poniedziałek, 19 września 2016

DZIENNIK Z PODRÓŻY DO ROSJI - John Steinbeck, Robert Capa [recenzja przedpremierowa]


Tytuł oryginału: A Russian Journal
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data premiery: 20.09.2016
Liczba stron: 248
Gatunek: Literatura faktu, dziennik, podróżnicza, reportaż
Moja ocena: 4+/6

"O ludziach"

Rzadko kiedy zdarza mi się, abym czytał książkę, która jest relacją z podróży. Jednak na kilka dni przed premierą trafiła mi się jedna taka ciekawa pozycja, której nie mogłem sobie odmówić z uwagi na jedno nazwisko widniejące na okładce. Chociaż w zasadzie autorów jest dwóch. Jeden to amerykański powieściopisarz i laureat Nagrody Nobla przyznanej za „realistyczny i poetycki dar, połączony z subtelnym humorem i ostrym widzeniem spraw socjalnych”, czyli uwielbiany przeze mnie John Steinbeck. Drugi to Robert Capa, węgierski fotoreporter, który był jednym najważniejszych fotografów ubiegłego stulecia, znany przede wszystkim z ujmujących zdjęć z pięciu wojen (hiszpańskiej wojny domowej, wojny chińsko-japońskiej, II wojny światowej, I wojny izraelsko-arabskiej oraz I wojny indochińskiej). Dwoje ludzi o różnej profesji, którzy postanowili utworzyć prosty reportaż o zwykłych Rosjanach opatrzony zdjęciami z każdego miejsca, w którym się znaleźli. Nie było łatwo, ale im się udało, czego efekt nosi nazwę Dziennik z podróży do Rosji.


Autorzy wyruszyli w podróż po krajach byłego już teraz Związku Radzieckiego w 1947 rok, czyli już w czasie zimnej wojny, kiedy występował stan ogólnego napięcia i rywalizacji ideologicznej, politycznej i militarnej między ZSRR a demokratycznymi państwami zachodnimi. Były to też czasy, kiedy wyobrażenia amerykanów o Rosjanach i życiu w Rosji opierały się na stereotypowym myśleniu i podsycanej nienawiści. Steinbeck i Capa postanowili jednak udać się w samo serce Związku Radzieckiego, żeby dotrzeć do zwykłych ludzi i zobaczyć oraz przedstawić innym Amerykanom, w jaki sposób żyło społeczeństwo ZSRR na co dzień, nie poruszając przy tym spraw militarnych i politycznych.

Relacja z podróży w istocie pozbawiona jest wszelkiego ideologicznego myślenia i docieramy z autorami do miejsc będących codziennością ludzi z miast i wsi. Jako turyści w Związku Radzieckim musieli być obowiązkowo oprowadzani po izbach handlowych, nowych budynkach sądów, lotniskach i przede wszystkim po muzeach i parkach kultury i wypoczynku, gdzie ogląda się ławki, długie rabatki kwiatowe, pomniki Lenina i Stalina czy kamienne tablice upamiętniające bojowników rewolucji. Ale nie tylko to. Odwiedzili Kijów, Moskwę, Stalingrad, Rostów, Suchumi, Tbilisi, Batumi, miasto Gori, traktowane z niezwykłą świętością miejsce, gdzie urodził i wychował się Józef Stalin, dom kompozytora Piotra Czajkowskiego, Kreml, Uniwersytet Moskiewski, gruziński żłobek i szkołę, łańcuch górski na Kaukazie, Morze Czarne, ogromne sady i winnice, lasy pełne gigantycznych bambusów i paproci, pola tytoniowe i herbaciane, porty, plaże, wsie, teatry, opery, muzea, cerkwie, kościoły itp.

Zagościli na królewskiej uczcie u Aleksandra Korniejczuka i Wandy Wasilewskiej i na wielu mniejszych ucztach w prostych chłopskich chatach i gospodarstwach, gdzie gospodarze suto częstowali jedzeniem i piciem, i wspólnie tańcowali, śpiewali, muzykowali i bawili się na całego. Byli na meczu piłki nożnej i na finale ogólnogruzińskich zapasów. Pojawili się na przedstawieniach teatralnych, operowych, cyrkowych i baletowych. Obserwowali przy pracy społeczności cygańskie, gruzińskie, rosyjskie, ukraińskie i żydowskie, czyli urzędników, pracowników fabryk, rybaków, rolników, tancerzy, aktorów, kompozytorów, twórców filmowych, poetów czy pisarzy. Zderzyli się z trudnościami życia i jego podniosłymi chwilami. A wszystko to zostało utrwalone nie tylko na piśmie, ale i na pięknych i sugestywnych fotografiach Capy, które, jak sam stwierdził, nie raz "mówią więcej niż tysiąc słów". W zasadzie pisze tutaj przede wszystkim Steinbeck, ale jeden rozdział zatytułowany "Uzasadniona skarga" jest autorstwa samego fotografa, który skarży się na niemożność fotografowania w wielu miejscach, na Chmarskiego (ich tłumacza) i żartobliwie na gnębiącego go co ranek Steinbecka.

Książka Dziennik z podróży do Rosji może przypominać charakterem inną pozycję amerykańskiego autora zatytułowaną Podróże z Charleyem: W poszukiwaniu Ameryki, ale nie jest to tym razem podróż przez Amerykę, a przez kraje Związku Sowieckiego, i nie kamperem z wiernym psem Charleyem, a różnymi środkami lokomocji i z fotografem Capą, który był niesamowicie oryginalnym i humorzastym kompanem. Osobiście czytało mi się obie pozycje bardzo dobrze, bo są ciekawe, mądre, realistyczne, pełne anegdot, lekkie, z dawką dobrego humoru, napisane piękną prozą noblisty i - w przypadku omawianej pozycji - zawierająca świetne fotografie utrwalające zwyczajne i nadzwyczajne chwile z codzienności społeczeństw ZSRR. Każdy, kto Steinbecka zna i ceni, nie musi być specjalnie namawiany. Pozostałą część czytelników serdecznie zachęcam do zapoznania się z geniuszem pisarskim tego autora i tą ciekawą pozycją.



Książka ma swoją premierę w dniu jutrzejszym, czyli 20 września 2016 roku.


Serdecznie dziękuję  za nią wydawnictwu Prószyński i S-ka. :)

26 komentarzy:

  1. To już druga recenzja tej książki, z którą się spotykam. Wydaje mi się, że raczej sięgnę po tę pozycję, choć niekoniecznie od razu w dniu jej premiery.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Steinbeck jest świetny. Ogólnie warto go poznać, nie ważne, dzięki której pozycji. Ale ta może być okej na start. :)

      Usuń
  2. Mam Steinbecka na uwadze dzięki Tobie w sumie, bo zwróciłeś moją uwagę na tego autora, a i samego reportażu bym z chęcią kiedyś spróbowała, ale chyba nie od tego zaczęłabym moją przygodę ze Steinbeckiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z pewnością przeczytam, chciałabym sprawdzić jak wypadł język Steinbecka w trochę innym gatunku, choć jestem przekonana, że wypadł rewelacyjnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem bardzo ciekawa tej pozycji, tematyka związana z Rosją bardzo mnie interesuje, lubię zwłaszcza takie spojrzenie na zwykłe życie zwykłych ludzi. Nawet jeśli, tak jak w tym przypadku, mowa o realiach sprzed kilkudziesięciu lat ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Ty lubisz o Rosji, więc pewnie się spodoba. A Steinbecka jeszcze nie znasz? :)

      Usuń
    2. Jeszcze nie, ale mam nadzieję to zmienić. Nawet zamówiłam tę książkę, tylko mój egzemplarz jakoś nie może dotrzeć :( (tak wiem, że premiera dopiero dzisiaj, ale liczyłam, że już będzie ;)

      Usuń
    3. Spokojnie. Dotrze niedługo i łykniesz to maks w 2 dni, bo czyta się błyskawicznie. :)

      Usuń
    4. Już nie będę marudzić, bo przed chwilą doszła :)

      Usuń
    5. No i super. TO można się zabierać. :)

      Usuń
    6. Jeszcze mknę przez "Pod kopułą" :)

      Usuń
    7. Ale jak będziesz sięgała po serial to weź sobie jakiś alkohol pod rękę na cierpliwość i nerwy. :P

      Usuń
    8. Słyszałam już co nieco o serialu i chyba nie jestem na niego gotowa :D

      Usuń
    9. Masakra, tyle powiem. :P

      Usuń
  5. Ok, ja wiem Steibeck do przeczytania :P Tylko nie krzycz, że nie czytam, chociaż obiecuję od co najmniej 3 Twoich recenzji :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie krzyczę. Przyjdzie czas. Śledzę bloga, więc będę wiedział kiedy. ;)

      Usuń
  6. Sama jestem ciekawa - Steinbeck i Rosja? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No nic dodać, nic ująć. A Podróże z Charleyem do nadrobienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe, śmiać mi się chciało z wieczora, bo jednego dnia 4 recki przedpremierowe od znajomych z bloga (w tm Ciebie), a na koniec jeszcze ja wrzuciłem. :P

      Usuń
  8. Jak spojrzałam na tytuł książki, to od razu pomyślałam, że musi to być coś w stylu "Podróży z Charleyem" i jak widać po Twojej recenzji, faktycznie tak jest :) Też muszę sobie na to zerknąć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Trzon podobny, cała reszta inna. Dlatego jak spodoba się jedna, to spodoba się i druga. I w drugą stronę to samo, więc wiadomo, czy sięgać, czy nie. :)

      Usuń
    2. I wszystko jasne ;)

      Usuń