czwartek, 29 stycznia 2015

UBIK - Philip K. Dick [recenzja]

Wydawnictwo: Rebis
Tytuł oryginału: Ubik
Liczba stron: 305
Gatunek: Science fiction
Moja ocena: 5+/6









Czasem coś drobnego, jakiś niewielki element, czy bodziec z zewnątrz, niespodziewanie wpłynie na to, że powodowani ciekawością sięgamy po daną lekturę, mimo iż tego nie planowaliśmy. Ubika zamierzałem przeczytać już od dawna, ale chociaż stał mi na półce już jakiś czas, nie zrobiłem tego do ostatniej niedzieli, kiedy skończyłem czytać "Córkę Łupieżcy" Jacka Dukaja, w której to ubik również się pojawia. Ile go tam jest i w jaki sposób został wykorzystany przez Dukaja to już trzeba sprawdzić samemu, ale zdecydowanie polecam przeczytać wcześniej dzieło Amerykanina, zanim sięgnięcie po książkę polskiego pisarza.

Akcja powieści dzieje się w roku 1992 roku, w naszym świecie, ale bardziej rozwiniętym technologicznie. Tu ludzie mogą latać na księżyc, można ich utrzymywać w stanie pół-żywym, zanim na dobre odejdą, i duża ich część posiada zdolności psioniczne (telepatia, jasnowidztwo). Główny bohater, Joe Chip, pracuje dla wielkiej korporacji Glena Runcitera, która zatrudnia ludzi posiadających zdolności psioniczne, aby zwalczali paranormalne moce, które wykorzystywane są w złych celach. Pewnego razu niejaki Mick Station, wielki i szanowany biznesmen, w obawie o atak na swoje obiekty znajdujące się na Księżycu, przez psioniczne jednostki Raya Hollisa, postanawia wynająć pracowników Runcitera, aby zapobiec temu atakowi. Glen wybiera spośród swojej załogi 11 najlepszych inercjałów (telepaci, jasnowidze, parakinetycy, antyanimatorzy) - w tym nowo przyjętą, młodą dziewczynę, Pat Conley, która potrafi zmieniać przeszłość - i razem całą grupą wybierają się do bazy Micka. Na miejscu orientują się, że wpadli w zasadzkę, prawdopodobnie założoną przez samego Hollisa. Wybucha bomba. Ginie jeden z załogi. A potem wszystko diametralnie się zmienia. Pojawiają się dziwne wariacje na świecie. Pojawia się Jory. Pojawia się ubik. I nie wiadomo już teraz co jest jawą, a co rzeczywistością...

Bardzo spodobała mi się ta książka. Pierwsza pozycja Dicka, po którą sięgnąłem, czyli Blade Runner, była dla mnie książką dobrą, ale nie wyróżniała się na tle innych science fiction, których do tej pory sporo się naczytałem i naoglądałem. Ubik natomiast jest szalenie oryginalną i frapującą lekturą, którą pochłania się błyskawicznie, i z wielkim zadowoleniem. Początek nie zapowiada nic odkrywczego, świat fantastyczny z rozwiniętą techniką, jakich znamy wiele. Ale od owego wybuchu powieść przybiera całkiem innych kształtów. Od tego momentu zadajemy sobie właściwie dwa pytania; czym jest ubik i czy to, co widzą bohaterowie, to co ich tacza, czy to jest realne, czy to tylko złudzenie?

Termin ubik nie jest jednoznacznie zdefiniowany. W książce natykamy się na  łacińską nazwę ubique, co oznacza „wszędzie”, a angielski odpowiednik to ubiquitous (wszechobecny), czyli coś co jest wszędzie i cały czas. Podczas czytania domyślamy się, że jest to pewnego rodzaju substancja, która potrafi wpłynąć korzystnie na użytkowanie przedmiotów i urządzeń życia codziennego. Potrafi też w pewien sposób strzec głównego bohatera przed złudzeniami, którymi ten jest atakowany, pomagając zachować mu jakiś  iluzoryczny kontakt z rzeczywistością. Ale i tak to nie wszystko, bo na koniec lektury pojawia się pewien wpis, który ma nieco wyjaśnić ten termin, a w gruncie rzeczy całkowicie miesza w głowie i nie jesteśmy już w ogóle pewni, czym tak naprawdę jest ten ubik. Nasuwa się zatem wiele interpretacji i każda z nich jest możliwa. I nie tyczy się to tylko samego ubika, ale całej książki, która sprawia, że człowiek zaczyna myśleć, kombinować, zgadywać, ogółem wytężać umysł i czerpie się z tego frajdę. Dzięki temu książka jest cholernie oryginalna i naprawdę warto po nią sięgnąć, aby samemu się zmierzyć z wymysłem autora, który nadużywał narkotyków i pod ich wpływem tworzył historie do swych książek.

Warto też zwrócić uwagę na piękne wydanie. Wydawnictwo Rebis postanowiło stworzyć serię zatytułowaną "Dzieła wybrane Philipa K. Dicka", która wydawana jest w twardych, srebrnych oprawach, z pięknymi obwolutami, a w środku zamieszczone są świetne ilustracje polskiego artysty - Wojciecha Siudmaka. Początkowo książek miało być kilka, ale seria zyskała na takiej popularności, że na dzień dzisiejszy liczy sobie jakieś 17 pozycji, a ciągle zapowiadane są nowe. Cieszy oko piękne wydanie, znajdujące się na półce, a jeszcze bardziej cieszy zawartość po tym, gdy zdecydujemy się z nią zapoznać. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz