"Nadchodzi burza"
Stalowa burza to zwieńczenie opasłej trylogii fantasy - gatunku, którego autor przedstawicielem nie był, kiedy do niej zasiadał. Znany z wciągających i bardzo dobrych thrillerów kryminalnych wskoczył od razu na głęboką wodę, decydując się nie tyle na napisanie samej książki fantasy, a na stworzenie od podstaw całego uniwersum, które można podziwiać, i do którego będzie można wielokrotnie wracać, jeśli tylko zażyczy tego sobie autor i/lub jego czytelnicy. I trzeba przyznać, że od początku trzyma dość wysoki poziom, nie pozwalając czytelnikowi się nudzić i zapomnieć o świecie Archeonu.
Streszczenie ostatniego tomu, tomiszcza, cegliszcza (ba!, toż to przecież równo bite dziewięćset osiemdziesiąt trzy strony, więc jest co czytać!) jest niepodobne, a dla tych, którzy nie czytali poprzednich niemal zupełnie byłoby nieprzydatne. Dość powiedzieć, że akcja toczy się bezpośrednio po poprzednim tomie. Ethrunom udało się przetrwać i umacniają się pod wodzą księżniczki Vaali i dzielnego Hagana, który odbudowuje pozycje obronne i wzmacnia wojskiem, żeby przygotować się na kolejny atak Czerni, który niewątpliwie znowu nadciągnie. Veneni już się szykują, chociaż niektórzy dowódcy muszą wcześniej stoczyć utarczki między sobą, zanim uderzą w Elimau. Jedno jednak jest pewne. Wojna jeszcze się nie skończyła, mimo tylu zniszczeń, które do tej pory wyrządziła, tylu żyć, które pozbawiła. Nadejdzie jeszcze stalowa burza i obróci wszystko w pył.
Towarzyszę i patronuję temu projektowi od początku i jestem pełen podziwu do Thomasa Arnolda jak wiele rzeczy potrafił dopracować podczas pisania cyklu gatunku, który do momentu pisania swojej trylogii był mu znany jedynie z czytanych książek innych autorów. Świat stworzony od podstaw, rasy, postaci, kultury, nacje, wydarzenia, tło. A nie tylko to przecież stoi za dobrym fantasy, bo liczą się także bardzo dodatki., jak na przykład klimatyczne ilustracje, bardzo szczegółowe mapki, dzięki którym możemy isę zorientować, gdzie w danym momencie akcji się znajdujemy razem z bohaterami, czy Przysłowia Oda rozpoczynające każdy rozdział, które są jak worek mądrości, pełen świetnych i mądrych sentencji do zapamiętania i cytowania w naszej codziennej rzeczywistości. I wielkim plusem przy tym jest zintegrowane wydanie tej książki, które szalenie ułatwia czytanie tak opasłego tomu. Uwierzcie Ci, którzy takich grubych książek nie czytacie za często, że autor i wydawnictwo postarali się maksymalnie, żeby jak najbardziej ułatwić czytelnikowi przyswajanie tej lektury. I chwała im za to!
Zakończenie trylogii jest emocjonujące, pomysłowe i dobre, i wyjaśnia przy tym wiele, więc czytelnicy powinni być usatysfakcjonowani. To była super przygoda, która trwała, i trwała, i mogłaby trwać jeszcze, i - ha! - trwać będzie, bo na pewno jeszcze wrócimy do Archeonu. Zapowiedź tego zresztą można już zobaczyć na końcu tego tomu, więc jeśli ktoś się zakochał w świecie Archeonu to na pewno się ucieszy, że to nie do końca koniec. Pozostaje nam zatem, hm, cieszyć się podwójnie z bardzo dobrego zakończenia trylogii i dalszych perspektyw pojawienia się więcej tego świata. Czekamy więc! ;)
Legendy Archeonu:
Czaję się na ten świat Archeonu, czaję, i do tej pory nie było okazji się wgryźć w tą historię. Chociaż okazja faktycznie była, bo i niedawno skończyła się swego rodzaju promocja na te 3 tomy za 99 pln, a ósmy nie zdążył.
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak będę miał ją na uwadze, i pewnikiem kiedyś po nią sięgnę.
Próbuj i dziel się wrażeniami. ;)
Usuń