poniedziałek, 25 stycznia 2016

BEOWULF: PRZEKŁAD I KOMENTARZ ORAZ SELLIC SPELL POD REDAKCJĄ CHRISTOPHERA TOLKIENA - John R. R. Tolkien [recenzja]


Tytuł oryginału: Beowulf: A Translation and Commentary
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 486
Gatunek: Poemat, esej
Moja ocena: 5/6

"Beowulf - czyli staroangielski epicki poemat heroiczny"

Beowulf to jedno z najstarszych i najbardziej znanych dzieł literatury angielskiej, o którym słyszał zapewne każdy z nas chociaż raz w życiu. Być może za sprawą obszernych publikacji i literatury. Być może za sprawą kilku ekranizacji, których się doczekał, czy licznych odwołań w pop kulturze. Ja osobiście oglądałem ekranizację tego poematu w wersji animacji w reżyserii Roberta Zemeckisa, ze scenariusze samego Neila Gaimana. Kilka dni temu do rąk trafiła mi się najnowsza książka, dotycząca również tego słynnego wojownika, autorstwa Johna Ronalda Ruela Tolkiena, chyba największego pasjonata tego poematu, który jest też jednym z moich ulubionych pisarzy. Autor znany ze stworzenia cudownego świata Śródziemia i dwóch najsłynniejszych książek fantasy z tego świata - Władcy Pierścieni i Hobbita - stworzył książkę bardzo szczególną i poświęconą Beowulfowi, nad którym spędził setki godzin na licznych badaniach, interpretacjach, przekładzie, komentarzach i studenckich wykładach.

Beowulf to staroangielski poemat o najsłynniejszym bohaterze i największy z wojowników Geatów, który pokonał trzy potwory. Najpierw pozbył się ogromnego ogra Grendela, który tyranizował dwór króla Hrodgara. Potem zabił jego matkę. Za oba uczynki król Hrodgar hojnie go obdarował i uczynił bardzo bogatym i liczącym się człowiekiem, który przez wiele lat żył szczęśliwy. Ale czekało go jeszcze jedno wyzwanie. Na koniec przyszło mu się zmierzyć ze smokiem, którego też zabił, ale sam otrzymał liczne i ciężkie rany, które także pozbawiły go życia.

Oryginalny Beowulf w języku staroangielskim został przełożony przez Tolkiena na angielski bardziej współczesny (wtedy), a ten zaś został przetłumaczony całkiem niedawno na polski przez Elring i Evermind (tłumaczki Katarzynę Staniewską i Agnieszkę Sylwanowicz) w nieco archaicznej wersji, która dobrze oddaje charakter tekstu i jego klimat sprzed tylu lat. Sam poemat dzięki wydawnictwu Prószyński i S-ka możemy czytać w dwóch wersjach przedstawionych równolegle: angielskiej (umieszczonej na stronach nieparzystych) i polskiej (parzyste). Wobec tego, mimo iż w książce zajmuje on jakieś 160 stron, w praktyce wychodzi, że czytamy tak naprawdę tylko 80 stron poematu (no chyba że ktoś chce czytać i w oryginale, i po polsku). Na podobnej zasadzie zostały przedstawione dwie wersje Pieśni o Beowulfie, zamieszczone na końcu tej pozycji.

Książka ta to mistrzowski pokaz wielkiej erudycji autora, która przejawia się w jego obszernej interpretacji i komentarzu do fragmentów poematu i poszczególnych jego wersów, które obejmują przede wszystkim kwestie językowe, historyczne, religijne czy literaturoznawcze. I ta jej część jest najobszerniejsza, bo zawiera niemal 200 stron bardzo szczegółowo i merytorycznie nieskazitelnego tekstu Tolkiena, który jest dowodem jego wielkiej pasji, a nawet i miłości do omawianego staroangielskiego dzieła. Dzięki temu też powstała zamieszczona tutaj opowieść Sellic Spell (cudowna opowieść), która jest tolkienowską wersją Beowulfa pisana prozą. Jej zresztą też zostało poświęcone nieco miejsca w tej książce, bo nie mamy tutaj tylko samego tekstu, ale również porównanie najwcześniejszej i ostatecznej wersji tej opowieści w języku współczesnym, a także wersję w języku staroangielskim, którym Tolkien bardzo lubił się posługiwać.

Beowulf: Przekład i komentarz oraz Sellic Spell pod redakcją Christophera Tolkiena to książka, która niewątpliwie najbardziej przypadnie do gustu i będzie przydatna tłumaczom, filologom, wnikliwym analitykom, studentom angielskiego i fascynatom Beowulfa. Pełno tu archaizmów, konstrukcji językowych, szczegółów etymologicznych, składniowych, gramatycznych i metrycznych, co całościowo daje niewątpliwie mnóstwo przydatnych informacji podczas przekładu i interpretacji poematu.  Było też na pewno szalenie trudne do przetłumaczenia, więc należą się brawa paniom tłumaczkom, które wykonały kawał porządnej pracy przy przekładzie tej bardzo wartościowej książki.

Powstało już wiele wydań i przekładów książek Tolkiena ze świata Śródziemia. Samymi wydaniami Hobbita i Władcy Pierścienia po polsku można by zapełnić niejeden obszerny regał. A przecież to tylko część bibliografii autora. Wydawnictwo Prószyński i S-ka postanowiło jakiś czas temu nieco bardziej przybliżyć tę mniej znaną literacką twórczość Tolkiena, wypuszczając na rynek bardzo ładnie wydane (w twardej okładce, z przykuwającymi oko okładkami i dobrej jakości papierem) książki takie jak: "Legenda o Sigurdzie i Gudrun", "Upadek króla Artura" i "Listy", które czytałem 2 lata temu i bardzo polecam. Jeśli myślicie, że biografie i autobiografie najlepiej przedstawiają pisarza to spróbujcie przeczytać jego prywatne listy, w których jest w 100% prawdziwy. Do tych trzech książek dołączyła teraz kolejna, tym razem o Beowulfie, która po raz kolejny przedstawia Johna R. R. Tolkiena jako świetnego profesora języka i literatury staroangielskiej, jako wielkiego i oddanego pasjonata ukochanego dzieła i przede wszystkim jako świetnego pisarza, którego naprawdę warto poznać.

Serdecznie dziękuję za tę książkę wydawnictwu Prószyński i S-ka. :)




Książka przeczytana została także w ramach wyzwań:


44 komentarze:

  1. Co wy chłopy z tym Beowulfem macie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko chłopy, ja też zachwycona jestem :P

      Usuń
    2. Kasia, w takim razie ja też będę się musiała w końcu za to zabrać... Nie ma to tamto! Nie ma żartów :D

      Usuń
    3. Czytają chłopy, czytają i kobitki. Tolkien to Tolkien. Warto znać. Ale najlepiej zacząć od Władcy lub Hobbita. :)

      Usuń
    4. Bo Beowulf jest fajny, choć zdecydowanie Władca Pierścieni wiedzie prym wśród dzieł Tolkiena :D

      Usuń
    5. No to te akurat mam już za sobą :)

      Usuń
    6. Łukasz - nie ulega wątpliwości. Ale Silmarillion też jest piękny i tyle elementów do nakręcenia zawiera, że Jacksonn mógłby spokojnie wojować kilkadziesiat lat na kręceniu. :)

      Asia - a co jeszcze od Tolkiena czytałaś? :)

      Usuń
    7. No ja Hobbita i Władcę Pierścieni :) Tyle (na razie!)

      Usuń
    8. W Dzieciach Hurina byś się zakochała. I płakała na bank. :)

      Usuń
    9. Nie możesz znać mnie aż tak dobrze!

      Usuń
    10. Asiu, bierz się i nie zwlekaj, Beowulf jest tego warty :)

      Usuń
    11. No niech Ci Kasia powie, jakie "Dzieci Hurina" świetne, bo chyba czytała też, chociaż teraz o Beowulfie pisze. :)

      Usuń
    12. Ależ mi w głowie mącicie :D

      Usuń
    13. Bo my z Kasią to jesteśmy literackie bliźniaki i jak piszemy, że warto czytać Tolkiena to warto wierzyć nam obojgu. :)

      Usuń
    14. Za Silmarilion, Dzieci Hurina i całą resztę zabiorę się w tym roku :)

      Usuń
    15. No to te akurat mam już za sobą :)

      Usuń
    16. A wyżej pisałaś, że nie czytałaś "Dzieci" i "Silmarillionu". :P Ja się już z Tobą gubię. :P

      Usuń
    17. Drogi Bracie, przeceniasz mnie, Dzieci Hurina jeszcze przede mną :(((((

      Usuń
    18. Nie smutaj, w takim razie jeszcze wiele dobrego przed Tobą. :)

      Usuń
    19. Tylko kiedy?? Tyle dobrych książek czeka... a ja od tygodnia czytam jednątylko...

      Usuń
    20. Znajdziesz w końcu czas. Za miesiąc, rok. :)

      Usuń
  2. Dlaczego ja nie lubię Tolkiena? Nie udało mi się wgryźć w Władcę Pierścieni i się poddałam. Chociaż czytałam Dzieci Hurina dawno, dawno temu i nawet miło wspominam. Acz bez rewelacji... Może spróbuję z Beowulfem. Skoro warto :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz, że jak nie udało Ci się z fantasy, to uda się z książką popularnonaukową? :)

      Usuń
    2. Nigdy nic nie wiadomo :D

      Usuń
    3. Spoko. Będę zatem czekał na reckę Tolkiena, ale niekoniecznie tego. :)

      Usuń
    4. Za coś się muszę zabrać :D Może jeszcze raz za Władcę Pierścieni. Zasługuje na... 3 szansę :D

      Usuń
    5. A to postanowiłaś sobie teraz coś od Tolkiena przeczytać w najbliższym czasie? :)

      Usuń
    6. A i owszem ;3 zobaczymy, jak to wyjdzie. :3

      Usuń
    7. Może akurat Ci podejdzie tym razem ten "Władca". :) W każdym razie od dzisiaj czekam na reckę Tolkiena od Kyou. :)

      Usuń
  3. Jednak Ci się spodobała ta książka :) Choć dla mnie momentami były ciężkie fragmenty, gdzie Tolkien rozwodził się nad genezą danego słowa :P
    Samą historię kojarzę podobnie jak Ty z tego filmu animowanego, ale jest ona dość odmienna od oryginału z tego co pamiętam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, nie pisałem, że mi się nie podoba. Tylko miałem takie momenty jak Ty. Zbyt szczegółowe, zbyt konkretne. Mi osobiście nie za bardzo potrzebne. Ja właściwie sięgnąłem po nią dla samego poematu przetłumaczonego przez Tolkiena i Sellic Spell. Interpretacje i komentarze ok, ale to już do przeczytania na jeden raz i starczy. :)
      Ja już nie pamiętam tego filmu. Musiałbym sobie go odświeżyć. I zobaczyłbym też Beowulfa z Butlerem (film 300), bo nie wiedziałem, że jest taki film z nim. :)

      Usuń
    2. Może nie że się nie podoba, co nie odczułem zbyt wielkiego entuzjazmu u Ciebie, gdy mi komentowałeś :)
      Wiesz co? Chyba odświeżę sobie oba filmy bo znam na pewno tylko ten jeden :)

      Usuń
    3. Bo to był akurat ten moment, kiedy czytałem te komentarze, a one były takie nużące trochę. Znaczy się wiesz, to jest bardzo dobre, taka analiza tekstu pod względem językowym, historycznym itp. Tolkien tą książką rozprawił się z Beowulfem doszczętnie. Tylko tak jak mówię, ja sięgnąłem ze względu na Tolkiena, jego przekład Beowulfa (którego chciałem poznać) i Sell Spellic. Reszta przy okazji, która była spoko, ale zdecydowanie bardziej się nada dla tłumaczy, studentów anglistyki, filologów itp. :)
      Wiesz co? Ja też. Przez weekend łyknę jeden, a za jakiś czas drugi. :)

      Usuń
    4. To ja sobie chłopcy odświeżyłam tę animowaną wersję tuż po przeczytaniu przekładu TOlkiena i tylko się utwierdziłam w tym, że niemal nic się w tych dwóch historiach nie pokrywa ze sobą :)

      Usuń
    5. A ten film z Butlerem oglądałaś?
      Ja sobie zerknąłem do filmwebu i zobaczcie co znalazłem:
      http://www.filmweb.pl/serial/Beowulf-2016-737086

      Usuń
    6. Nie, ten animowany to jedyny mój Beowulf na liście, ale jeden z czytelników Kącika polecił mi cztery inne "Belowulfy" i zamierzam je systematycznie ogarniać :)

      Usuń
    7. Ja sobie ambitnie założyłem, że zobaczę te dwa. Ale nie wiem czy podołam dwa tej samej fabuły filmy oglądać w tak krótkim czasie. :)

      Usuń
    8. A wcześniej już któreś widziałęś?

      Usuń
  4. Do Tolkiena przekonują mnie z wielu stron, mam wrażenie, że nie znać jego twórczości, to nie żyć w obecnych czasach. Nie pozostaje nic innego, jak wreszcie zasiąść przed jednym ze znanych dzieł i przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to jest kwestia kręgu, w jakim się obracasz. Jakbyś miała znajomych, którzy czytają klasykę to byś słuchała, że nie znać Dostojewskiego czy Kawkę to jest mega grzech. Ogólnie Tolkien jest bardzo popularny, ale żeby mówić o jakimś mocnym braku to w przypadku rasowych maniaków fantasy. :)

      Usuń
  5. Wszyscy już przeczytali Beowulfa, tylko Jagódka jeszcze tego nie zrobiła. Ale z tego co pamiętam, bo robię analogię do Upadku króla Artura, to trzeba się skupić przy lekturze i wymaga ona trochę myślenia. Ale faktycznie, umiejętności językowe Tolkiena się świetnie manifestują przy okazji takich tytułów. I jak już chyba Ci kiedyś przy jakiejś okazji wspominałam, zafascynowała mnie właśnie ta naukowa strona, badanie języka, pochodzenie i tak dalej... Coś czuję, że w lutym przysiądę do Drogi królów, a Beowulf będzie następny w kolejce ;) I tym samym Dukaj się obsunie, no ale sklonować się nie mogę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jak naukowa część Ci się podoba to ten Beowulf będzie idealny. :)

      Usuń