czwartek, 21 maja 2015

OKO NA NIEBIE - Philip K. Dick [recenzja]


Wydawnictwo: Rebis
Tytuł oryginału: Eye in the Sky
Liczba stron: 292
Gatunek: Science fiction
Moja ocena: 4+/6

"Tragedia w bewatronie"

Wydawnictwo Rebis w 2011 roku postanowiło uszczęśliwić wielu czytelników Philipa Dicka tworząc serię zatytułowaną "Dzieła wybrane Philipa K. Dicka",  która pojawiła w specjalnym wydaniu, w twardych, srebrnych oprawach, z pięknymi obwolutami i zamieszczonymi w środku świetnymi ilustracjami od znanego polskiego artysty - Wojciecha Siudmaka. Początkowo książek miało być kilka i tylko te najlepsze, i najbardziej znane, ale seria została przyjęta przez czytelników tak dobrze i zyskała na takiej popularności, że na dzień dzisiejszy liczy sobie aż 18 pozycji, które wszystkie razem i każda z osobna przepięknie prezentują się na półce i zapewniają rozrywkę na wysokim poziomie intelektualnym. 

Ostatnio wydaną pozycją jest powieść Oko na niebie, napisana przez Dicka w niespełna 2 tygodnie, gdy ten miał zaledwie 27 lat i jego kariera literacka zaczęła się dopiero rozwijać. Zanim jednak czytelnik przejdzie do właściwej lektury będzie miał on możliwość przeczytać przedmowę Marka Oramusa na temat Dicka i samej książki. I w tym miejscu pragnę przestrzec przed czytaniem tego wstępu Pana Marka, skądinąd bardzo dobrego, przed samą lekturą książki, bo przybliża on w znacznym stopniu fabułę zdradzając istotne fakty, co znacząco może zepsuć Wam przyjemność czytania tej książki, zanim jeszcze ją zaczniecie. 

Akcja książki zaczyna się 2 października 1959 roku. Jack Hamilton, który jest inżynierem w fabryce zajmującej się produkcją pocisków dla rządu Stanów Zjednoczonych, zostaje zawieszony w czynnościach, ponieważ jego żona, Marsha, również pracująca w tym miejscu, podejrzana jest o bycie agentem obcego wywiadu, czego powodem jest zamieszanie w przedsięwzięcia komunistyczne. Do czasu wyjaśnienia Jack i Marsha nie mają prawa przebywać na terenie fabryki. Jednak tego samego dnia postanawiają nieco rozładować napięcie wybierają się wraz z przyjacielem, Charley McFeyffe, na zwiedzanie bewatronu. Nieoczekiwanie jednak dochodzi do awarii bewatronu, kiedy platforma obserwacyjna, na której przebywali we troje razem z przewodnikiem i czterema innymi turystami, załamała się i wszyscy runęli na podłogę komory magnetycznej, gdzie zostali potraktowani silnie naładowaną wiązką protonów. Nikt z nich nie zginął. Wszyscy po opatrzeniu w szpitalu wracają do domu, gdzie szczęśliwie mogą żyć dalej. Ale jeszcze nie zdają sobie sprawy, że tak naprawdę otaczająca ich rzeczywistość nie jest taka sama, jak przed wypadkiem.

 "Może zanurzyliśmy się w prawdziwą rzeczywistość. Może wszechświat cały czas był pod powierzchnią."*

Budzący się główny bohater, Jack Hamilton, po jakimś czasie dopatruje się pewnych nieścisłości w świecie, po którym stąpa, od czasu wypadku. Okazuje się, że tak naprawdę nie jest to świat rzeczywisty tylko wymyślony, będący tworem wyobraźni Arthura Silvestra - jednego z turystów, który był bardzo religijny. Projekcja Silvestra, czyli świat, w którym przebywa teraz cała ośmioosobowa grupa poszkodowanych w bewatronie, cechuje fanatyzm religijny. Występuje tutaj dziwny kult arabskiej religii i Bajanu Báby Drugiego (księgi proroka), ludzie modlą się, aby móc odpalić samochód, anioł szepta im do ucha, a Bóg reaguje niemal zawsze i natychmiast na prośby zawarte w modlitwach. Jednak ten świat nie odpowiada ani Jackowi, ani pozostałym bohaterom, więc decydują się na wyeliminowanie Artura, co w efekcie doprowadza do zaniknięcia tej projekcji, ale w zamia za to pojawienia się nowej, od innej osoby, i zabawa zaczyna się od początku.

Typowe rozważanie Dicka na temat tego "co jest rzeczywiste?" po raz kolejny pojawia się w jego książce, zachęcając czytelnika do szukania odpowiedzi. Ci czytelnicy, którzy mieli okazję przeczytać wcześniej Ubika wiedzą dobrze o czym piszę. Jednak te pytanie po raz pierwszy padło właśnie w "Oku na niebie" i nie bez powodu przyrównuje się obie te pozycje autora ze sobą, bo są do siebie wyraźnie podobne. Zaznaczyć tylko trzeba, że Ubik jest dalece bardziej zakręcony, tajemniczy i stoi na wyższym poziomie niż "Oko na niebie", które jest nieco lżejszą książką, co jest zrozumiałe, bo Ubik został napisany 11 lat po niej.  Nie występują tu również postaci tak rozwinięte psychologicznie, jak w czytanych przeze mnie niedawno Wyznaniach łgarza. Nie oznacza to jednak, że tym razem rozrywka stoi na niskim poziomie, bo autor przygotował tutaj dla nas coś innego. 

Dick pozwolił w tej książce swoim bohaterom przez chwilę być w charakterze stwórcy, dając im wolność wyboru co do świata alternatywnego w stosunku do rzeczywistości, w której żyją. W ten sposób autora obnaża myśli swoich bohaterów, które przedstawiają się w formie projekcji, czyli ich własnej wizji świata, którą pozostali bohaterowie i czytelnik mają okazję poznać. Poznajemy wizje czterech osób, które prezentują się bardzo ciekawe i przedstawiają skrajnie różne osobowości bohaterów. Ja osobiście mam jednak pewien niedosyt, bo zdecydowanie chciałoby się przeczytać więcej na ich temat, a przede wszystkim poznać też te cztery pozostałe wizje, bo przecież poszkodowanych w bewatronie było osiem osób. Na to jednak nie było tutaj miejsca, a szkoda. 

W "Oku na niebie" nie chodzi oczywiście o samą rozrywkę jako taką i rozważania na temat tego "co jest rzeczywiste?". Dick przede wszystkim porusza temat ludzkiej wyobraźni (jej granic i możliwości) oraz zrozumienia i akceptacji drugiego człowieka. Przedstawia także problemy ze sfery rasizmu, seksualności, religii (jej istoty i sensu) i jej opozycji, czyli ateizmu, a także wyraźnie komunikuje swoją niechęć do komunizmu.

"Nie możemy być ludźmi, jesteśmy jak zwierzęta czekające, aż się je nakarmi. Nagradzane bądź karane."

Książka Dicka po raz kolejny daje do myślenia i zapewnia rozrywkę na wysokim poziomie intelektualnym i emocjonalnym, a co najważniejsze nie ma tutaj setek stron, przez które trzeba się przedzierać, a jedynie trzysta, dzięki czemu książkę czyta się szybko, sprawnie i przyjemnie. Moim zdaniem jest to bardzo odpowiednia książka, aby rozpocząć przygodę z Dickiem, bo chociaż nie przedstawia jeszcze w pełni kunsztu pisarskiego autora, który ten wyrobił sobie w kolejnych latach, to jednak dosyć wyraźnie przedstawia styl pisarza i pozwala odpowiednio przygotować się przed sięgnięciem po te książki, które są z najwyższej półki.

*Philip K. Dick, Oko na niebie, Wydawnictwo Rebis, Poznań 2015, s. 71. 
**tamże, s. 111.

Za książkę serdecznie dziękuję  Wydawnictwu Rebis.


1 komentarz:

  1. Wydaje się być doba :)
    Aczkolwiek nie zachęca mnie do siebie xD

    mlwdragon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń