Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 304
Gatunek: Kryminał
Moja ocena: 4+/6
"Lubisz patrzeć?"
Marcin Grygier to całkiem nowy autor na naszym rodzimym rynku literackim, który debiutuje swoim kryminałem pod szyldem wydawniczym Prószyński i S-ka. Z zamiłowania motocyklista, narciarz i biegacz, z wykształcenia chemik, który pracuje w branży medycznej, a oprócz tego szczęśliwy mąż i ojciec dwóch dorosłych synów. Wysłany przez małżonkę na warsztaty literackie, niespodziewanie dla niego i otoczenia, zaczął tam tworzyć pierwsze strony historii, które po jakimś czasie okazały się być prologiem i pierwszym rozdziałem książki Nie patrz w tamtą stronę, z którą miałem okazję się zapoznać. Zobaczcie jak debiutował pan Marcin.
Akcja rozpoczyna się w Puszczy Kampinoskiej, gdzie jeden z okolicznych mieszkańców, podczas spaceru z psem, znalazł ciało dziewczyny z uciętą głową, w miejsce której umieszczona została głowa konia. Na miejsce przestępstwa przyjeżdża nadkomisarz Roman Walter i członkowie jego grupy - podkomisarz Alicja Danysz i aspirant Maciej Krępy. Wspólnie próbują ustalić motyw zbrodni, ale oprócz tego, że uznają to za morderstwo szczegółowo zaplanowane i są pewni, że pojawią się następne, do niczego więcej nie dochodzą. Wszczynają zatem śledztwo, które doprowadza ich do stadniny koni i nadleśnictwa, gdzie pojawia się kilka istotnych faktów. Od tamtej pory sprawa zaczyna nabierać wyraźnych kształtów, na posterunek zostaje przysłana głowa zabitej dziewczyny, nadkomisarz otrzymuje dziwnego sms-a i pojawia się pierwsze przesłuchanie. Walter usiłuje za wszelką cenę znaleźć mordercę i powstrzymać go przed kolejnymi morderstwami. Nie wie tylko, że ta sprawa dotyczy go znacznie bardziej niż myśli i złe duchy przeszłości dopadną go z gwałtowną siłą.
Akcja książki po kilkunastu pierwszych rozdziałach nabiera tempa, skutecznie wciąga i szybko się ją czyta, co potęgują jeszcze krótkie, często zaledwie 2-3-stronicowe rozdziały, których jest aż 81 na kartach tej niewielkiej objętościowo pozycji. Oprócz właściwej historii mamy tutaj liczne retrospekcje i to w dwóch postaciach. Jedne zostają przedstawione z perspektywy głównego bohatera, Romana Waltera, gdzie czytamy o jego niedalekiej tragicznej przeszłości, która się za nim wlecze do dziś i próbuje sobie z nią radzić sięgając po kieliszek. Drugie z kolei dotyczą samego mordercy, gdzie wkraczamy do najwcześniejszych lat jego dzieciństwa i widzimy jak powoli rodził się potwór.
Bohaterowie nie należą do oryginalnych, ale nie są też nudni i drętwi. Mają swoje własne problemy poza śledztwem, które ich dotyczy. Roman nałogowo sięga po wódkę i ciągle myśli o swojej żonie i córce. Alicja przejmuje się schorowaną matką i nałogiem Waltera. Maciej próbuje poznać kobietę swojego życia. Morderca zaś, w przeszłości niekochany, wytykany palcem przez własną matkę i gnębiony przez rówieśników, jest samotnikiem uznanym za dziwaka. Nie brakuje też oczywiście postaci drugoplanowych, które uzupełniają tę historię, ale o nich nie będę pisał.
Debiut autora muszę uznać za bardzo udany. Stworzył książkę konkretnie zaplanowaną, dobrze wykreował postaci, dodał do tego ich własne historie, przedstawił problem alkoholizmu i zła rodzącego się przez traumatyczne wydarzenia, umieścił zbrodnię, owiał ją zawiłą i ciekawą intrygą i w dobrym tempie konsekwentnie doprowadził do finału. Jak na początkującego autora wypadł w nadspodziewanie dobrym świetle. Podoba mi się też bardzo klimatyczna okładka, za którą odpowiada pani Luiza Kosmólska. Nie patrz w tamtą stronę mogę zatem uznać za dobrą książkę i z czystym sumieniem polecić każdemu, kto lubi ciekawy kryminał. ;)
Serdecznie dziękuję za ten kryminał wydawnictwu Prószyński i S-ka.
Ostatnio bardzo dużo jest polskich kryminałów, które wypadają bardzo dobrze. Super, że ktoś wydaje takie pozycje a Prószyński to bardzo duża firma, więc autor ma szansę poważnie zaistnieć :)
OdpowiedzUsuńZauważyłem. Najpierw Sonia Draga wprowadziła taki cykl z polskimi kryminałami promując nowe nazwiska. A niedługo potem pojawiły się książki z Prószyńskiego, który zdążył już wypromować Purzyńską i Lemberga. A teraz pewnie podobnie będzie z Grygierem. Jak dla mnie spoko, mogę sprawdzać nowe nazwiska poprzez e-booki. :)
UsuńOstatnio stale napotykam się na tę książkę. Zainteresowałam się nią.
OdpowiedzUsuńCieszy mnie dobra opinia na temat tej książki :D
OdpowiedzUsuńDałabym szansę, szczególnie że cenię sobie polską literaturę!
Asik też ostatnio czytała i zachwalała. Masz zatem teraz dwoje znajomych, którzy dobrze o tym piszą w tak krótkim czasie. CO Ty teraz z tym zamierzasz zrobisz? :P
UsuńTak tak, mi się baaardzo ta książka podobała (a wiecie, że nie przepadałam za kryminałami :D). Czytałam tę książkę w pociągu i pamiętam, jak byłam mega wkurzona, że pan konduktor mi przerwał, bo chciał bilet mi sprawdzić ;D. Pan Grygier to super debiut, czekam z niecierpliwością na kolejną część przygód Waltera! :)
UsuńFajnie, że Ci się Ciastek podobało, jak polecam to polecam ;)!
Marta, rzucaj tę Christie na razie i czytaj polską literaturę!
Nosz kurde, coza xyz!@#$ konduktor! :D
UsuńHehe, no podobało mi się, podobało. Tym razem Ci się udało dobrze polecić. :P ;)
PRzejadły mi się ostatnio kryminały, kiedyś czytałam je nałogowo, teraz zeszły na drugi plan i jeśli po jakiś sięgam, to najczęściej w formie audiobooka :)
OdpowiedzUsuńJa sobie czytam co kilka książek i mi się nie nudzą. Ale seryjnie też bym nie chciał czytać. :)
UsuńNo właśnie ja się chyba wypaliłam po tym, jak czytałam głównie takie powieści ;)
UsuńTaka seryjność najszybciej doprowadza do przesytu i kryzysu czytelniczego. Ja na szczęście czytając Kinga tak nie miałem. Ale już potem ogólnie z horrorami i fantastyką tak. Dlatego od jakichś 2-3 lat czytam mieszane, fantastyka, thrillery, powieść historyczną, obyczajówkę, wojenną itp.
UsuńJa na razie jestem na fali fantastyki i Kinga, i nie czuję przesytu, wręcz przeciwnie ;)
UsuńTo mnie się akurat podoba, wiec kontynuuj. :P ;)
UsuńO nie, książka z taką aranżacją miejsca zbrodni to zdecydoawnie nie jest opcja dla mnie.
OdpowiedzUsuńTak myślałem, że Cię to ruszy. Ale to tylko na początku. Wątek z końmi nie jest kontynuowany przez całą książkę.
UsuńWystarczy niestety, na tym gruncie jestem wrażliwa, wręcz jak nie ja. A może właśnie dokłądnie jak ja.
UsuńRozumiem. To Ty w takim razie film Krąg (The Ring) omijaj szerokim łukiem. ;)
UsuńThe Ring obejrzałam. Było drastyczne, to co miało dla mnie być drastyczne. Ale ogólnie zabijanie zwierzaków mnie rusza i to jak cholera. Ostrzeżenie dla Mikaela z uzyciem jego kota strasznie mnie ruszyło. Może nie ryczałam, ale w tamtym momencie stwierdziłam, że przesadzili. Natomiast podobne zabiegi przeprowadzane na ludziach mnie nie ruszają.
UsuńTa scena mnie najbardziej ruszyła z całego filmu. To im się udało. Masakryczna była.
UsuńJeszcze mi powiedz, czy mówisz teraz o kocie, czy o koniu... Śmiem twierdzić, że o koniu, tak? No pamiętam, rzeczywiście mocna scena.
UsuńTak, o konia. Jeszcze był taki zajebiście czarny, jak mi się podoba u koni.
UsuńTo na zachętę powiem, że jest rasa fryzyjska, w której są tylko czasne konie, bardzo dopstojnie się prezentują ;) Ogólnie, budzą respekt takie wierzchowce. Też uwielbiam czarne i jak kiedyś będę miała, to liczę, że właśnie czarnego.
UsuńRzeczywiście pięknie się prezentują. Czy to aby nie był jeden z nich w tym filmie? Dziwna sprawa z tymi końmi, bo widzisz, one mnie w pewien sposób fascynują, chociaż tak naprawdę niewiele miałem z nimi w życiu styczności.
UsuńDobrze, że Prószyński młodych zdolnych promuje, z przyjemnością sięgnę
OdpowiedzUsuńTo jest właśnie kolejny z autorów, o których pisaliśmy u Ciebie. :)
UsuńTeż jestem świeżo po lekturze - bardzo dobrze napisany kryminał :)
OdpowiedzUsuńTo prawda. Debiut bardzo udany. Zobaczymy, co dalej. :)
Usuń