał mnie i jakoś niespecjalnie zachęcił do tego, żeby sięgnąć po kolejne. Twoje recenzje zdają się to w sumie potwierdzać, autor przyzwoity z niezłym piórem... ale niestety nic ponadto, brakuje mu tego czegoś co mają Ci najlepsi. Dlatego też dziwi mnie strasznie aż taka popularność tego gościa... ale może trzeba sięgnąć po jeszcze jakieś książki i dopiero potem oceniać ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie jest tak, jak wywnioskowałeś. A skąd popularność? 1 - ilość książek, a czytelnicy sobie to zawsze chwalą, dlatego zauważ, że większość takich autorów systematycznie rok co rok wydających ma przeważnie mnóstwo fanów. 2 - kontakt. I to jest chyba kluczowe, wiesz? Ja napisałem 3 recki i do każdej autor tutaj lub na fejsie coś naskrobał, co jest całkiem miłe. Do tego odpowiada praktycznie na każdą zaczepkę na fejsie. To się chwali, ludzie to lubią, mieć taki bliski kontakt z autorem, bo wydaje się być bardziej jak normalny Kowalski niż celebryta. ;)
Usuń