niedziela, 4 stycznia 2015

KOMPLEKS PORTNOYA - Philip Roth [recenzja]


Wydawnictwo: Literackie
Tytuł oryginału: Portnoy's Complaint
ISBN: 978-83-08-05475-8
Liczba stron: 315
Gatunek: Satyra
Moja ocena: 4/6

"Szczere wyznania zagubionego człowieka"

Mój pierwszy literacki wybór tego roku padł na książkę Philipa Rotha o tytule Kompleks Portnoya. Książkę uznaną za szalenie kontrowersyjną, wręcz skandaliczną, a nawet kiedyś i zakazaną w niektórych miejscach. Do dziś budzi kontrowersje, ale też cieszy się wielkim uznaniem. Sam opis książki jest już kontrowersyjny i to on, de facto, zainteresował mnie na tyle, że zdecydowałem się sięgnąć po tę pozycję.

Książka zaczyna się od wyjaśnienia terminu 'kompleks Portnoya" przez doktora O. Spielvogela. A więc możemy  się dowiedzieć, że jest to: zaburzenie, w którym silne obiekcje moralne i skłonności altruistyczne pozostają w ciągłym konflikcie z ekstremalnymi pragnieniami seksualnymi, często o charakterze perwersyjnym*. Następnie przenosimy się do gabinetu doktora, gdzie na kozetce leży sobie główny bohater i narrator w jednej osobie, wyznający swoje żale psychoterapeucie.

Alexander Portnoy to trzydziestotrzyletni amerykański żyd, zastępca komisarza ds. równouprawnienia, który skończył prawo z najlepszymi dyplomami na roku i ma IQ równe 158. Człowiek, wydawałoby się, skazany na sukces - wykształcony, o wysokiej pozycji społecznej i pewnie prowadzący dostatnie i wygodne życie. Niestety tak nie jest. Alex to mężczyzna o zrujnowanej psychice, który od dzieciństwa miota się wewnętrznie i ciągle targają nim sprzeczności. Od dziecka pouczany przez rodziców - matkę, którą się fascynuje, i ojca, którego nienawidzi. Wychowywany według norm tradycyjnego żydowskiego światopoglądu, dotyczących relacji społecznych z gojami, religii, tradycji czy kultury, z którymi się nie zgadza i od których próbuje uciec. Jego ucieczka prowadzi w sferę seksualną. Odkąd w dzieciństwie poznał przyjemność płynącą z masturbacji, która chociaż chwilowo daje mu pewną ulgę, poddaje jej się ciągle tak często, jak tylko może. Odczuwa coraz silniejsze ekstremalne i wyuzdane pragnienia seksualne, przez co ma problem z nawiązaniem normalnych relacji z kobietami.

Alex Portnoy cierpi przez bycie żydem. Cierpi przez bycie ukochanym syneczkiem rodziców, którzy nie chcą się od niego odczepić. Cierpi przez nieposkromione żądze seksualne, których się wstydzi i które wywołują u niego poczucie winy. Cierpi, bo jest ograniczany z każdej strony, a on chce być wolnym i niezależnym człowiekiem, który sam chce kierować swoim życiem. Przez to wszystko ma problemy z własną tożsamością. To doprowadza do jej zatracenia, do problemu z nawiązywaniem odpowiednich relacji społecznych, a w konsekwencji do prowadzeniem normalnego i spokojnego życia, którego nie ma. Jest świadom swojego wynaturzenia. Potrafi opisać i rozpatrzyć swoje problemy, seksualne fantazje i lęki. Poddaje się przez to psychoterapii. Przed doktorem Spielvogelem spowiada się szczerze ze wszystkiego, popadając w głęboki i długi monolog, który trwa przez całą książkę. Ale czy dzięki temu uwolni się od swoich problemów? Czy doktor mu pomoże? Czy Alex zacznie w końcu normalnie żyć?

Książka podczas czytania niejednokrotnie wywoływała u mnie salwy śmiechu, przez niektóre opisy głównego bohatera, których zwyczajnie nie dało się przyjąć ze spokojem. Albo się człowiek śmiał jak głupi, albo gościł na jego twarzy uśmiech szeroki od ucha do ucha. Napisana jest w formie satyry, z czarnym humorem, pełno ironii. I nie należy do łatwych w odbiorze. Pod przykrywką tego humoru, tych seksualnych dewiacji i wulgarnego języka, autor porusza ważne zagadnienia i zmusza do głębszych refleksji. Nie zabraknie freudowskich opisów. Gdzieś tam można się dopatrzyć porównania do problemu Edypa. Ogólnie można troszkę pogłówkować. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie jest to na pewno książka dla osób pruderyjnych i stroniących od przekleństw, bo opisami seksualnymi i wulgaryzmami jest wręcz naładowana! Wydaje mi się, ze trzeba z pewnym dystansem podejść do jej czytania, pomimo kontrowersji, które zawiera, i wybuchów śmiechu, które wywołuje, bo w gruncie rzeczy jest to książka nader poważna i traktuje o poważnych problemach. Ale każdy odbierze ją na swój sposób. Mi się podobała i chętnie przeczytam kolejną książka od Rotha.

* Philip Roth, Kompleks Portnoya, Wyd. Literackie, Kraków 2014, s. 5.

Za możliwość przeczytania tej książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.



2 komentarze:

  1. "Kompleks Portnoya" jest następną pozycją po którą sięgnę -twoja recenzja utwierdzila mnie w przekonaniu, że tp dobry wybór :)
    magdalenawkrainieczarow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli lubisz takie ostre książki, napisane satyrą i z przekąsem, bardzo, bardzo humorystyczne, które są przykrywką, pod którą znajduje się ważna problematyka, to na pewno Ci się spodoba. ;)

      Usuń