Wydawnictwo: WAB
Liczba stron: 377
Gatunek: Kryminał
Moja ocena: 5/6
Klasztor na Łazienkowskiej, w Warszawie, to miejsce, gdzie Cezary Rudzki prowadzi bardzo nietypową terapię grupową, tzw. terapię ustawień Berta Hellingera, która polega na wcielaniu się pacjentów w osoby swoich bliskich, co pomaga w rozwiązaniu niektórych problemów. W jednej z takich terapii uczestniczy Henryk Telak, który długo nie potrafi dojść do siebie po samobójstwie swojej córki. Do grupy, której przewodzi Cezary Rudzki, dołączyli również: Euzebiusz Kaim, Barbara Jarczyk i Hanna Kwiatkowska. Terapia na pewnym etapie zaczyna wymykać się spod kontroli lekarza i decyduje się on o jej chwilowym wstrzymaniu i odesłaniu pacjentów do swoich pokoi. Jednak wieczorem tego samego dnia dochodzi do przykrego incydentu. Henryk Telak zostaje odnaleziony martwy przez jedną z pacjentek, która zastała go leżącego ze szpikulcem do rożna wbitym w oko. Sprawa zostaje przydzielona prokuratorowi Teodorowi Szackiemu, który ma się nią bezzwłocznie zająć. Podejrzanych jest trzech pacjentów i doktor Rudzki. Miejsce przestępstwa zamknięte i niedostępne dla innych. Sprawa wydaje się być łatwiejszą do rozwiązania. Czy jednak na pewno taka będzie?
Wierzcie sobie lub nie, ale to jest mój pierwszy polski kryminał, jaki kiedykolwiek przeczytałem. Nie sięgam na co dzień zbyt często po literaturę polską (co jest błędem), a jak już do tego dochodzi, to najlepiej, żeby to była literatura fantastyczna, która powinna mieć jak najmniej nazw własnych polskich, a najlepiej w ogóle (co też jest błędem). W fantastyce polskiej znalazłem jednak dwie osoby - Jacka Dukaja i Roberta Wegnera - które zawstydziły moje ograniczone postępowanie względem rodzimej literatury fantastycznej i zachęciły do częstszego sięgania po taką literaturą, bo udowodnili mi, że potrafią pisać kapitalnie i daliby radę zawstydzić niejednego pisarza zagranicznego, czy to ze Stanów, czy z Ameryki, czy skądś indziej. Czemu w takim razie nie miałoby to wyglądać podobnie z kryminałem? Długo za mną chodził kryminał polski, żeby się przemóc, oj długo. Szum wokół Miłoszewskiego w ostatnich miesiącach zapalił mi głowie lampkę, żeby po ten kryminał sięgnąć, ale jeszcze zbyt słabo. Rozjaśniła ją nieco bardziej Agnieszka z Nie teraz - właśnie czytam... swoimi dobrymi i zachęcającymi recenzjami na tyle, że prawdopodobnie już wtedy podświadomie zakodowałem sobie, że to właśnie Miłoszewski będzie tym autorem, po którego sięgnę na samym początku. Ostatecznie przyczyniła się do tego dobra adaptacja Ziarna prawdy Borysa Lankosza, obejrzana przeze mnie kilka tygodni temu, a że Miłoszewski pojawił się w zasięgu ręki w jednym z antykwariatów, w których systematycznie kupuję, nie omieszkałem zakupić całego cyklu z Szackim i w końcu zacząć czytać!
Uwikłanie jest pierwszą częścią cyklu z Teodorem Szackim, w którego w filmie Lankosza wcielił się świetny Robert Więckiewicz i tegoż aktora miałem nieustannie przed oczyma, kiedy czytałem o Szackim. Teo Szacki to całkiem przystojny, wysoki, przedwcześnie kompletnie posiwiały, czterdziestokilkuletni, ale w dobrej kondycji prokurator. Zagadkę kryminalną nie rozwiązuje zatem policjant, emerytowany policjant, czy prywatny detektyw, a urzędnik państwowy, który do tej pory kojarzył mi się mylnie z nieco innym powołaniem. Nie spotkałem się też nigdy dotąd, aby prokurator był główną postacią książki kryminalnej. Miłoszewski bardzo dobrze zatarł ten stereotyp i przybliżył mi dokładniej ten często wyszydzany i niedoceniany zawód. Jednocześnie też stworzył bardzo wiarygodnego i ciekawego głównego bohatera, który oprócz wykonywanego zawodu i powierzanych mu nieustannie zadań, często mozolnych i nudnych, ma też życie prywatne, o którym się dowiadujemy.
W Uwikłaniu mamy kilka postaci, o których możemy powiedzieć, że są z krwi i kości i przekonywujące, ale autor poświęca im zdecydowanie mniej uwagi niż Szackiemu. Najbardziej do gustu przypadł mi chyba Oleg Kuzniecow, komisarz policji o rosyjsko brzmiącym nazwisku, który gra twardziela i sypie zabawnymi tekstami. Poznamy też żonę prokuratora, Weronikę, i córkę Helcię, oraz jego kochankę Monikę. Szackiego widzimy tutaj z dwóch profili: jako inteligentnego i skutecznego funkcjonariusza szukającego przestępcy - co mi się bardzo podobało, i prywatnie jako męża, ojca i kochanka - co podobało mi się najmniej, bo był w tej roli pełen sprzeczności, które mnie irytowały. Mamy też tutaj ciekawą fabułę, gdzie intryga jest bardzo zawiła. Początkowo sprawa do rozwiązania wydaje się być dość błaha i łatwa, i zastanawiałem się czy to nie będzie prosty kryminał, z prostym śledztwem i zakończeniem. Nie był taki nawet przez chwilę. Co prawda nie za bardzo przekonywała mnie terapia ustawień jako ta skuteczna metoda rozwiązywania ludzkich problemów, ale Miłoszewski udowodnił mi, że znajomość ludzkiej psychiki w niepowołanych rękach jest cholernie niebezpieczną bronią. I na koniec, jak już ta cała bardzo zawiła intryga została w pełni obnażona, pozostało mi zrobić ukłon w stronę autora, bo zakręcił tak bardzo, że nie sposób byłoby mi wpaść na te rozwiązanie.
Muszę przyznać, że Zygmunt Miłoszewski stworzył kawał porządnego kryminału, który czytało mi się bardzo dobrze i z pewnością sięgnę po kolejne dwie książki z Szackim. A co potem? Zobaczymy. Nie wiem też, czy tylko on, czy może dopiero następni po nim przyczynią się do tego, że po polski kryminał i polską literaturę ogółem będę sięgał zdecydowanie częściej, albo chociaż systematycznie, ale z pewnością zrobił w tym kierunku razem ze mną wyraźny krok naprzód.
Wow, jaka wysoka nota. ;) Ja chyba w takim razie zbyt wiele polskich kryminałów czytałam, bo Miłoszewski zdecydowanie nie zajął miejsca w gronie moich ulubieńców. Czytam teraz drugą część przygód Szackiego, przekonamy się, czy sięgnę po finalną książkę serii... Może być z tym różnie, bo seksoholizm Teodora odbija mi się czkawką. ;) Ciekawa jestem, czy kolejne tomy również przypadną Ci do gustu. Będę zerkać! :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńW przypadku kryminałów najbardziej zwracam uwagę na zawiłość intrygi, klimat i realność bohatera ścigającego. Tutaj podobało mi się to wszystko. Klimat bardzo dobrze oddaje polskie realia. Główny bohater też przekonywujący. To się dla mnie bardzo liczy. Oczywiście nie zaprzeczę, że jakbym miał znacznie i więcej tych kryminałów polskich na koncie to też mogłoby się to odbić na ogólnie ocenie, ale nie mam i tego się nie dowiemy. :) Wydaje mi się jednak, że Miłoszewski będzie raczej tym pisarzem, który jest przekonywujący w swoich książkach, więc myślę, że dalej też będzie dobrze. Ale nie wiem kiedy po te książki sięgnę. Poczytałbym jeszcze innych autorów. :) pozdrówy ;)
UsuńTak mnie Szacki też irytował w kontekście jego życia prywatnego, chociaż w pierwszej części najmniej i tutaj darzyłam go wielką sympatią, zwłaszcza za kompetencje zawodowe :) Natomiast w dalszych częściach, pewnie pamiętasz Szacki drażnił mnie coraz mocniej i ostatecznie nie stał się moją ulubioną postacią, niemniej jednak kunszt Miłoszewskiego ogromnie mnie zaskoczył, w moim odczuciu jest bardzo profesjonalny i zdecydowanie bardziej cenię go od R. Mroza ;) Chociaż być może po lekturze Parabellum okaże się zupełnie odwrotnie...;) Te, które przeczytałam do tej pory były przede wszystkim dobrą rozrywką :) u Miłoszewskiego znajduję chyba coś głębszego :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że to właśnie moja recenzja rozpaliła te światełko i zdecydowałeś się wreszcie sięgnąć po polską prozę sensacyjną :) Ogromnie dziękuję za miłe słowa, to dla mnie zaszczyt i wielka radość:) Niecierpliwie czekam na kolejne recenzje, jestem ogromnie ciekawa, która książka z całej trylogii stanie się Twoją ulubioną :)
Pozdrawiam ciepło :)
Tak mi właśnie świtało, że Cię irytował w kolejnych tomach, ale nie byłem pewien czy całościowo, czy pod pewnym względem, ale nie czytałem drugi raz Twoich recenzji Ziarna i Gniewu. Tylko Uwikłanie. :) Sprawdzę tego Mroza też na pewno. Ogółem to będę w następnej kolejności z polskiego kryminału wybierał między Mrozem, Zajasem i Lembergiem.
UsuńSpoko Aga, napisałem szczerze, a nie z wazelinką, bo tak w istocie było. najpewniej dlatego, że zrobiłaś taki maraton Miłoszewskiego czytając jedna za drugą, a nie w odstępach, więc ten obraz Miłoszewskiego znacznie bliżej mi przedstawiałaś i się utrwalił. Ale z tymi zaszczytami to pojechałaś. :P Ja jestem Kamil-niezależny recenzent amator, a nie guru publikacji dla mas. :P
Tak irytował, później już nie tylko w kwestii prywatnej, ale i zawodowej. Ale to dobrze, że główny bohater wywołuje tak wiele emocji ;) Zresztą ja postrzegałam go z perspektywy kobiety, być może dla męskiego odbiorcy będzie zupełnie innym bohaterem ;))
UsuńZajas i mnie intryguje, ostatnio pojawiła się w moim stosiku jego książka, do której przekonała mnie Stworek vel Oka ;)
Nie twierdzę, że z wazelinką ;) niemniej jednak miło zobaczyć w recenzji odniesienie do własnego bloga, mimo wszystko wielkie dzięki :) jest mi bardzo miło :) Pozdrawiam :)
Dokładnie tak. Jak wywołuje emocje u czytelnika to wszystko jest w porządku, bo o to w tym chodzi. :) Zobaczymy, jak będę spostrzegał. Póki co to ja jestem znacznie młodszy, ale kto wie, czy sam nie będę miał w jego wieku podobnych rozważań na temat życia. ;)
UsuńZajas mi podpisywał książkę w zeszłym roku na Targach w Katowicach i był to podobno najlepszy kryminalny debiut ubiegłego roku.
W takim razie cieszy mnie, że sprawiłem Ci drobną przyjemność. :)
Widzę, że polskie kryminały zdobywają coraz większe grono zwolenników. Nie ukrywam, że akurat na tym "poletku" czuję się kompletnie zielony. Od pewnego czasu kusi mnie aby sięgnąć chociażby po recenzowanego przez Ciebie Miłoszewskiego. Czas pokaże kiedy to się stanie bo po przeczytaniu Twojej recenzji wiem, że to musi kiedyś nastąpić i sięgnę po tego pisarza :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, coraz więcej ludzi sięga albo przynajmniej mówi się po prostu o polskich kryminałach. Myślę, że przyczyniła się do tego w dużej mierze Sonia Draga tworząc osobną serię o polskich, początkujących pisarzach, żeby ich wypromować, zaczynając właśnie od Zajasa. Niedługo potem pojawiła się taka seria od Prószyńskiego. Gdzieś tam w tym czasie pojawił się szum wokół Miłoszewskiego, do tego był Krajewski, od niedawna często się mówi o Bondzie. Myślę, że to będzie lada moment najczęściej oblegany w księgarniach gatunek. :)
UsuńJak chcesz faktycznie poznać kryminał to spokojnie mogę tego Miłoszewskiego polecić. Kryminały na ogół są lekkimi książkami na 3-4 wieczory, więc ta popularność głównie z tego powodu jest największa. Niedługo będę miał okazję przeczytać thriller kryminalny kolejnego polskiego autora, więc będzie znowu okazja sprawdzić rodzimą scenę tego gatunku. :)