wtorek, 11 grudnia 2018

OSTATNIE DNI JACKA SPARKSA - Jason Arnopp [recenzja]

Tytuł oryginału: Last Days of Jack Sparks
Wydawnictwo: Vesper
Tłumaczenie: Lesław Haliński
Liczba stron: 360
Gatunek: Horror
Moja ocena: 5/6

"Ateista kontra zjawiska nadprzyrodzone"

Jako czytelnikowi uwielbiającemu horrory, coraz ciężej jest mnie już czymś nowym zaskoczyć i wywołać emocje wymykające się ponad poziom przeciętność. Tyczy się to zarówno filmów, jak i książek. Niemal cztery lata czekałem, aż pojawił się świetny film "Obecność", który na nowo przywrócił wiarę w oryginalność i nietuzinkowość. (Kontynuacja, która pojawiła się trzy lata później też była dobra, ale już nie aż tak.) Niedawno był też świetny "Uciekaj!", który doczekał się nawet oskara, co mnie ucieszyło, bo to naprawdę kapitalne widowisko wywołujące mocne emocje. W literaturze w końcu miałem okazję zapoznać się z "Domem z liści" Danielewskiego, który jest nie tylko nietuzinkowym i arcyciekawym horrorem, ale do tego ambitnym i wybitnym dziełem udowadniającym, że bez wszelkich oporów można tak prestiżowo zaklasyfikować powieść grozy. Nie mniej jednak bardzo mało jest już takich książek czy filmów, które wybijają się przed szereg przeciętności. Cieszy mnie fakt, że dzięki wydawnictwu Vesper ponownie miałem okazję zmierzyć się z czymś oryginalnym i bardzo ciekawym, chociaż właściwie Ostatnich dni Jacka Sparksa nie planowałem przeczytać. 

Jack Sparks to ateista i kontrowersyjny dziennikarz i celebryta, który zasłynął książkami o gangach i narkotykach. Kiedy jednak zabrał się za napisanie książki o zjawiskach paranormalnych, jego życie zaczęło się zmieniać. Zaczęło się od uczestnictwa w charakterze świadka, podczas jednego z egzorcyzmów przeprowadzanych w kościele na włoskiej prowincji. Jack osobiście wyśmiał obrzęd w trakcie jego trwania, a potem także w mediach społecznościowych, wywołując tym burzę i falę krytyki. Ale sprowadził tym samym na siebie jeszcze coś gorszego. Kilka dni potem, na jego profilu YouTube, ktoś w jego imieniu opublikował trwający czterdzieści sekund przerażający filmik. W kolejnych dniach z Jackiem zaczęły się dziać coraz dziwniejsze rzeczy, aż ostatecznie zginął w tajemniczych okolicznościach. Książka szczegółowo przedstawia wszystko od początku jak się zaczęło, aż do ostatnich dni i godzin Sparksa.

Książka Jasona Arnoppa pojawiła się ze strony wydawnictwa całkiem niespodziewanie i nie była też specjalnie później promowana. Autor wcale nieznany i powieść prawdopodobnie jako niszowa przejdzie u nas bez większego echa, trafiając tylko do wąskiego grona odbiorców interesujących się zapewne powieściami grozy. Sam nie planowałem tego czytać, bo opis w ogóle mnie nie zaciekawił. Zaciekawili nieco znajomi, ale nie aż tak, żeby potraktować to dość poważnie. Na szczęście drogą pomyłki książka wylądowała u mnie. I szczęście będą mieli Ci, którzy się sami zdecydują, bo to kawał porządnej literatury z dreszczykiem. Charakterem przypomina książkę autobiograficzną, bo też od początku w przedmowie Alistaira Sparksa (brata głównego bohatera) jesteśmy przekonywania jakoby wszystko tu wydarzyło się naprawdę i zostało spisane przez samego Jacka. W istocie jest to paradokument, który czyta się w podobnym stylu, jak ogląda filmy typu found footage, czyli coś jak Paranormal Activity czy Blair Witch Project. Charakter bardzo zbliżony, chociaż książka Arnoppa nieco bardziej jest rozbudowana i wzbogacona o dodatkowe materiały, jak wymiany mailowe czy relacje osób z otoczenia bohatera.

Książka ma jednak nie tylko straszyć, ale też dać nieco do myślenia poprzez ukazanie charakteru głównego bohatera i świata, w jakim żyje. Człowiek to bardzo arogancki, wulgarny, cwany, cyniczny i wyśmiewający wszystko dookoła. Uważa się za gwiazdę, ale głównie żyje facebookiem, youtubem i innymi mediami społecznościowymi. Bohater, który z dużym prawdopodobieństwem nie przypadnie do gustu większości czytelników, bo to typ, któremu najchętniej przyłożyłoby się w twarz albo dało co najmniej kopa w dupę. Chociaż momentami jego odzywki i sytuacje bywają naprawdę wesołe i śmieszne. Autor próbuje pokazać, że coraz więcej w naszym życiu jest egoistycznego indywidualizmu, coraz więcej myślenia 'ja, ja, ja' i życia w fikcyjnym świecie mediów bez większego kontaktu z żywym człowiekiem. Nie spacer czy rozmowa twarzą w twarz,a częściej ślęczenie na facebooku, oglądanie filmików na youtubie czy pisanie na messengerze, twitterze i innym takim. Warto o tym pomyśleć, ile sami w tym siedzimy i ile osoby z naszego otoczenia. Może trzeba zacząć reagować. 

Horror nie traci przy tym jednak na znaczeniu. Jest bardzo wyraźnym i bardzo udzielający się czytelnikowi. Przerażający, sugestywny, szokujący, podgrzewający atmosferę i wywołujący ciary. Osobiście lubię takie dzieła, które przedstawiane są w charakterze dokumentu, bo nadają większej realności. A tutaj jeszcze mamy klimat jakby żywcem wyciągnięty z "Omena" czy "Egzorcysty"! Większej rekomendacji dla fanów grozy chyba nie trzeba. Osobiście przeżywałem trzy etapy podczas czytania tej książki. Na początku było spore zainteresowanie i czytanie z ogromną ciekawością, co też tam takiego wydarzyło się w życiu tego Sparksa i co to za filmik. Potem jakoś tak lekko dopadło mnie znużenie i zaczął irytować główny bohater, którego autentycznie nie mogłem strawić. Na koniec zaś dostałem porządnego kopa, bo jest bardzo krwawo, ostro i ogólnie dzieje się bardzo wiele złego. Końcówka, która składa się tak mniej więcej z osiemdziesięciu stron atmosfery podgrzanej do czerwoności, to prawdziwa masakra i dobrze jest usadowić się na czymś wygodnym, bo to jazda bez trzymanki, która porządnie wpieprza w siedzenie. Nie żartuję.

Ostatnie dni Jacka Sparksa to bardzo ciekawy i nietuzinkowy horror, który może spodobać się każdemu, ale z całą pewnością przypadnie do gustu fanom gatunku. Ucieszą się zwłaszcza Ci, którzy uwielbiają paranormalne dokumenty, duchy, demony i egzorcyzmy. Książka jest paranoiczna, psychodeliczna, szokująca, zapewniająca mocne wrażenia i ogólnie dla ludzi o silnych nerwach. Zanim po nią sięgnięcie, najpierw odpowiedzcie sobie sami na pytanie: czy aby na pewno jesteście na nią gotowi?

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Vesper!

5 komentarzy:

  1. Może mi się spodobać :D. A tak wgl to właśnie zamierzam wybrać się do kina na "Diabeł: inkarnacja". Ciekawe jak wypadnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tobie na pewno się spodoba. Jestem pewien na 100%. :) TO daj znać potem, jak tam się oglądało. :)

      Usuń
  2. Jako fanka horroru czuję się w obowiązku odnotować istnienie tej książki. Dobrze, że trafiła do Ciebie przez przypadek, bo inaczej pewnie nie usłyszałabym o niej. Tematyka egzorcyzmów nie należy do moich ulubionych, więc nie obiecuję, że sięgnę po tę powieść, ale dobrze wiedzieć, że zapewnia mocne wrażenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. To było bardzo pozytywne zaskoczenie! Cieszę się, że Tobie też się spodobała, bo pamiętam, że właście sceptycznie do niej podchodziłeś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Ale pozytywne oceny u Ciebie i Łukasza napawały mnie nadzieją i okazało się, że całkiem słusznie. Bardzo ciekawa książka. :)

      Usuń