wtorek, 6 stycznia 2015

NA ZACHODZIE BEZ ZMIAN - Erich Maria Remarque [recenzja]

Wydawnictwo: Rebis
Tytuł oryginału: Im Westen nichts Neues
ISBN: 978-83-7510-390-8
Liczba stron: 189
Gatunek: Literatura zagraniczna, powieść wojenna
Moja ocena: 5/6







"Kolumna rusza prosto przed siebie, postacie łączą się w klin, nie można już rozpoznać pojedynczych ludzi, tylko ciemny klin przesuwa się do przodu, osobliwie uzupełniany przez napływające z morza mgły głowy i karabiny. Kolumna - nie ludzie."*


Na zachodzie bez zmian Ericha Marii Remarque'a to pierwsza książka, jaką miałem okazję przeczytać od tego autora. Chodziła za mną długo. Słyszałem już o niej lata wstecz, kiedy mocno interesowałem się tematem wojny, jednak sięgnąłem po nią dopiero teraz, gdy otrzymałem w prezencie. Przeczytałem już kilkadziesiąt książek wojennych, ale w zasadzie wszystkie one traktowały o drugiej wojnie, o której wiem sporo. O pierwszej zdecydowanie mniej. Nigdy nie przeczytałem żadnej książki o I lub II wojnie światowej przedstawionej z punktu widzenia Niemca lub Niemców.  W książce Remarque'a czytamy jak to wszystko wyglądało ze strony Niemieckiej. I to nie z perspektywy żądnych zabijania i podboju świata katów z najwyższych stanowisk, tylko zwykłych, ledwo co zaciągnięty i młodych żołnierzy, którzy muszą walczyć, bo zostali do tego zmuszeni i znoszą trudy wojny, której nie cierpią.


"Nie jesteśmy już młodzieżą. Nie chcemy już szturmować świata. Jesteśmy uciekinierami. Uciekamy przed sobą. Uciekamy przed swoim życiem. Mieliśmy  osiemnaście lat i zaczęliśmy kochać świat i życie, i do tego właśnie musieliśmy strzelić. Pierwszy granat, który uderzył, trafił nas w serce. Jesteśmy odcięci od czynnego życia, od dążeń, od postępu. Nie wierzymy już w nie, wierzymy w wojnę."**


Na front trafiają Albert Kropp, Müller V, Leer, Paul Bäumer, Tjaden, Haie Westhus, Detering i Katczinsky. Siedmiu dziewiętnastolatków, wyciągniętych prosto ze szkolne ławki, i ich czterdziestoletni, rezolutny przywódca wysłani na front, aby walczyć. To dzięki nim poznajemy tę bezsensowną machinę wojenną. Otrzymujemy relację z tego, co działo się na froncie, podczas walki z przeciwnikiem, często równym im wiekiem i też wysłanym na wojnę z przymusu, oraz z czasu, kiedy mieli chwilowy spokój, aby odetchnąć, pożywić się, pogadać i pomyśleć o bezsensie tej wojny.


"Jesteśmy opuszczeni jak dzieci i doświadczeni jak starcy, jesteśmy grubiańscy, smutni i powierzchowni - sądzę, że jesteśmy straceni."***


Granaty, pełno gazu, świszczące kule, flotylle czołgów... śmierć...czerwonka, grypa, tyfus, wszy, pchły, bród, zarazki...śmierć...okopy, lazaret, masowy grób, rozrywanie, duszenie, miażdżenie, palenie...śmierć. Stracone pokolenie, które nie miało za wiele czasu, aby żyć, miało za to mnóstwo czasu i okazji, aby umrzeć.

Muszę powiedzieć, że książka jest bardzo dobra. Nie daję większej oceny dlatego, że o trudach wojny, jej tragizmie, zaniku człowieczeństwa i złu, które wyzierało zewsząd, naczytałem się sporo. O śmierci też naczytałem się sporo. O umieraniu z głodu i przemęczenia, katowaniu i mordowaniu starców, kobiet, kalek czy dzieci, które jeszcze nawet nie zdążyły przeżyć najpiękniejszego okresu w życiu, czyli dzieciństwa. Śmierć na froncie dziewiętnastolatków, o czym tutaj możemy przeczytać, już nie robi na mnie wielkiego wrażenia. Niemniej jednak bardzo podobało mi się, że autor świetnie potrafił oddać emocje, jakie przeżywali Ci młodzi ludzie podczas walki i w chwilach spokoju, bo na ogół w książkach o tematyce wojenne jest tego mało albo wcale.

Bardzo jest też odczuwalna atmosfera niechęci ze strony autora względem wojny. Nie ma tutaj ani jednej wzmianki o wrogości wobec przeciwnika, nie ma przejawów agresji, czy jakiejkolwiek negatywnej emocji skierowanej w jego stronę. Książka całościowo ma wydźwięk antywojenny, pacyfistyczny i czuć to bardzo często podczas czytania. To w zasadzie sprawia, że czytało mi się ją bardzo dobrze i uważam, że powinna być omawiana w szkołach, razem z książkami naszych rodzimych pisarzy, bo stanowi wartość samą w sobie. Polecam.


"Powrócą jeszcze raz dni, tygodnie, lata spędzone tu, na froncie, a wówczas powstaną z martwych nasi koledzy i będą maszerować z nami, w naszych głowach zapanuje jasność, będziemy mieć cel i będziemy tak maszerować, nasi martwi koledzy obok nas, lata na froncie za nami - ale przeciwko komu, przeciwko komu?"****


*Erich Maria Remarque, Na zachodzie bez zmian, Rebis, Poznań 2014, s. 42.
**tamże, s. 62.
***ibid., s. 83.
****ibid., s. 954.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz