czwartek, 15 grudnia 2016

ROZJEMCA - Brandon Sanderson [recenzja]


Tytuł oryginału: Warbreaker
Cykl: Siewca wojny (tom: 1)
Wydawnictwo: Mag
Liczba stron: 631
Gatunek: Fantasy, high fantasy
Moja ocena: 5/6

"Świat magii, bogów  i odważnych księżniczek"

Małe miasteczko Idris zagrożone jest wojną ze strony potężnego Hallandren, gdzie żyją bogowie, niegdyś zwykli ludzie, którzy umarli w chwalebny sposób i powrócili do tego świata odmienieni i silniejsi. Ponad nimi jest Król-Bóg Susebron, którego wszyscy się obawiają, bo jest najsilniejszy i jego moc nie zna granic. Król Idris, żeby załagodzić stosunki i odwlec w czasie nieuniknioną konfrontację poświęca jedną ze swoich córek, która ma poślubić tyrana dając upragniony spokój. Ku zdumieniu wszystkim nie wysyła swojej córki Vivenny, która od dziecka była przyuczana do takiej roli, lecz Siri, najmłodszą, najbardziej niesforną i kłopotliwą, której obce są dworskie intrygi i etykieta. Zagubiona Siri trafia do Hallandren, stolicy świata, gdzie ożywia się martwe przedmioty, bogowie kroczą wśród zwykłych obywateli i występuje potężna magia, która daje nieograniczone możliwości. Czy czarna owca rodziny królewskiej skazana jest na porażkę? Czy może poradzi sobie z przeciwnościami i odmieni w cudowny sposób przykry los mieszkańców Idris? Co się stanie z Vivenną, która jest teraz bezużyteczna? A Król-Bóg Susebron? Kto tak naprawdę skrywa się za maską tajemniczego tyrana?

"Rozjemca" to pierwszy tom cyklu "Siewca wojny", który już pojawił się na polskim rynku i wydawnictwo postanowiło przypomnieć czytelnikom o jego istnieniu, wypuszczając na rynek w całkiem nowym wydaniu i pod zmienioną nazwą (wcześniej ten tom nazywał się tak samo jak cykl). Zaczyna się podobnie jak Dusza cesarza, czyli głównego bohatera poznajemy w celi więziennej, gdzie oczekuje na wyrok skazujący. Wydostaje się, ale już nie w taki sposób jak Wan ShaiLu, więc nie ma mowy o powieleniu schematu. Poza tym autor tak naprawdę niewiele poświęca miejsca tej postaci w początkowych fazach fabuły. Pojawia się tylko chwilowo, żeby dopiero pod koniec nabrać pełnego blasku i znaczenia. Ale to gdzieś tam potem. Wcześniej poznajemy innych głównych protagonistów i poboczne jednostki.

W zasadzie po raz kolejny mamy świetne postaci, co mnie w zupełności nie zdziwiło, bo  Sanderson zdążył już do tego przyzwyczaić; Vasher - surowy, szorstki i brutalny rewolucjonista, którego postać owiana jest tajemnicą w zasadzie do samego końca książki. Nieco podobny do Kelsiera, więc pewnie spodoba się czytelnikom, którzy polubili tego z mgły zrodzonego.; Dar Pieśni - cyniczny bóg męstwa, który nie wierzy w siebie, gardzi swoją boskością i z chęcią by się jej pozbył, bo uważa, że na nią nie zasłużył i czuje się bardziej ludzki niż boski; siostry Vivenna i Siri, które początkowo znacznie się od siebie różnią. Vivenna jest starsza, mądrzejsza i bardziej doświadczona, a najmłodsza w rodzinie Siri to jeszcze właściwie dziewczynka, która na dodatek sprawia wiele kłopotów i jest czarną owcą rodziny. Potem, kiedy bardziej dojrzewa widać, jak obie siostry są do siebie podobne. Obie cechuje dobroć serca, pożądanie sprawiedliwości, upór w dążeniu do celu i przekładanie dobra swoich bliskich ponad swoje; Susebron - król bóg, wokół którego toczy się największa intryga. To tylko te najważniejsze z postaci, bo jest ich wiele więcej.

Druga kwestia, która w przypadku autora zupełnie się nie zmienia - bo ciągle jest ciekawa i zaskakująca - to magia. Jeśli myślicie, że nie idzie wymyślić nic nowego w tej dziedzinie to po raz kolejny Brandon Sanderson was zaskoczy. BioChromatyczna aura to magia, która opiera się zbieraniu tak zwanych Oddechów, które mogą być zbierane pojedynczo lub w większej ilości, w zależności od poziomu zaawansowania postaci i posłużyć mogą do wielu spraw, przede wszystkim zaś do przebudzania ludzi i przedmiotów. Z racji tego postaci posługujące się przebudzaniem nazywane są Rozbudzającymi i wszystko, co przebudzą będzie im służyć i spełniać wyznaczone zadania. Mogą też czerpać moc z kolorów nieożywionych przedmiotów. Ciężko bardziej precyzyjnie przybliżyć jej zastosowanie, żeby nie napisać zbyt wiele, ale u Sandersona zawsze ta magia robi wrażenie i się podoba i moim zdaniem stanowi o największej sile jego książek. W przypadku tej książki warto też zaznaczyć, że poczynił zabieg podobny jak w Elantris, bo tutaj też powoli, mozolnie zaczął odkrywać możliwości BioChromy i Rozbudzających, i tak naprawdę dopiero na sam koniec poznamy ją w pełni. ( Pewnie w następnym tomie lub tomach rozwinie się ona tak jak allomancja czy feruchemia, ale to dopiero przed nami).

Fabuła jak zwykle rozpisana musiała być na kilka setek tworząc ponad sześćset stronicową cegiełkę, bo autor po prostu zwięźle pisać nie lubi i każda jego opowieść to takie pięć, sześć setek minimum. Kilka wątków, wiele spisków, podspisków, tajemnic, intryg, nagłych zwrotów akcji, magii, ciekawych postaci. Wszystko to przemyślane, logiczne i bardzo przyjemne w odbiorze. Rozjemca to już dziewiąta książka autora, którą przeczytałem w odstępie zaledwie półtora roku, od kiedy chwyciłem po pierwszą pozycję, i chociaż chciałbym być nieco bardziej surowy i krytyczny to nie potrafię, bo jego książki najzwyczajniej w świecie są cholernie dobre, zajmujące i z ogromną skutecznością uprzyjemniają czytelnikowi czas. 

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję księgarni nieprzeczytane.pl

17 komentarzy:

  1. Widzę, że masz w tym roku naprawdę dużą fazę na Sandersona :) U mnie ostatnie było "Elantris", a "Dusza cesarza" czeka na półce. Ja sama czekam na kolejne tomy Archiwum Burzowego Światła i na razie chyba poczekam z rozpoczynaniem jego kolejnych cykli, mimo że wiem, że są dobre.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano mam. Jakby jeszcze nie było innych świetnych książek to pewnie już bym był też po Arichwum. :) Ale ja pod koniec roku wiedziałem, że tak będzie i pisałem o tym poznając plany MAGa na 2016, co mi w zupełności nie przeszkadzało. :)

      Usuń
  2. Cieszę się, że Mag zdecydował się wznowić "Rozjemcę" poprzednie wydanie było nieosiągalne. Ja Sandersona mimo moich szczerych chęci przekładam na kolejny rok. Z mgły zrodzony i spółka czekają na półce, Rozjemca również. Wcześniej jednak Wegnera chciałabym skończyć, już tylko czwórka mi została do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie na pewno na Ciebie czekał. :) A z tym Wegnerem to zaraz mnie wyprzedzisz widzę. Dobrze, żę CI się spodobał. :)

      Usuń
  3. Już zapomniałem, że otrzymałeś tę książkę nie od MAGa, tylko od nieprezczytane.pl ;)
    Kolejna świetna książka i chyba niedługo odświeżę sobie lekturę Drogi Królów i Słów Światłości :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Archiwum jeszcze przede mną. :)

      Usuń
    2. Najlepsze na koniec sobie zostawiasz :) Skoro do tej pory Sanderson Cię zachwycił, to ABŚ wyniesie Cię w kosmos! Dawno nie czytałem tak nowego pod każdym prawie względem świata, tak świetnej magii (podobnej nieco do Allomancji) i tak wielu genialnych bohaterów i historii :D

      Usuń
    3. Cieszy mnie to i wierzę, że tak faktycznie będzie. :)

      Usuń
  4. Uwielbiam te cegiełki Sandersona :) Jutro idę do biblioteki po "Bohatera wieków" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehehe, jest nas sporo takich, co też je lubią. :P

      Usuń
  5. Ciekawe jak spodoba Ci się magia w ABŚ. Też jest dosyć niekonwencjonalna. A ja żałuję, że tej cegły nie kupiłam jak widziałam jeszcze w starym wydaniu w Dedalusie, za kilka złotych... To wydanie niby ładniejsze, ale mogłam już wcześniej zachwycić się Sandersonem. Na razie na styczeń przewiduję lekturę SŚ taką... konkretną, a nie, raz na dwa tygodnie kilkanaście stron.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U całego Sandersona jest. Podejrzewam, że bardziej wzdychać w Archiwum niż w poprzednich nie będę. :)

      Usuń
  6. "Rozjemca" nie jest częścią cyklu jako takiego.
    Książka pierwotnie została upubliczniona jako samodzielna pozycja. Więc nie ma tytułu cyklu, "Siewca wojny" to był hmm dziwnie przetłumaczony oryginalny tytuł "Warbreaker".

    Sanderson ma w planie kiedyś napisać kontynuacje ale na razie nie ma nawet przybliżonej daty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, ale to podobnie jak z Elantris jest. Niby nie cykl, ale w tym świecie jeszcze 2 teksty się dzieją, i będą pojawiać kolejne. ;)

      Usuń
  7. Ech, dobra, od których książek powinienem zacząć? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o książki z Cosmere (wszechświat gdzie rozgrywa się większość książek fantasy Sandersona, obecnie powiązania są głównie jeśli chodzi o bardzo podstawową mechanikę oraz easter eggi) to najlepiej czytać wg oryginalnej publikacji.

      To by było Elantris > Mistborn pierwsza trylogia > Rozjemca > Droga Królów (Archiowum Burzowego Światła 1) > Słowa Światłości (Archiwum Burzowego Światła 2) > Mistborn druga seria (Stop Prawa, Cienie Tożsamości, Żałobne opaski) > Bezkres magii (wychodzi w styczniu 2017r, będzie zawierać wszystkie do tego pory wydane opowiadania i krótkie nowele z Cosmere).

      Jeśli chciałbyś jedną książkę na zapoznanie się z Sandersonem to "Elantris", "Rozjemca" lub "Mistborn: Ostatnie Imperium" są dobrym wyborem.
      Pierwsze dwie pozycje są w tej chwili samodzielnymi pozycjami, Ostatnie Imperium można czytać jak samodzielną pozycję. Wszystkie trzy dobrze pokazują styl Sandersona.
      "Elantris" jest recenzja tutaj na blogu.
      "Ostatnie Imperium" - to jak Ocean's Eleven w świecie gdzie Sauron zwyciężył i rządzi przez 1000 lat :)

      Usuń
    2. No to Ci odpowiedział. :D Każdą książkę z wymienionych (Elantris, Rozjemca, cykl Ostatnie imperium) znajdziesz pod moją recenzją tutaj, Emil. :) Chociaż ja sentymentalnie nakłaniałbym do "Z mgły zrodzonego". :)

      Usuń