niedziela, 5 października 2014

DWORZEC PERDIDO - China Miéville [recenzja]


Tłumaczenie: Maciej Szymański
Tytuł oryginału: Perdido Street Station
Cykl: Nowe Crobuzon (tom: 1)
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
ISBN: 83-7298-288-0 
Liczba stron: 648
Gatunek: Fantasy, Steampunk
Moja ocena: 5/6





Nowe Crobuzon to metropolia świata Bas-Lag. To miasto brudne, zaszczute, zatęchłe, pełne niebezpiecznych dzielnic i slumsów, gdzie ostry smród łajna i rozkładu nigdy nie przestaje unosić się w powietrzu. To wylęgarnia chorób i wszelkich plag, raju dla pasożytów i insektów, które się szerzą gęsto. To także miejsce, w którym żyje i pracuje outsider - Izaak Dan der Grimnebulin - szalony naukowiec, który poświęca cały swój czas na badanie przeróżnych zjawisk i potwierdzaniu swoich szalonych teorii. Spotyka się także potajemnie ze swoją kochanką Lin, utalentowaną artystką i owadziogłową istotą, rasy khepri, której związek z człowiekiem mógłby się szybko zakończyć przykrymi konsekwencjami, kiedy wyszedłby na jaw. To wokół nich toczy się akcja powieści, po tym jak do Isaaca przybywa pewien garuda z prośbą o pomoc w przywróceniu mu możliwości latania, a do Lin zgłasza się bardzo tajemnicza istota ze zleceniem wykonania rzeźby jej wizerunku, którego nikt nigdy do tej pory nie widział.

China Mieville sprawnie wykreował nowy świat i istoty, które budzą ciekawość i zainteresowanie. Postaci mamy tutaj całą plejadę, od prze-tworzonych (ludzie połączeni z maszynami za karę), przez abstrakcyjne rasy khepri (owadziogłowi), garudy (ptakoludzie), voydyaoi (wodolubne stworzenia tworzące bryły wody), ludzie-kaktusy i inne, a na bogach, demonach i ludziach kończąc. Świat jest opisany bardzo barwnie i szczegółowo. Nowe Crobuzon podzielone zostało na dzielnice i slumsy, w takiej ilości, że żyje tu kilka różnych społeczności i inna jest też architektura. Magia, która występuje nazywa się tutaj taumaturgią i jest nieco inna od tej, którą znamy z innych książek fantasy. Mamy też wyraźnie zarysowane elementy steampunku, różne maszyny napędzane parą, maszyny sprzątające, robotty, ludzi połączonych z maszynami. Do tego też sporo naukowych kwestii związanych z matematyką, chemią i fizyką, oraz filozoficznych rozważań i dylematów. A wszystko to napisane świetnym językiem, który można by nazwać senną poetyką.

"Dworzec Perdido" to dowód na to, że w fantasy nie zostało jeszcze wyszystko powiedziane i ciągle można przeczytać coś dobrego w tym gatunku. Książkę chłonąć będą najbardziej wymagający fani fantasy, czyli Ci, których męczą już książki oparte na utartych schematach, smokach, elfach, krasnoludach i czarodziejach posługujących się różdżkami, czy odwiecznej walce dobra ze złem. "Dworzec Perdido" to lektura dla czytelników fantasy, których fascynacja tym gatunkiem opiera się nie tylko na wymyślnych kreacjach postaci i świata przedstawionego, ale także na pełnowartościowym i wymagającym fantasy, które nie ulega konwenansom. Polecam. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz