wtorek, 5 maja 2020

ŚNIEŻYCA - Neal Stephenson [recenzja]

Tytuł oryginału: Snow Crash
Wydawnictwo: Mag
Tłumaczenie: Wojciech Szypuła
Liczba stron: 457
Gatunek: Science fiction, cyberpunk, postcyberpunk
Moja ocena: 5/6

"Sieć, wirusy, religia i pościgi"

Peanatema była pierwszą książką Stephensona, po którą sięgnąłem lata temu z polecenia mi przez kolegę, który bardzo dobrze zna mój gust literacki. Zachwyciła mnie na tyle, że do kolejnych już nikt nie musiał mnie zachęcać ani przekonywać, bo sięgałem po każdą niemal od razu, jak tylko się pojawiła po wydaniu przez wydawnictwo Mag. Śnieżyca jest piątą z kolei powieścią, po którą zdecydowałem się sięgnąć od tego autora (a trzecią w jego dorobku literackim, wcześniej znaną na naszym rynku jako "Zamieć"), i znowu jestem zachwycony.

Hiro Protagonist to haker, fechmistrz Metawersum i kierowca pizzy na usługach mafii. Podczas jednego z nieudanych kursów dostarczenia pizzy, poznaje S.U., młodą kuryjerkę poruszającą się na dyskorolce i wyszczekaną nastoletnią awanturnicę, która pomaga mu w doręczeniu pizzy na czas klientowi. To wydarzenie sprawia, że nawiązują partnerstwo i Hiro już wkrótce będzie mógł się odwdzięczyć dziewczynie, pomagając jej wydostać się z więzienia. W międzyczasie jednak w Metawersum pojawia się tajemniczy cybernarkotyk zwany "Śnieżycą", który daje niesamowite możliwości, ale jest jednocześnie niebezpiecznym wirusem komputerowym. Śnieżyca bowiem zaraża awatar przebywającego w Metawersum, ale też jego właściciela w Rzeczywistości, który doznaje uszkodzenia mózgu. Hiro i S.U. wspólnymi siłami będą próbowali rozwikłać niezwykłą zagadkę tajemniczego wirusa, który ma niebywałe powiązanie ze starożytną kulturą sumeryjską i legendą o wieży Babel.

Stephenson to bez wątpienia jeden z najlepszych współczesnych autorów fantastyki, którego twórczość jest szalenie oryginalna i wymyka się wszelkim schematom. To każdorazowo nie tylko ciekawa i wciągająca fabuła, ale świetne kreacje świata przedstawionego i jego postaci, niesamowite wizje i szereg czynników zaczerpniętych z różnych dziedzin, które bardzo uatrakcyjniają przedstawianą historię. Nie inaczej jest w przypadku Śnieżycy, której, podobnie jak innych powieści autora, nie da się objąć ramą jednego gatunku. 

Najogólniej rzecz biorąc jest to science fiction z podgatunku cyberpunku i postcyberpunku, w której na początku poznajemy cybernetyczny świat Metawersum o niesamowitych możliwościach, i ciekawego bohatera Hiro, który nam ten świat przedstawia. Sam napisał do niego szermierczy software i jest niezależnym hakerem, który wykorzystuje swoje umiejętności, aby urozmaicić sobie korzystanie z sieci oraz do innych legalnych i nielegalnych działalności. Żeby móc z czegoś żyć zatrudnił się w firmie CosaNostra Pizza, w której na usługach mafii rozwozi na czas pizzę. Kiedy jednak poznaje S.U. i w jego otoczeniu pojawia się niebezpieczny narkotyk Śnieżyca, fabuła zaczyna nabierać rozpędu i przybiera cech charakterystycznych dla powieści sensacyjnej. I jak tylko zagłębimy się w lekturę to szybko dostrzeżemy, że po drodze obejmuje wiele innych dziedzin jak mitologię, historię, językoznawstwo, antropologię, archeologię, religię, informatykę, politykę, kryptografię czy filozofię, które mocno urozmaicają tę historię. To powoduje, że książka jest naprawdę mocno naszpikowana wieloma informacjami i bardzo złożona, ale kolejne odkrywane w fabule elementy sprawiają frajdę i wzbudzają zachwyt. 

Długo, bo przez 1/3 książki, czytałem w przeświadczeniu, że tym razem fabuła jest prosta jak cep, a tylko zabarwiona charakterystycznymi dla science fiction akcentami. Ba, nawet zastanawiałem się przez chwilę, o co tu właściwie chodzi, bo nie było jakoś mocno zaznaczonego rdzenia fabularnego i powieść przypominała mi bardziej jakąś przygodówkę, w której po prostu wiele się dzieje, żeby było efekciarsko i nie nudziło. I przez kilku czytelników w czytanych przeze mnie ich recenzjach dostrzec można, że też tak uważali, uznając to za chaos i ciężką do przebrnięcia lekturę. Warto jednak dać jej szansę, bo po tym rzekomym chaosie powieść nabiera znacznie wyraźniejszego konturu i pojawia się szalenie ciekawa koncepcja filozoficzna i religijno-polityczna, jaką wymyślił autor. Bo tak naprawdę o religię i politykę tutaj chodzi - dwa najsilniejsze środki kontrolowania społeczeństwa. Cała fabuła sprowadza się do przedwiecznej historii dotyczącej wieży Babel i starożytnej kultury sumeryjskiej, a ta technologia służy jako środek do kontroli społeczeństwa.

Śnieżyca to książka, która wymyka się ramom gatunku i nie sposób opisać jej geniuszu jakąkolwiek wnikliwą recenzją. Można by o niej wiele pisać, wychwalając każdy element fabuły z osobna - oryginalne i barwne postaci, ogromny cybernetyczny świat, różne zaawansowane technologie (w tym chociażby zachwycające szczurony - semiautonomiczne byty strażnicze łączące naturę psa z robotem), ciekawą wizję itp. Ale nic z tych słów i tak nie przedstawi w pełni obrazu tej książki, jeśli nie pozna się jej samemu. Zachęcam i proponuję ją przeczytać i doświadczyć samemu, a zachwyt wyrazić poprzez rozmowy z innymi, którzy tę powieść przeczytali, bo w tym przypadku tak będzie najlepiej. Polecam.

Za książkę dziękuję księgarni Tania Książka.
Więcej nowości znajdziecie na ich stronie.


23 komentarze:

  1. Moje klimaty, chociaż do cyberpunku podchodzę ostrożnie. Mimo wszystko chętnie spróbuję przeczytać jak nadarzy się okazja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też do cyberpunku tak podchodzę, bo nie każda jego forma mi odpowiada. Nie lubię takiego cyberpunku, na którym opiera się cała książka, mocno uwypuklonego i pełnego zaawansowanego słownictwa, które nieraz przeważa nad treścią samej fabuł niczego konkretnego do niej nie wprowadzając - a przynajmniej niczego, co sprawia przyjemność. Tak mam na przykład z guru gatunku, czyli Gibsonem - nijak nie trafiają do mnie te jego cyberpunkowe dzieła. Ale jak już cyberpunk jest jako środek do bardziej rozwiniętej o inne elementy fabuł, to jak najbardziej. Tak to jest chociażby u Stephensona w tej książce (i "Epoce diamentu" również), gdzie jak widzisz piszę o mnogości elementów różnych gatunków i dziedzin. To wymagająca skupienia książka, ale nie przesadna w górnolotne słownictwo i idee. Jak lubisz bardziej ambitne i wymagające myślenia książki oraz jesteś trochę bardziej cierpliwa to "Śnieżyca" powinna Ci się spodobać. ;)

      Usuń
  2. Śnieżycy nie czytałem ale czytałem Zamieć ;))) Generalnie zgadzam się z Twoją oceną. Choć widziałem recenzje, w których ludzie ostro krytykują Stephensona za zmasakrowanie mitologii sumeryjskiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie ja w momencie pojawienia się tej zapowiedzi liczyłem, że to coś nowego, a potem okazało się, że jednak wznowienie. Ale wznowienie, które chciałem mieć dawno w poprzednim wydaniu - tym samym, co Epoka, o czym zresztą kiedyś pisaliśmy (i chyba nawet lepszy teraz est przekład, bo jak czytałem recenzje innych to tam w ogóle posługiwali się innym słownictwem niż te, które ja teraz poznałem). I nawet w podobnym stylu, co Epoka, jest napisana, ale bardziej, dużo bardziej mi się to podobało. Nie mniej jednak Epokę kiedyś jeszcze raz sprawdzę, bo wydaje mi się, że nie dotarła do mnie w pełni. A w przypadku "Śnieżycy" to ja jestem zachwycony tą całą koncepcją religijną opartą na cyberpunku i narkotyku. Bardzo oryginalna rzecz. I muszę trochę o tej kulturze sumeryjskiej doczytać, bo mnie to zainteresowało. :)
      Ale nowy Stephenson chyba niedługo się pojawi, nie? "Fall; or, Dodge in Hell". Tylko nie wiem kiedy to ma być i na kiedy ewentualnie MAg przewidział wydanie, wiesz coś?

      Usuń
    2. Podejrzewam, że przekład jest poprawiony lub nawet inny ale sam tytuł wolę stary. Kompletnie nie pasuje mi "śnieżyca". Nie pamiętam już o co chodziło z wątkiem dot. mitologii sumeryjskiej ale pewno sobie coś poprzekręcał tak aby pasowało mu do powieści ;)
      Próbowałem pytać AMa o nową powieść raz czy dwa kiedy pojawiał się na katedrze ale bez powodzenia. Podejrzewam jednak, że nie zobaczymy tej książki zbyt szybko. Teraz to będą wydawać tylko pewniaki jeśli w ogóle coś pójdzie. AM gdzieś pisał, że pojawiają się zatory przy płatnościach nawet za rzeczy wydane przed pandemią więc nie sądzę, żeby dodatkowe książki wpychali na rynek. Ewentualnie puszczą rzeczy gotowe, gdzieś mi się obiło o oczy że na przełomie czerwca i lipca ma być drugi Wolfe, Bradbury (pewno też Artefakt), Dawca przysięgi na twardo i, oidp, kolejny tom Expanse. Czyli 2 rzeczy, których dynamika sprzedaży mniej zależy od pandemii oraz dwa potencjalne pewniaki do dobrego wyniku.

      Usuń
    3. No, tytuł chyba lepszy Zamieć. Ale inne wyrazy mi nie pasowały, jak czytałem czyją reckę.
      Też tak myślę, że w ich akurat przypadku nie będzie ryzyka. Ale zobaczymy. Może się mile zaskoczymy. Grunt, że nowy Simmons będzie w czerwcu z Vespera, to dla mnie tegoroczny top wyczekiwanych. :)

      Usuń
    4. Nie pamiętam żebym widział gdzieś utyskiwania na przekład Zamieci więc podejrzewam, że to tylko kwestia przyzwyczajenia, masz na świeżo w głowie nowy przekład i od starego możesz się odbić ;)
      Zobaczymy co i kiedy ruszy. Rynek księgarski jest jednak bardzo mocno uzależniony od sprzedaży stacjonarnej.
      Widziałem zapowiedź, pewno kupię choć nie wiem kiedy przeczytam. Właśnie mi uświadomiłeś, że nie mam w głowie żadnej premiery, na którą jakoś szczególnie czekam, straszne.

      Usuń
    5. Pewnie tak, a raczej nie mam zamiaru czytać starego dla porównania i sprawdzenia tej kwestii. :P
      No, jest mocno, ale czy bardzo? Ja stacjonarnie to prawie wcale nie kupuję, przeważnie nieprzeczytane, aros, tania książka, allegro.
      Ja na pewno coś jeszcze bym znalazł, ale teraz z głowy Ci nie napiszę. Był King, na którego też zawsze w pierwszej mierze czekam, ale jeszcze go nie czytałem, jednak jak patrzę na niezbyt pochlebne opinie, to mój zapał stygnie. Aaa, wiem! Jeszcze nowy Cornwell będzie w tym roku najpewniej, ostatni, 13-sty, tom WOjen Wikingów. :P

      Usuń
    6. Ja może kiedyś powtórzę lekturę ale wtedy już nie będę pamiętał starego tłumaczenia ;))
      Myślę, że bardzo mocno. Ja też niemal wszystko kupuję online ale to nie znaczy, że tak postępują wszyscy. Empiki mają swoją moc, inaczej nikt by nie płacił za promocje u nich i wystawianie premier na eksponowanych miejscach. Może teraz część ludzi zmieni swoje nawyki i sprzedaż online wzrośnie kosztem stacjonarnej. Weź do porównania ebooki, pewno na każdym kroku czytasz jakie są ważne, potrzebne (dla przykładu Vesper zbiera baty cały czas za ich brak), generalnie zwolennicy ebooków są bardzo głośni i widoczni zawsze, a w ostatnim raporcie dot. stanu czytelnictwa w Polsce czytam, że ebooki to 6% rynku (audiobooki 3%). To chyba jasne, że na razie z ebooków prawie nikt nie wyżyje mimo wrażenia, że są powszechne i powszechnie kupowane.
      Ja z premier łyknąłem już trzecią Lunę, Wydech Chianga i Nasze imię Legion.. i czekam może na kolejny tom Expanse ale poza tym nie widzę niczego na horyzoncie i to jest dramat, że tak mało jest u nas konkretnych premier, nie uważasz ?

      Usuń
    7. To ja tylko dodam, że oprócz nowego Simmonsa to niecierpliwie wyczekuję tylko jednej pozycji, która ma w planach wyjść w tym roku - w październiku - a ma być to nowy Marlon James "Czarny Lampart, Czerwony Wilk". Pierwsza część cyklu The Dark Star Trilogy. Ponoć ma to być taka afrykańska odpowiedź na Grę o Tron. Mam nadzieję, że chociaż październik okaże się już tą ostateczną datą, bo z tego co wiem, to w Polsce już były dwa razy przesuwane premiery.

      Usuń
    8. @Ósmy
      A Diabła Urubu czytałeś ? Ja jakoś się nie zabrałem. Kto u nas Dark star wydaje ? Na Goodreads widzę, że pierwszy tom jest z tych, które się kocha albo nienawidzi i uznaję to za dobry prognostyk ;) Ale z porównaniami do Gry o tron to bym uważał. Luna miała być Grą o tron na księżycu i teraz czytam w recenzjach główny zarzut, że jednak nie jest. Dla mnie to kompletnie bez sensu, lepiej nie porównywać tylko czytać z otwartą głową.

      Usuń
    9. @Krzysiek
      Czytałem Diabła, jednak dla mnie Księgi Nocnych Kobiet nie przebiła. Nie dziwię się, że na Goodreads Marlon ma opinię "kochaj albo odejdź". On już swoją Krótką Historią...niejako podzielił czytelników. Faktem jest, że ma taki niecodzienny styl pisania, szczególnie wyczuwalny właśnie w Krótkiej Historii.
      Marlona u nas wydaje Wydawnictwo Literackie i mam nadzieję,że tak pozostanie, ale też gdzieś rzuciła mi się w oczy Czarna Owca. Mimo wszystko trzymam kciuki za WL w przekładzie pana Sudoła.
      A tą Lunę też mam w pamięci, w moim czarnym notesiku, gdzie to zapisuję sobie tytuły do przeczytania;)

      Usuń
    10. @Krzysiek

      No fakt, ale ja mimo wszystko nie rozpatruję kupowania online odnośnie elektroników tylko papieru. Niemniej jednak nie znam statystyk ile procentowo schodzi książek stacjonarnie, a ile online. Tylko zauważ, że niewiele jest większych księgarni jak Empi, co działają na obu dystrybucjach. I chyba jednak Empik miałby tutaj największy udział, bo też pewnie dlatego, że najdłużej są i najpopularniejsi i ogólnie mają wszystko, a nie tylko książki, co przyciąga ludzi. Niemniej jednak ich ceny to już dla mnie od wielu lat są nie do przyjęcia, zwłąszcza stacjonarnie. Nie kupuję tam nic właściwie od czasu ukończenia promocji 2za1 z UW. ;)
      Co do premier to jeszcze czekam na nowego Joe Hila. Tego Chianga też w sumie wyczekiwałem i niedługo kupię razem z "Historią...".

      @ÓSmy - a cóż to te The Dark Star Trilogy? To jakieś sf czy fantasy? Dobre to? Do czego podobne. Na LC widzę tylko, że dodany, ale bez żadnego opisu ani nic. Czytałeś w oryginale? Albo ogólnie tego autora książki Ci się tak spodobał i bierzesz w ciemno? Kojarzę "Księgę nocnych kobiet" i dodałem sobie na L do "Chcę przeczytać", bo to dość wysoką ocenę i dobre opinie ma. Czytałeś może?

      Odnośnie Luny - to niby dobre, ale mnie to nie powaliło na tyle, żeby sięgnąć z priorytetem po kolejny tom(y). Do dzisiaj nie sięgnąłem po 2 tom i jeśli mam być szczery to od McDonalda sięgnę prędzej po coś innego z UW, co mi leży na półce, np. Rzekę Bogów.

      Usuń
    11. Lubię tego autora, ma taki specyficzny styl pisania. "Księga Nocnych Kobiet" też jest specyficzna. Nie ma w niej takiej bezpośredności, rzekłbym nawet, że jest taka ugrzeczniona w swoim barbarzyństwie. Ten opływowy język, czujesz ten żar tropiku i słyszysz świst bata nad głową. Tak, Marlon pisze bardzo obrazowo.
      Tej nowej książki jeszcze nie czytałem, wyczekuję niecierpliwie. A o czym ona jest? http://booklips.pl/newsy/znamy-fabule-i-date-premiery-pierwszego-tomu-trylogii-fantasy-laureata-nagrody-bookera-marlona-jamesa/ Tutaj masz pełny opis. Pomysł fantastyczny, oby wyszło wszystko ok ;)

      O właśnie. Joe Hill. Też miał już mieć premierę w Polsce, chyba nawet tego samego dnia co King. No nic, trzeba cierpliwie czekać dalej, bo jego poprzedni zbiór opowiadań bardzo mi się podobał. Może mniej ostatnie opowiadanie - Deszcz juz słabsze, bardzo podobne do słabego Strażaka, ale mimo wszystko ogólnie pozostawia po sobie dobre wrażenie.

      Usuń
    12. No zapowiada się nieźle i chętnie sprawdzę fantasy inne niż angielskie i amerykańskie, których jest najwięcej. Trochę polskiego i azjatyckiego, teraz czas na afrykańskie. Ale mimo wszystko bez entuzjazmu podejdę, bo jeśli autor nie skupia się na jednym tylko gatunku, przeskakując z literatury poważne na stricte fantasy to to zawsze może bardzo różnie wyjść. Poczekamy, zobaczymy. :)

      Usuń
  3. Super, że autor potrafi trzymać poziom i zachwycać w kolejnych tomach. Mam wrażenie, że często u wielu współczesnych autorów wraz z kolejnymi autorami następuje spadek formy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śnieżyca to trzeci tom w dorobku Stephensona, a poziom rósł wraz z kolejnymi. ;)

      Usuń
  4. Czytałem jedynie końcówkę i widziałem ocenę, więc już się nie mogę doczekać! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Musze jednak dać sobie na nowo szansę Stephensonowi. Malutka obawa jest, że jednak przytłoczy mnie ten hardcyber punk s-f, ale tak jak wspominałem wczesniej. Coś mnie do Neala przyciąga. Ostatnio obiecałem sobie głębiej wnikać w s-f. I tak jak Expansja Coreya jest w porządku, tak Cixina Liu i jego Trylogię wymęczyłem, wręcz na siłę doczłapałem się do mety. A troche się obawiam, że od strony technicznego żargonu, to właśnie Stephensonowi bliżej do Cixina, niż dajmy na to do Coreya. Bo językowo to Chińczyk u mnie poległ na całej linii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cyberpunk Cię przytłacza a hard sf nie? Ja co prawda Coreya nie czytałem, ale Liu już tak, i jeśli Ci ten nie odpowiada to to własnie jest hard, a nie cyber. A w przypadku Stephensona to hard jest niemal w każdej. Jeśli natomiast Ci cyber po prostu nie pasuje to śmiało bierz się za "7ev", bo to cyber nie jest, tylko postapokalipsa i science fiction bardziej pod hard, ale nie AŻ TAKI hard jak to zwykle u Stephensona bywa. :)

      Usuń
  6. Po takiej rekomendacji nie pozostaje mi nic innego, jak wpisać tę książkę na listę must read. Cyberpunk i nieszablonowość to coś idealnie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I raczej się nie zawiedziesz. Ze współczesnych pisarzy fantastyki, Simmons i Stephenson są dla mnie najlepsi. :) Cyberpunk Stephensona jest świetny, bo Gibsona nie trawię.

      Usuń