wtorek, 18 sierpnia 2020

KRÓLOWIE PRZEKLĘCI, TOM: 3 - Maurice Druon [opinia]

Tytuł oryginału: Les rois maudits (Le Lis et le Lion, Quand un Roi perd la France)
Cykl: Królowie przeklęci, tom: 3 (Lew i lilie, Kiedy król gubi swój kraj)
Wydawnictwo: Otwarte
Tłumaczenie: Adriana Cielińska
Liczba stron: 585
Gatunek: Powieść historyczna
Moja ocena: 4+/6 







Trzeci i ostatni tom Królów przeklętych, składający się z powieści "Lew i lilie" i "Kiedy król gubi swój kraj", przybliżający losy dynastii Kapetyngów i Plantaganetów. Król Karol IV nie żyje, a przed śmiercią nie wyznaczył swojego następcy. Nie posiada także męskiego potomka, więc objęcie tronu na zasadzie bezpośredniego dziedziczenia nie jest możliwe. Zatem dziedziczenie będzie w innej linii królewskiej czy na zasadzie regencji? I tutaj właśnie zaczyna się przełom. Jedna dynastia powoli wygasa, żeby pojawiła się nowa. Coś się kończy, coś się zaczyna. Jak zawsze.

Ostatni tom cyklu nieco obniżył loty i już nie jest tak rewelacyjny jak dwa poprzednie. Widać to już w pierwszej powieści trzeciego tomu, kiedy wiele mamy mniej ciekawych kwestii politycznych i sądowych dotyczących wątku o dziedzictwo Artois i późniejszą tułaczkę po świecie Roberta d'Artois. Ale to w "Kiedy król gubi swój kraj" obniża się wyraźnie poziom tej książki.  Autor dość tutaj namieszał zmieniając kompletnie narrację. Do tej pory historia była poznawana 'ustami' wszystkich bohaterów, tutaj zaś jest to opowieść kardynała de Perigorda, który podróżując ze swoim przybocznym Archibaldem przybliża to, co się wydarzyło. I to przybliża w sposób mało zajmujący i ciekawy, niejednokrotnie wtrącając jakieś bez znaczenia kwestie wybijające z rytmu. 

W zasadzie ta siódma w kolejności powieść jest dobra, ale czytało mi się ją bez jakiegoś większego zaangażowania i często byłem rozkojarzony. O ile nie mam problemu do innych powieści i historii opowiadanych przez jedną postać, o tyle tutaj w tym cyklu przyzwyczaiłem się już do poprzedniej narracji i ta nagła zmiana wywołała chyba we mnie taką dezorientację, że już niemal do samego końca czytałem zniesmaczony i nie do końca zadowolony, a więc dość mocno się to na mnie odbiło. 

Ogólnie jednak dość sporo się dzieje w tym 3 tomie. Koniec dynastii Kapetyngów i początek Walezjuszów ukazana poprzez pierwsze rządy Filipa VI Walezjusza (króla znajdy), rozprawa sądową rozstrzygającą spór o Artois między Mahaut a Robertem, wielka ucieczka i tułaczka Roberta d'Artois, wojna stuletnia Anglii z Francją, wątek włoskich postaci wyciągających na wierzch dziedziczenie Jana Pogrobowca, walka między książętami Francji, mieszczaństwo podnoszące bunt, szlachta dzieląca się na wrogie stronnictwa,  grasujące bandy złoczyńców siejących grozę i spustoszenie, wreszcie zwieńczenie tego wszystkiego bitwą pod Poitiers. Zabrakło mi jednak na końcu jakiegokolwiek podsumowania tego wszystkiego, puenty czy nie wiem posłowia, w którym autor fajnie zakończyłby cały cykl lekko podsumowując i w paru może zdaniach pisząc, co potem się działo znaczącego i jaki miało wpływ na dalsze losy upadłej Francji. Niestety nic takiego się tutaj nie pojawiło, a szkoda bardzo.

Na koniec muszę jednak przyznać, że bardzo jestem zadowolony z całego cyklu Królowie przeklęci liczącego sobie ponad tysiąc osiemset stron. To była świetna, porywająca, ciekawa i sprawiająca wiele frajdy powieść (i lekcja historii przy okazji) o angielskich i francuskich dynastiach i władcach  XIV wieku. Dla fanów powieści historycznych, zwłaszcza tych o historii Anglii i Francji pozycja obowiązkowa. Polecam.


Królowie przeklęci:
1. Król z żelaza
2. Zamordowana królowa
3. Trucizna królewska
4. Prawo mężczyzn
5. Wilczyca z Francji
6. Lew i lilie
7. Kiedy król gubi swój kraj

10 komentarzy:

  1. Tak jak wspomniałem wcześniej, u mnie ten cykl jest do nadrobienia. Muszę ją tylko okazyjnie skompletować, bo w większości zakupów oferuje się pakiet. Mam na myśli to wydanie od Otwarte.

    A teraz z zupełnie innej beczki - przy okazji podpytam zawodowca...
    Czytałeś coś Jeffreya Archera?
    Niedawno Rebis zachwycił promocją 50 procent na wszystko ze swojej stajni i nabyłem droga kupna dwie jego książki. Od jakiegoś czasu uważnie się mu przyglądałem, a promocja w Rebisie przyśpieszyła mój wybór. Widzę, że wśród czytelników ma bardzo dobrą opinię, gorzej jest z recenzjami krytyków literackich. Nawet podpinają go do grafomaństwa.
    Zaraz zabieram się za "Więzień Urodzenia" i mam nadzieję, że nie będzie to takie złe ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, z Archerem niestety nie pomogę, bo do tej pory nic nie czytałem. Myślałem, jak jeszcze współpracowałem z Rebisem, ale jakoś w końcu do tego nie doszło, bo ważniejsze były inne książki. Tak więc tym razem to Ty mi możesz opinią-ewentualną-rekomendacją zarzucić potem . ;)

      Usuń
  2. Widzę, że poszedłeś za ciosem i machnąłeś od razu całosć :) Mnie też bardzo się podobało, a że nie przepadam za historią Francji (jestem #teamBritain ;) to już świadczy, że całość jest naprawdę dobra :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czemu nie przepadasz?
      O tak, zdecydowanie. Już dawno cyklu książki po książce nie czytałem. Nawet "Wiedźmina" (chociaż tutaj to raczej kwestia, że nie miałem wszystkiego od razu pod ręką). Ale zdecydowanie było warto. Szykuję się do cyklu barokowego Stephensona, ale to już będzie grubsza przeprawa, bo 3 tomy formatem "Terroru" po 700-900 stron. :)
      Ja ogólnie też wolę Anglię i jej historie, legendy, opowieści. Ale francuska historia nie jest mi niemiła, lubię też o niej poczytać. Zwłaszcza w tym cyklu mi się podobała. A takie połączenie angielsko-francuskie jest częste dość, w końcu ścierał się ze sobą te kraje dość ostro i tutaj, i w świetnej "Pieśni łuków" Cornwella chociażby. :)

      Usuń
    2. Właściwie to bez powodu, możemy to zwalić na kobiece fanaberie ;) A tak serio, to zawsze miałam słabość do angielskiej historii i legend, więc może mi się "zaszczepiła" niechęć Anglików do Francuzów ;)

      Usuń
    3. Hehehe, może być i tak. W końcu Angole z Francuzami to się ciągle prali. :) Ja też wolę Anglię w historii. :)

      Usuń
  3. Widzę, że wciągnął Cię ten cykl. :) Ja już niemal całkiem się przekonałam i wrzuciłam na listę "must read" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, bardzo. I Tobie wierzę, że też się spodoba. :)

      Usuń
  4. Miałem identyczne odczucia co do ostatniej części - zupełnie inny sposób opowiadania i niestety wypadło to słabo. Ogólnie jednak cała seria to bardzo przyjemne lektury i pokazujące kawał historii Francji :)

    OdpowiedzUsuń