Seria: Lipowo, tom: 1
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 539
Gatunek: Kryminał, powieść społeczno-obyczajowa
Moja ocena: 4+/6
"Będziesz moim motylkiem"
Katarzyna Puzyńska jest obecnie jedną z najbardziej znanych i najczęściej czytanych polskich pisarek w naszym kraju. Zadebiutowała zaledwie trzy lata temu, ale już dziś ma na swoim koncie aż siedem kryminalnych powieści, a już w czerwcu ma się pojawić kolejna. Z wykształcenia pani Kasia jest psychologiem i pracowała nawet przez kilka lat na wydziale psychologi jako nauczyciel akademicki. Postanowiła jednak spróbować swych sił w pisarstwie, co było i jest jej największą pasją. Pamiętam dobrze, kiedy jej debiutancki "Motylek" pojawił się w zapowiedziach wydawnictwa Prószyński i S-ka i po kilku miesiącach byłem pod wrażeniem, że w tak krótkim czasie autorka stała się tak popularna i lubiana w naszym kraju. Długo zwlekałem z zamiarem sięgnięcia po jedną z jej książek, bo na co dzień nie czytam za dużo kryminałów, chociaż ostatnimi czasy uległo to znacznej poprawie, ale w związku z kolejną zapowiedzią nowej powieści Katarzyny Puzyńskiej zdecydowałem się w końcu spróbować, zaczynając od tego momentu co pisarka, czyli od jej debiutu.
Stary wiejski domek na Mazurach we wsi Lipowo został kupiony przez warszawiankę Weronikę Nowakowską, która niedawno rozwiodła się z mężem i postanowiła przenieść się ze stolicy w bardziej spokojne i odludne miejsce. Pani psycholog chce zacząć nowe, spokojne życie, z dala od zgiełku i wolne od użalania się nad sobą, lenistwa i negatywnych emocji. Wydaje się, że wszystko idzie po jej myśli w sielankowym miejscu. Ale niedługo po pojawieniu się warszawianki spokój we wsi zostaje zachwiany przez szokujący wypadek i w konsekwencji śmierć nieznanej zakonnicy, która pojawiła się w Lipowie. Początkowo mieszkańcy i tutejsza policja są przekonani, że siostra zakonna poniosła śmierć przez potrącenie samochodem. Jednak po sekcji zwłok okazuje się, że kobieta została brutalnie zamordowana wieloma dźgnięciami nożem, a potem specjalnie przejechana dla upozorowania wypadku. Kilka dniu później dochodzi do kolejnego morderstwa. Chwilowo obydwie te sprawy wydają się mieć ze sobą niewiele wspólnego, ale to tylko pozory. Śledztwo tutejszej policji doprowadza do ujawnienia tajemniczej przeszłości zakonnicy, która z dnia na dzień coraz bardziej przybliża do rozwiązania zagadki obu morderstw, a przy okazji doprowadza do poznania także niektórych mroczniejszych przewinień mieszkańców Lipowa.
Bardzo lubię debiuty, w których nie czuć tej sztywności w konstruowaniu zdań i fabuły, charakterystycznej dla początkujących pisarzy, którzy usilnie chcą zaciekawić swojego potencjalnego czytelnika. Raczej rzadko się zdarza, aby już pierwszą książką zrobili na mnie mocne wrażenie i pokazali, że będą się liczyć na wymagającym rynku literatury. Jednak książka Puzyńskiej od początku mnie wciągnęła, głównie za sprawą takiego małomiasteczkowe klimatu, który bardzo mi się podoba i jest w zasadzie często wykorzystywany dla kryminalnej intrygi, bo teoretycznie najłatwiej skonstruować tego typu powieść umiejscawiając jej akcję na mniejszej przestrzeni. Nie każdemu się to jednak udaje, bo kiedy akcja dzieje się w takich małych, wyizolowanych miasteczkach lub wsiach, gdzie każdy każdego zna i wiem o nim więcej, niż ten może się domyślić, a plotki rozchodzą się z prędkością błyskawicy, trzeba stworzyć na tyle dobrą intrygę kryminalną, żeby była wiarygodna i nie dało się zbyt łatwo odszukać mordercy wśród niewielkiej populacji mieszkańców, co jest teoretycznie łatwiejsze niż szukanie na większych obszarach. Być może znajdzie się kilku czytelników, którzy wytypują mordercę wcześniej niż w końcowej części książki. Jednak autorka bardzo zręcznie zaciera ślady i wyprowadza czytelnika w pole, żeby za szybko tej sprawy nie rozwiązać, a ja jestem jednym z tych, którzy dopiero pod koniec dowiedzieli się, kto jest sprawcą tego wszystkiego.
Książka polskiej autorki nie opiera się jednak na samej tylko kryminalnej zagadce, jak to normalnie w tego typu powieściach bywa. Oprócz zbrodniczej intrygi mamy dużą dawkę społeczno-obyczajową tego małomiasteczkowego tła, która pozwala nam bliżej poznać tą niewielką wieś i mieszkańców Lipowa - ich relacje, zajęcia, dobre i złe strony, wydarzenia z przeszłości. Poznamy między innymi irytujących milionerów, którzy zdają się być bardzo ważni na tej wsi, trzydziestotrzyletniego szefa komisariatu, który jest synem słynnego bohatera, ale ciągle jest nieżonaty i mieszka z mamą, policjanta samotnie wychowującego córkę i syna, którzy mają wiele grzeszków na sumieniu, gospodynię zajmującej się piątką dzieci, która jest bita przez męża, księdza proboszcza i plebanię czy pani psycholog, która dopiero co się przeprowadziła. Naprawdę dobrze wyszło autorce przedstawienie każdej z tych postaci z osobna i przybliżenie ich historii, bo dzięki temu wszystkie te postaci poznajemy lepiej, dlatego że widzimy ich wady i zalety i wydają się być znacznie bardziej realne, a przede wszystkim istotne dla fabuły. Na tym społeczno-obyczajowym podłożu trudno dociec, kto jest winnym zbrodni, bo wielu mieszkańców ma coś niedobrego na sumieniu i są podejrzani.
Zagadka kryminalna została jeszcze dodatkowo bardziej zagmatwana przez autorkę, bo sięga tajemniczo daleko w przeszłość, żeby dać o sobie znać po wielu latach w teraźniejszości. Cała więc intryga jest znacznie bardziej skomplikowana i naprawdę trudno jest się zorientować, jaki będzie jej finał i kto okaże się mordercą. Dobrze, że autorka porusza przy tym jeszcze inne tematy dotyczące każdej społeczności, jak alkoholizm, aborcja, sieroctwo, zdrada i rozwód, bo jeszcze bardziej urozmaica tym książkę i nie skupia się na samej zbrodni.
"Motylek" okazał się być udanym debiutem i trzymającym w napięciu kryminałem, o bardzo dobrze nakreślonej społeczności i skonstruowanej warstwie społecznej i obyczajowej dla urozmaicenia fabuły. Na pewno wiele osób będzie zadowolonych, jeśli sięgną po tą książkę i myślę, że niewiele czasu upłynie, kiedy zdecydują się sięgnąć po kolejną pozycję tej autorki. Ja na pewno długo czekać nie będę i zawitam do Lipowa po raz drugi szybciej niż mógłbym wcześniej przypuszczać.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję księgarni internetowej Świat Ebooków. :)
Wybrałam sobie tę książkę do jednego z wyzwań, w których biorę udział, więc będę czytać :) Czytałam drugi tom i przyznaję, że trochę mnie irytowała maniera autorki w powtarzaniu stopni wraz z pełnym imieniem i nazwiskiem bohaterów. Ale to taki szczegół :)
OdpowiedzUsuńW recenzjach drugiego tomu też o tym czytałem wiele razy. W tomie 1 mi się to w oczy nie rzuciło, więc może to tylko tak 2 tomu dotyczy.
UsuńRzuca się i mnie tez stopnie służbowe irytowały, szczególnie w trzech pierwszych tomach, potem Puzyńska się zlitowała i zaprzestała tego procederu. Cieszę się, że Ci się spodobało i będziesz odwiedzał Lipowo.
UsuńNo to może w 2 i 3 tak, w 1 tak mnie to jakoś nie raziło, więc nawet nie zauważyłem. Ale spoko, na początku każdy musi się rozkręcić i podszlifować styl i piswonię. :) Na pewno w tym roku tam wrócę. :)
UsuńDo polskiego kryminału nadal planuję pierwsze podejście i coś mi się nie spieszy. Celuję bardziej w Miłoszewskiego, Puzyńska do mnie niestety nie przemawia. Może wydziwiam, a może drżę ze strachu przed znudzeniem motywami obyczajowymi...
OdpowiedzUsuńPierwsze? To jeszcze nic nie czytałaś?
UsuńNo nic nic Kamilu, jakoś mi nie po drodze z polskim kryminałem. Wiem, że na pewno nie tykam na razie Mroza bo suzm wokół niego robi się drażniący. Puzyńska i Bonda mnie nie przekonują, ale Miłoszewski owszem, może potem sięgnę po którąś z pań ;)
UsuńA wiesz, że pomyślałem sobie o Tobie podczas czytania tego cyklu? Dlatego że w Lipowie jest jedna pani Komisarz, która ma aparycję i ogólnie bardzo się wyróżnia wśród znanych mi bohaterek, i bardzo przypomina Lisbeth Salander, którą tak polubiłaś, co zresztą nie tylko ja zauważyłem. :)
UsuńPo pierwsze - polecam Miłoszewskiego i Konatkowskiego. Świetne kryminały, bardzo dobrze skonstruowane i - co najważniejsze - dopracowane pod każdym względem.
UsuńPo drugie - nie ufam pisarzom, którzy piszą więcej niż jedną książkę na półtora roku. Dlaczego? Ponieważ nie wierzę, że są w stanie dopracować swoją historię do perfekcji. A na niedorobione pozycje szkoda mojego czasu. Dlatego nigdy nie sięgnę po pozycje Bondy, Puzyńskiej, Mroza czy innych tzw. "płodnych pisarzy". Nie zamierzam płacić za kiepsko wykonaną pracę i żałuję, że polscy czytelnicy kupują te wypociny i utwierdzają tych pisarzy, że należy pisać szybko, szybciej, coraz szybciej... bo przecież nieważna jest jakość fabuły, sens i logika akcji czy procedury kryminalno-prawne niezgodne z polską rzeczywistością... Najważniejsze, że "Mróz wydał nową powieść, ale super oneoneoneone111111 kofciam Mroza, bo to super pisarz :3"
Rzygać się chce. Przez takich mało wymagających czytelników jest niestety tak jak jest.
Martinus się uaktywnił. Zimowałeś, byłeś zajęty studiami czy dopiero teraz, po takim odstępie czasu wywarłem na Tobie chęć wypowiedzenia się? :P
Usuń1 - czytałem Miłowszewskiego, pierwszy tom. Podobał mi się i wrócę. Konatowskiego nie znam.
2 - ja lubię sprawdzić wszystko. Mroza sprawdziłem i mimo że wiem, iż nie jest to najwyższa półka, to jednak dla samej rozrywki w ramach odmóżdżenia nadaje się bardzo dobrze, dlatego wiele osób lubi te książki + bardzo otwarty autor + systematycznie i dużo wydaje. Jednak pozostałę 2 osoby, o których wspominasz to inna półka, inny worek - wspólny jest, jeśli chciałbyś na siłę wrzucić do szuflady z napisem "kryminał", ale jakbyś chciał te twórczości rozpatrywać bardziej to już inna inność. Mróz to wielogatunkowość, a Puzyńska (i Bonda chyba zresztą też, jeszcze nie czytałem) to jednak pełne skupienie na kryminale i są zdecydowanie bardziej dopracowane. U Puzyńskiej ta warstwa społeczno-obyczajowa nie szwankuje i może się naprawdę podobać, małomiasteczkowy klimat zresztą przez wielu czytelników jest pożądany. Nie piałem z zachwytu, ale byłem zadowolony i ciekawy, jak się to potoczy, i z pewnością sprawdzę kolejne pozycje, chociaż pewnie nie z taką częstotliwością jak innych autorów. :)
Nie chodzi o wrzucanie do jednego worka, chodzi o szacunek dla klienta i dobrze wykonaną robotę. Ponadto, jeśli pisze się kryminał, to wypadałoby w sposób jak najbardziej rzeczywisty przedstawić faktyczne procedury istniejące w naszym kraju. Kumpel czytał któregoś Mroza i pierd... książką o ścianę, bo gość mocno nagiął polską rzeczywistość pod pasujące mu rozwiązania fabularne. To niedopuszczalne i nie można tego tłumaczyć rozrywką w ramach odmóżdżenia. To jest żenujący przykład traktowania czytelników jak idiotów i chęcią zarobku na ich głupocie. Nie pamiętam teraz kontekstu, o którym opowiadał kumpel, ale było to coś podobnego jak w serialu "Prawo Agaty", gdzie system prawny w którym obracają się bohaterowie nie jest polskim systemem, ale amerykańskim. I ponoć coś bardzo zbliżonego stworzył Mróz. Co w jego przypadku, mającego tytuł naukowy dr nauk prawnych, jest tym bardziej obrzydliwe i zasługuje na jeszcze większą pogardę.
UsuńPoza tym, to tylko przykład. Jeżeli on w tych thrillerach czy kryminałach nagina rzeczywistość, którą generalnie zapewne zna z racji wykształcenia, to pytanie co za piramidalne bzdury pisze w innych gatunkach? Aż strach pomyśleć. I najgorsze, że takie książki się sprzedają, a ludzie je czytają. Ostatnią książkę Konatkowskiego musiałem sam sobie kupić, bo pani w bibliotece powiedziała, że zamówienia są tylko na Mroza, w związku z tym na nim muszą się skupić, bo kolejka do każdej książki to ok. 7 osób :/ I była zadowolona, bo jej też się podobało. A gdy jej powiedziałem wszystko to, co tobie teraz napisałem, to powiedziała, że generalnie mam rację, ale ważne że ludzie w ogóle czytają cokolwiek. Wtedy opadły mi ręce i jej powiedziałem na odchodne, że jasne - mogą nawet harlequiny czytać, tylko to w żadnym wypadku nie podniesie ich poziomu intelektualnego i nadal będą czytać głupoty i nie rozumieć co się dzieje wokół nich... "a Mróz super pisarz :3 nowa książka, już czwarta w tym roku oneoneone11111 jaram się :3"
bleeeee...
A w jakiej kwestii nagiął, czy też w jakiej dziedzinie, politycznej, kryminalno-śledczej?
UsuńJa się nie zagłębiałem w odzwierciedleniu realiów jego książek, bo też właściwie mam tylko dwie za sobą, w tym jeden debiut w amerykańskim stylu (a tego nie wiem jak rozpatrzyć, bo nie znam procedur w USA) i sf dotyczący naukowych kwestii, w których luk raczej się nie dopatrzę, bo daleko mi do takiego wykształcenia, a wiedza opiera się na szkolnych podstawach. Niemniej jednak wiem, że wykształcenie ma Mróz prawne i pod tym względem książki są - podobno - rzetelne i rzeczywiste z prawdą. Nagiął natomiast kwestię dotyczącą życia mieszkańców z Wysp Owczych robiąc tę akcję z udawaniem autor w styl skandynawskim (nie wiem czy kojarzysz, było o tym stosunkowo szumnie), i przez to mieszkańcy Wysp zaczęli węszyć, że ktoś coś napisał niezgodne z ich tradycją czy obyczajem. To jedyne nagięcie w sprawie jego twórczości - aczkolwiek nie pamiętam, czy zrobione z premedytacją, czy niewinnie. Nie wnikam.
Bardzo dobrze wspominam "MOtylka", przy czym ja go słuchałam, nie czytałam :) Drugi tom też jest niezły :)
OdpowiedzUsuńPamiętam, drugi tom też słuchałaś. :)
UsuńMnie Puzyńska przypadła do gustu, przeczytałam wszystkie tomy serii, ale początek, 1. część była trudna, tzn. ciężko było mi się "wczytać" w historię, polubić styl pisarki.
OdpowiedzUsuńTo jak według Ciebie 1 byłą trudna, a mi się podobała, to po następne tym bardziej ochoczo sięgnę. A pamiętam, że wychwalałaś ogólnie Puzyńską, tylko nie pamiętam recenzje których tomów u Ciebie czytałem. :)
Usuń