wtorek, 31 lipca 2018

DRZEWO MIGDAŁOWE - Michelle Cohen Corasanti [recenzja]

Tytuł oryginału: The Almond Tree
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Tłumaczenie: Dorota Dziewońska
Liczba stron: 396
Gatunek: Literatura współczesna zagraniczna, powieść społeczno-obyczajowa
Moja ocena: 6/6








Dwunastoletni Ahmad to Palestyńczyk, który żyje w czasach okrutnej wojny toczonej przez swój kraj z Izraelem. Dorasta w środowisku, które przesiąknięte jest ograniczeniami i strachem przed utratą rodziny, domu, pracy i życia. Kiedy jego najmłodsza siostrzyczka traci życie, tata z jego winy trafia do więzienia a izraelskie wojsko konfiskuje domu musi szybko zareagować i jak prawdziwy mężczyzna zatroszczyć się o życie własne i swojej rodziny. Wierzy, że jego błyskotliwy umysł i zdolności do nauk ścisłych dają mu tę możliwość i zapewni im bezpieczną i lepszą przyszłość.

Drzewo migdałowe to pisarski debiut wychowanej w konserwatywnej rodzinie żydowskiej autorki, która jest absolwentką studiów bliskowschodnich i prawniczką zajmującą się prawem międzynarodowym i prawami człowieka. W swojej książce zdecydowała się pokazać konflikt izraelsko-palestyński oczami palestyńskiego mężczyzny od lat jego dzieciństwa aż po późną dorosłość, kiedy już miał ponad sześćdziesiąt wiosen na karku. Poznamy przejmujące losy jego udręczonego wojną kraju oraz jego własne i całej rodziny, czyli matki, ojca, sześciorga rodzeństwa i wujostwa, na których wszystkich wojna odcisnęła bolesne piętno.

„Mężczyzna nie poddaje się, póki sprawa nie jest zakończona”*

Główny bohater to dziecko, które poznajemy już w wieku siedmiu lat i widzimy jego oczami w jakim świecie przyszło mu żyć. We własnym kraju, w którym rządzi inny naród, pełno izraelskich żołnierzy i ograniczeń, terror, strefy pól minowych, dom otoczony drutem kolczastym, godzina policyjna, środowisko pełne strachu o każdy następny dzień, bo nie wiadomo, co przyniesie jutro. Młody bohater nie poddaje się jednak temu złu, które go otacza, stara się wyciągać z życia to, co najlepsze, a jego wyjątkowy talent pozwala mu reagować błyskawicznie i podejmować odważne i dorosłe decyzje. Wielki udział na jego zachowanie ma jego baba (ojciec), który jest największej wiary w dobro człowieka, jego postępowanie i czyny, nawet wtedy, gdy trafia do więzienia na długie lata i pozostają im tylko rzadkie wizyty i korespondencja. 

„Dobre rzeczy utrudniają wybór, złe rzeczy nie pozostawiają wyboru”** 

Książka Corasanti  ma w sobie głębokie pokłady emocjonalne i duchowe, przed którymi ciężko się obronić, bo atakują bardzo silnie i bezpośrednio w czytelnika. Pełno mądrych przemyśleń i pięknych zwrotów. Niejednokrotnie działa jak karabin - nie atakuje boleśnie raz, tylko seriami. Jednocześnie uczy głębokiej pokory i wielkiego szacunku do życia i świata, pokazuje czym jest nienawiści, która oślepia i jak zgubna może być dla człowieka i jego otoczenia. Poświęcenie, wytrwałość i zdolność wybaczania głównego bohatera budzą podziw i wzruszają. Jak wiele można znieść bólu i cierpień, ale się nie złamać. Jak często można patrzeć na krzywdę swoich bliskich i dalej wierzyć, że będzie lepiej. Ile razy można upaść, żeby powstać i wznieść się w końcu na szczyt, żeby mieć upragnione bezpieczne i lepsze życie.

„Czasem musimy robić rzeczy na które ni mamy ochoty”**

Tytułowe drzewo migdałowe uchodzi za symbol wytrwałości i dzieciństwa głównego bohatera, które stoi niedaleko rodzinnego domu w Palestynie. Ahmad zawsze lubił się na nie wspinać, przebywać wśród gałęzi i patrzeć na okolice. Drzewo było z nim od początku i miało być na zawsze w jego życiu. Często lubi do niego wracać i sięgać myślami. Ale nie jest ono rzeczą, wokół której skupia się powieść, a jedynie subtelnym, emocjonalnym-duchowym dodatkiem w prawdziwej historii o rodzinie, miłości, przyjaźni i o wyniszczającym konflikcie.

Drzewo migdałowe to piękna powieść, która uczy wiary i pokory, pokazuje jak wiele może przynieść miłość do swoich bliskich, wytrwałość i poświęcenie, jak zgubna może być nienawiść i żądza zemsty. Przede wszystkim jednak pokazuje, że życia nie powinno się tracić na troski i bóle, tylko na działanie, żeby było lepiej sobie, swoim bliskim i jak najwięcej ludziom dookoła, oraz uczy, że w życiu liczy się nie to, co się nam przytrafia, ale jak na to reagujemy i jak z tym będziemy dalej żyli. Piękna książka, którą polecam każdemu. 

*Michelle Cohen Corasanti, Drzewo Migdałowe, wyd. Sine Qua Non, Kraków 2015, s. 24
**tamże, s. 72 i 253.

4 komentarze:

  1. Brzmi bardzo poruszająco, ale i ciężko. W sensie, że nie jest to książka, którą czyta się lekko. Ze względu na tematykę.
    Naszła mnie taka refleksja, że często człowiek nie potrafi docenić tego, co ma. Dopiero w konfrontacji z innym życiem, cięższym, bardziej doświadczonym w ból i śmierć, przychodzi takie otrzeźwienie, że nie jest tak źle, że może jednak ma się szczęście, bo żyje się spokojniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie to samo myślałem kilka razy podczas czytania. Staram się doceniać to, co mam na co dzień, ale niestety wszędobylski wyścig szczurów i ciągła chęć posiadania więcej, w końcu czasem dają o sobie znać i trzeba znowu momentu, impulsu, który spowoduje, że na nowo się doceni to, co się ma. Ta książka się świetnie do tego nadaje. Jeszcze oprócz tej pokory ta niesamowita wytrwałość i umiejętność tłumienia nienawiści i potrafić wybaczać.

      Usuń
    2. Potrzeba dużej siły ducha, by pomimo tak trudnych warunków nie poddać się, ale wytrwale dążyć do celu, a przy tym jeszcze potrafić wybaczyć swoim oprawcom. Hmm... i tak sobie myślę, że to nie tylko chodzi o docenianie tego, co się ma, ale i samej wartości życia, cieszenie się nim.

      Usuń
    3. Zgadza się. Każdego jego detalu. Żyć i cieszyć się chwilą.

      Usuń