Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 509
Gatunek: Thriller prawniczy, thriller
Moja ocena: 4+/6
Remigiusz Mróz jest chyba aktualnie najbardziej poczytnym polskim pisarzem w naszym kraju. Nie wiem, ile on ma już na swoim koncie książek (zapewne z kilkadziesiąt, nie chce mi się nawet liczyć), ale biorąc pod uwagę tempo pisania i wydawania kolejnych powieści (różnych gatunkowo i najczęściej tworzących kilka odrębnych cykli), oraz gwałtowny wzrost popularności, która ciągle rośnie, można powiedzieć bez żadnego uchybienia, że jest niewątpliwie ewenementem na skalę światową. Różni ludzie różnie reagują na tę masowość, ale nawet jakby pomnożyć liczbę przeciwników przez tysiąc to i tak odbiłaby się ona od ściany tworzącej liczbę jego fanów i czytelników chętnie sięgających po jego książki. Osobiście mam do tego podejście bardziej neutralne, bo nie jestem ani fanem, ani przeciwnikiem, ale nie rozumiem czemu niektórzy nie sięgają w ogóle po żadną zakładając z góry, że to szajs. Z kilkoma jego powieściami już się zetknąłem i były całkiem niezłe. Na tyle, że nie straciłem ani czasu, ani ochoty sięgać po kolejne. Najbardziej podobała mi się jego "Kasacja", czyli thriller prawniczy, który też chyba z racji wykształcenia autora jest moim zdaniem jego najbardziej dopracowanym, merytorycznym i ciekawym literackim tworem. Podejrzewałem, że tak będzie z kolejnymi z tej serii, która liczy sobie teraz już dziewięć tomów i jest też chyba najbardziej popularną od autora. Cóż, jestem zdecydowanie do tyłu, bo sięgnąłem dopiero po tom drugi, który już przeczytałem, ale moje przypuszczenia okazały się słuszne.
Chyłka otrzymuje w nocy telefon, który ją zbudza z alkoholowego snu. Okazuje się, że to jej dawna koleżanka ze szkoły, której nie lubi, bo niegdyś odbiła jej chłopaka. Ale bogato wydana za mąż kobieta błagalnie prosi o pomoc, bo zniknęło jej dziecko, więc Chyłka decyduje się wziąć sprawę, która jest dość zaskakująco tajemnicza. Okazuje się, że ich trzyletnia dziewczynka znikła z domku letniskowego, mimo że alarm był włączony przez całą noc, a cała posiadłość dokładnie zamknięta. Natomiast śledczy nie znaleźli żadnych śladów włamania i porwania, więc podejrzewają, że dziecko nie żyje. Prokuratura stawia obojgu rodzicom zarzut zabójstwa. Mecenas Chyłka po raz drugi wraz z aplikantem Kordianem Oryńskim będą chcieli rozwiązać sprawę i dowieść niewinności rodziców. Ale czy na pewno są oni bez winy?
Zaginięcie rozpoczyna się ciekawie, bo mamy zniknięcie dziecka z domu, z którego tak naprawdę zniknąć nie powinno. No bo jak, jeśli przebywa tam tylko dwoje rodziców, a każde drzwi i okna był zamknięte i dodatkowo zabezpieczone alarmem przed zniknięciem? Chyłka i Zordon będę mieli nie lada problem z rozwiązaniem tej zagadki, która tak na dobrą sprawę wyjdzie na jaw dopiero na sam koniec. Można się w trakcie domyślać jak do tego doszło, ale końcówka jest niewątpliwie zaskakująca. Dla mnie osobiście największym plusem tej książki, jak i serii, jest przedstawiony bardzo dobrze prawniczy świat i prawa nimi rządzące. Można się dowiedzieć kilka istotnych kwestii w naszym polskim prawie i systemie sądowniczym. I jeśli ktoś porównuje tutaj tę serię do książek Johna Grishama to całkiem słusznie, bo myślę, że to świetna alternatywa do powieści Amerykanina, którą warto sprawdzić nawet nie patrząc na pozostałe książki Mroza.
Druga rzecz, która mi się podoba, to dobre prowadzenie fabuły i zaskakujący element. Faktem jest, że to powinno cechować każdy rasowy thriller, ale nie każdemu udaje się to tak dobrze jakby chciał. Autor potrafi zaciekawić i zaskoczyć wprowadzając mylne tropy czy twisty fabularne, wiec jest dobrze. Trzecia sprawa to kreacje bohaterów. Wiele jest dobrych duetów w literaturze i ciężko jest się z tym wybić na ich tle, ale para Chyłka-Zordon naprawdę przypadłą mi do gustu. Zwłaszcza kontrowersyjna pani mecenas. Charakterna Chyłka spodobała mi się od samego początku. Lubię takie wyróżniające się kobiety z twardym charakterem. Tom pierwszy to jej poznanie z drugim człowiekiem z duetu, Zordonem, który jest dość młodszy od niej i musieliśmy w "Kasacji" poza głównym trzonem fabuły przebrnąć trochę przez warstwę nieco obyczajową przybliżającą nam początki ich relacji. Tutaj już wiemy od początku znacznie więcej. Kiedy Chyłka czegoś chce to to dostaje, czy w prawniczym świecie, czy w życiu prywatnym, przeklina jak szewc i się nie cacka z nikim, a jej przepychanki słowny z Zordonem i cięte riposty skierowane właściwie w każdego zdobią tę serię i nie raz mnie bawiły.
Minusem jest być może trochę obszerność, która powoduje, że momentami akcja powieści mocno stopuje i nic właściwie ciekawego się nie dzieje. Jedynie co Chyłka rzuca mięsem w Zordona i wszystkich wokół i to też może trochę w tym tomie wywołać przesyt. Ale ciągle jestem zdania, że ta seria trzyma naprawdę dobry i wysoki poziom, więc jeśli ktoś lubi thrillery, zwłaszcza związane z tym prawniczym światem i palestrą albo po prostu szuka alternatywy do książek Grishama, to uważam, że może śmiało sięgać. Zaginięcie daje radę i jestem zadowolony na tyle, że mogę polecić, a sam z pewnością sięgnę po kolejny tom tej prawniczej serii.
1. Kasacja
2. Zaginięcie
Pamiętam, że dla mnie strasznie nierówny poziom miała ta odsłona cyklu z Chyłką. No i sama zainteresowana "rzucała zbyt wiele mięchem". ;) Ogólnie jednak nie było źle, a Rewizja przywróciła serię "na dobre tory". ;)
OdpowiedzUsuńMoże być. Drugi tom też moim zdaniem nieco gorszy, co widać po ocenach. Za jakiś czas zobaczę, co z tomem 3. :)
UsuńKoniecznie chcę sięgnąć po tą serię :)
OdpowiedzUsuńMi się ten tom niezbyt podobał. xd Moja siostra zdecydowanie lepiej go oceniła. ;)
OdpowiedzUsuńJools and her books
Podobna serio nierówna. Zobaczymy. :)
UsuńMroza czytałam tylko ,,Nieodnalezioną" i dla mnie przeciętniak.. Może seria z Chyłką bardziej mi się spodoba ;p
OdpowiedzUsuńSeria z Chyłką trzyma poziom. Sprawdź sobie Kasację. Czyta się błyskawicznie. :)
UsuńCiastek, nie chodzi o bycie przeciwnikiem jego twórczości czy hejterem. Chodzi o to, że jego książki są niedopracowane, niezgodne z rzeczywistością i posiadają masę błędów... Dla przykładu: oskarżony w sądzie zeznaje, a nie składa wyjaśnienia, poprzez aresztowanie osoby bez zarzutów, prywatne spotkania adwokatów z prokuratorami czy przesłuchanie policjanta aby poznać jego wersje wydarzeń, gdzie w Kodeksie Karnym jestem wyraźnie napisanie, że nie można łączyć roli świadka i prowadzącego śledztwo ;)
OdpowiedzUsuńWymieniam z pamięci, bo dawno czytałem. To bzdury są i aż szkoda, że gość z takim talentem poszedł w ilość, a nie w jakość...