środa, 18 października 2017

ŚPIĄCE KRÓLEWNY - Stephen King, Owen King [recenzja przedpremierowa]


Tytuł oryginału: Sleeping Beauties
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 24.10.2017
Liczba stron: 785
Gatunek: Horror
Moja ocena: 4+/6

"Epidemia śpiączki"

Kiedy pojawia się zapowiedź kolejnej książki Stephena Kinga to za każdym razem zastanawiam się jak wiele osób na tym świecie oprócz mnie czeka na jej pojawienie się i z jak silną dawką emocjonalną się to u nich wiąże. Pewnie nigdy nie uzyskam odpowiedzi na to pytanie, bo fanów autora są niezliczone rzesze chyba w każdym zakątku naszej kuli ziemskiej. Ale zawsze podoba mi się cała ta otoczka wokół nowej pozycji, zanim nowa książka się pojawi. Gdybanie ile będzie stron, jaki klimat, czy horror, czy znowu kryminał, którymi King raczy nas ostatnio coraz częściej, czy może zupełnie inny gatunek, odliczanie dni do pojawienia się w księgarniach, chorobliwe wręcz łaknięcie każdej najświeższej nowinki docierającej zza oceanu i dzielenie się nią z innymi fanami, później jeszcze wszelkie promocje i akcje marketingowe wiążące się z jej pojawieniem na naszym rynku. Nigdy jednak nie miałem okazji zapoznać się z książką mojego mistrza przed oficjalną polską premierą i było mi niesamowicie miło i byłem pełen euforii, kiedy dostałem taką propozycję od wydawnictwa Prószyński i S-ka i otrzymałem książkę na dwa tygodnie przed premierą. Dzisiaj z przyjemnością dzielę się z wami swoją opinią, na kilka dni przed pojawieniem się w księgarniach książki Śpiące królewny, czyli najnowszej pozycji Stephena Kinga, który tym razem napisał ją wspólnie ze swoim synem Owenem.

Akcja toczy się w hrabstwie Dooling w Zachodniej Wirginni. W miasteczku Dooling pojawia się Evie Black, nieznana nikomu półnaga kobieta, która składa niespodziewaną wizytę dwójce producentów metamfetaminy mieszkających w przyczepie. Zabija brutalnie obu mężczyzn, ale oszczędza młodą dziewczynę, która była partnerką jednego z nich. Zakrwawiona morderczyni wychodzi z przyczepy i odchodzi w nieznanym kierunku. Zaraz po tym w miasteczku i na świecie wybucha tajemnicza epidemia, która dotyczy tylko kobiet i powoduje, że dopada je nagłe omdlenie i zasypiają, a na ich twarzach pojawiają się dziwne narośle przypominające kokon. Uśpione nie śnią jednak zwykłym snem, lecz trafiają do innego świata, który różni się znacznie od rzeczywistego, a kiedy ktoś zdecyduje się naruszyć ich kokon budzą się opętane morderczym szałem i sieją zniszczenie. Mężczyźni nie wiedzą jak sobie poradzić z tą dziwną epidemią, zachodzą między nimi podziały, stają się bardziej agresywni i walczą między sobą, ale ani trochę nie przybliża ich to do znalezienia powodu, który wywołuje chorobę. Zastanawiające jest jednak, że istnieje jedna kobieta, która zdaje się być odporna na epidemie i nie obrasta w żaden kokon. Przez to część mężczyzn chce do niej dotrzeć, żeby to zbadać, a część chce ją po prostu dopaść i zabić. Ta kobieta to Evie Black. Co powoduje, że jest przytomna i nic złego się z nią nie dzieje? Czy jest medyczną anomalią, czy demonem, który w jakiś sposób się do tej choroby przyczynił? Czy zdoła przetrwać wśród podzielonych mężczyzn, czy ktoś zdoła ją znaleźć i pozbawić życia?

Powiem szczerze, że przed przystąpieniem do tej książki nie wiedziałem właściwie, czego mogę się spodziewać. Nigdy nie czytałem nic od Stephena w duecie z najmłodszym synem. Nie czytałem żadnej książki Owena (u nas pojawiła się w zasadzie tylko jedna jego książka - "Jesteśmy w tym wszyscy razem"- i to dość nisko oceniana, więc nie zapowiada się dobrze). Nie potrafiłem też za nic jakoś konkretnie przypisać gatunkowo tej pozycji po opisie wydawcy. Ni to horror, ni to science fiction czy fantasy. Pierwsze strony też niewiele pomogły, a nawet lekko mnie zlękły. Na wstępie rzucił mi się w oczy sporawy spis postaci występujących w jednym miejscu, więc spodziewałem się małomiasteczkowego klimatu typowego dla SK, który mi odpowiada, ale dziwna epidemia nasuwała mi na myśl, że to może być jakiś horror niższej klasy, co już mnie zaniepokoiło. Okazało się, że owszem, mam do czynienia z horrorem, ale na szczęście w typowym wykonaniu Kinga, więc było zajmująco i książkę czytało się bardzo przyjemnie.  

Liczba postaci występująca na początku jest całkiem spora, ale przedstawione zostały przez autorów tak, że nie ma problemu z ich identyfikacją. Główny prym wiedzie jednak małżeństwo - Clint i Lila Norcross. Clint to psychiatra, który pracuje w zakładzie karnym dla kobiet w Dooling. A Lila jest lokalnym szefem policji. Mają pełnoletniego syna Jareda. Wiodą normalne życie, które się gwałtownie zmienia po pojawieniu się epidemii i oboje mają różny udział w jej odkrywaniu i zwalczaniu. W końcu to dwa różne zawodowe świat. Widzimy co się dzieje z nimi i wokół nich z innymi postaciami, z którymi mają kontakt. Autorzy bardzo dobrze nakreślają zarówno główną oś fabularną dotyczącą epidemii śpiączki, jak i warstwę społeczną i obyczajową, dzięki czemu poznajemy pierwszo- i drugoplanowe postaci i prywatnie, i zawodowo. Dlatego mamy tutaj do czynienia z typowym Kingiem, gdzie oprócz wątku grozy jest kapitalny małomiasteczkowy klimat i zwykła codzienna rutyna dotycząca pomniejszych wątków, jak problem dziecka z nieprawego łoża, samotna walka jednego chłopaka z łobuzami w jego wieku, napastowanie, więziennictwo, spotkania w klubie książki itp. Najwięcej jednak obaj Kingowie poświęcają roli i obrazowi kobiet. 

Autorzy próbują pokazać jak wielkie znaczenie w naszym życiu mają przedstawicielki płci pięknej i jak mógłby wyglądać nasz świat bez nich - tutaj pełen chaosu, zagubionych i podzielony mężczyzn, którzy agresywnie reagują na nowe i tajemnicze zjawisko i walczą nie tylko z epidemią, ale także między sobą (autorzy wysuwają nawet tezę, że za wszystkie wojny na świecie odpowiedzialni są tylko mężczyźni, co po zastanowieniu ma spore przełożenie na naszą rzeczywistości). Ukazany jest też świat po drugiej stronie, do którego trafiają same kobiety dotknięte epidemią. Nie chcę opisywać go bardziej i przedstawiać w tym wszystkim dokładnej roli Evie Black, bo mógłbym zaspoilerować, ale wątek ten jest ciekawy, a Evie jest zdecydowanie jedną z najlepszych kobiecych postaci w twórczości Kinga. Patrząc na okładkę może też zastanawiać co z tym wszystkim ma wspólnego ćma. Tego wątku również nie chcę bardziej przybliżać, ale mogę powiedzieć, że jeżeli któryś z czytelników nie przepada za tymi nocnymi owadami to po tej lekturze raczej na pewno się do nich nie przekona. I przy tym muszę zwrócić jeszcze honor panu Ryszardowi Wojtyńskiemu odpowiedzialnemu za tą okładkę, bo początkowo uważałem ją za strasznie kiczowatą i paskudną. Czytając jednak książkę widać, że jest ona absolutnie słuszna i adekwatna do treści i ciężko sobie wyobrazić lepszą. Może jakieś drobne szczegóły lub inna barwa, ale mimo wszystko uważam ostatecznie, że wyszła całkiem nieźle.

Ciężko jest mi w tej całości ocenić wkład Owena przy tworzeniu tej książki, ale wydaje mi się, że jednak w przeważającej części udział miał tutaj Stephen, bo widać to chociażby po tym małomiasteczkowym klimacie, warstwie obyczajowej, specyficznym humorze (nawet pojawił się dwa razy dowcip dotyczący Donalda Trumpa) czy ogólnie stylu pisania, który znam już bardzo dobrze. Nie mniej jednak uważam, że książka duetu ojciec i syn wyszła całkiem dobrze. Śpiące królewny to horror bazujący na ciekawym pomyśle, z dobrymi kreacjami bohaterów i warstwą obyczajową, który jest wciągający i przyjemny w odbiorze. Dla fanów Kinga kolejna pozycja do przeczytania, z której powinni być zadowoleni. Dla osób, które tego nazwiska jeszcze nie znają książka odpowiednia, żeby sięgnąć po autora po raz pierwszy.

Książka ma swoją premierę w dniu  24 października 2017 roku.

Za możliwość przeczytania jej przed premierą bardzo dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka. :)

42 komentarze:

  1. Nawet interesująco brzmi. Ciekawe do jakiegoż to świata przenoszą się śpiące panie :) Trzeba będzie sobie zerknąć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie książka przypadnie do gustu wielu kobietom pewnie, bo jest ona niejako hołdem dla nich. Wiele razy można się tam natknąć, że my, mężczyźni, jesteśmy źródłem wszystkiego, co złe. :D Pewnie niektóre feministki dają tę książkę w jakąś gablotę z podświetleniem. :P

      Usuń
    2. :D No, skoro to mówią dwaj mężczyźni to chyba jest coś na rzeczy ;P

      Usuń
    3. A trzeci, który ich recenzuje. :P

      Usuń
  2. Już przeczytałeś? Farciarz :) Ja swojego egzemplarza jeszcze nie mam... chlip.
    Też nie miałam jeszcze okazji poznać Owena, jakoś Joe wydaje mi się bardziej utalentowany... ALe i tak nie mogę się doczekać lektury :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze chwila i już będziesz miała. Spoko. :)
      Mi też taki się wydaje. Poza tym no Owen to raczej pisarczyk niż pisarz, bo nie wydał za wiele tego do tej pory. ;)

      Usuń
  3. Sądząc po Twojej opinii to jest to kolejny niezły King ale nic ponadto :( Liczyłem w końcu na coś extra bo od dobrych kilku lat nie dostaliśmy od Stefka książki, która powodowała opad szczeny... ostatnio było tak chyba z "Dallas"... ale wygląda na to, że będzie chociaż lepiej niż z trylogią Mercedesa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, niestety nie ma takiego WOW. Książka dobra, lepsza od trylogii, myślę że na równi z "Przebudzeniem", ale do takiego zachwytu, jaki wywołał we mnie "Dallas" to trochę brakuje.

      Usuń
    2. Gorzej, że nie zapowiada się na to aby taka książka przyszła bo "Outsider" też jakoś nie wzbudza we mnie większych nadziei... No nic, trzeba będzie przeczytać i samemu ocenić... akurat poczekam do premiery "Olimpu" i zrobię jakieś większe zakupy :) Chociaż... i tak czekają na mnie jeszcze 2 tomy od Hearn... tyle książek do przeczytania a tak mało czasu...

      Usuń
    3. No widać SK idzie bardziej w tą stronę kryminału. Chociaż kto wie, może z tego wyjdzie bardziej thriller.
      "Olimp" będzie jakoś tydzień później niż wskazuje stron, bo bodajże 10 oni dopiero dostaną to, więc dystrybucja jakoś od 17-stego. Niemniej jednak coraz bliżej. :D Hearn myślę, że Ci się spodoba - bardzo fajne, lekkie fantasy. A z czasem to tak jest zawsze, że za mało. Serio. Czy masz po 1 h dziennie do czytania, czy 5 h, czy masz urlop. Zawsze jest mało, zupełnie jak z pieniędzmi. :P

      Usuń
    4. No niestety, tego czasu zawsze brak. Dlatego uważam, że Hearn można spokojnie pominąć ;) Pierwszy tom jest zupełnie bez ikry, średniak do zapomnienia, drugi oczko wyżej ale to wszystko.
      Wracając do Kinga to niewiele od niego czytałem ale ma u mnie plusa za Serca Atlantydów. Z dekadę temu ta książka mnie zaskoczyła na tyle, że pamiętam o niej do dziś. Po Królewny jednak nie sięgnę, za mało czasu :P

      Usuń
    5. A tam. Hearn to bardzo przyjemne i udane fantasy w klimacie orientu. Nie z najwyższej półki, ale ja nie mogę słowa złego powiedzieć. Jedynie tyle, że nie jest tak epickie i rozwinięte jak np. Kena Liu. Ale nie wydaje mi się, żeby Repta był niezadowolony.
      Mógłbyś sięgnąć po Wielki marsz, Mroczną Wieżę albo Bastion. ;)

      Usuń
    6. Ja nie twierdzę, że książki Hearn są złe. Twierdzę jedynie, że idealnie wpisują się w kategorię "książki, które możesz pominąć jeśli masz mało czasu". To przeciętna lektura i nie zawiera nic co mogłoby poszerzyć horyzonty fana fantasy.
      Wielki marsz oraz wspominane często Dallas. Te dwie książki chcę kiedyś tam przeczytać. Mroczną Wieżę czytałem i nawet mnie wciągnęło aż do tomu Wilki z Calla przy którym zajaranie ustąpiło irytacji. To wyglądało jak coś wciśnięte na siłę, taki spin off, który mógłby powstać dla fanów. Efekt był taki, że porzuciłem cykl i więcej do niego nie wróciłem.

      Usuń
    7. Poszerza tylko pod tym względem, jeśli szukasz fantasy w klimacie orientu, nic więcej, to prawda. Ale bardzo dobrze się czyta. Nie każde fantasy musi być ambitne, jak od Liu. :)
      A tak, rzeczywiście, wyleciało mi z głowy z tym MW. No to skończyłeś przed najgorszym, szóstym tomem. A siódmy jedni uważają za majstersztyk inni uważają, że King ich zrobił w balona. Sam się początkowo zaliczałem do tych drugich, ale po przemyśleniach na temat zakończenie stwierdziłem ostatecznie "czemu nie?". Tylko jeśli twórcy filmu zrobiliby taki zabieg to by ich w tym kinie zjedli raczej. :)

      Usuń
    8. Wcale nie twierdzę, że każde fantasy musi być ambitne. Czytam sporo książek, które takie nie są. Ale ok, zostawmy to już, kto chce ten sięgnie. Ty zachęcasz, ja przestrzegam tylko, że to nie jest must read ;)
      Mówisz szósty jeszcze słabszy ? To mnie zachęciłeś ;)) Z zakończeniem to inna historia, ja je po prostu znam. Domyśliłem się. Rozmawiałem kiedyś z kuzynem i coś tam przebąkiwał o kontrowersyjnym zakończeniu i ja po prostu odgadłem ;) I nie mam tym problemu, tym bardziej, że nie doczytałem i nie wiem jak dokładnie to zostało doprowadzone.

      Usuń
    9. No must read nie - zgadzam się. :)
      Szósty najgorszy ze wszystkich. Kupa straszna. Ale 7 super - chociaż też mi tam jedna rzecz nie pasowała.

      Usuń
  4. Jakoś nie czekam na tę książkę, bo nie jestem w stanie kupić idei opętanych agresją i żądzą walki mężczyzn, którzy nie potrafią sobie poradzić z problemami w jakiś bardziej normalny sposób. Serio, mężczyźni są aż tak głupi, że ich jedyną reakcją jest stereotypowe walenie się po mordach? Nie jestem w stanie w to uwierzyć, może dlatego, że przez całe życie trzymam się z daleka od napakowanych testosteronem samców alfa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorsze są te opętane morderczym szałem kobiety, jak się je przebudzi. :D Ale faktycznie, w książce rodzaj męski jest przedstawiony na najniższym szczeblu. Mógłbym mieć zarzut, gdyby to pisała kobieta, ale pisało dwóch facetów, więc ewidentnie coś mieli na myśli. ;)

      Usuń
    2. Może chcieli wstrzelić się w źle rozumiany trend feministyczny? Nie wiem, bardzo nie lubię takich uogólnień.

      Usuń
    3. Raczej nie, ja po prostu myślę, że mocno przejaskrawili wizerunek mężczyzn, żeby wyraźnie pokazać rolę kobiet i oddać im niejako hołd i szacunek. Zauważ jak wiele jest książek o poszkodowanych kobietach (tych arabskich, afrykańskich, azjatyckich to są całe rzesze) i w księgarniach masz z tym osobne półki. A ile wymienisz książek, gdzie przedstawiono kobiecy wizerunek podobnie jak zrobili Kingowie? Mi ciężko przywołać taką książkę. Pewnie jest nie jedna, ale jeśli nawet to mało popularne, bo ich nie kojarzę.

      Usuń
  5. Od Kinga biorę wszystko w ciemno, więc od dwóch Kingów chyba tym bardziej. :D Kiedyś na sto procent się za nią zabiorę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe, dwóch Kingów = podwójna motywacja i siła przebicia. :)

      Usuń
  6. Książka ojca z synem ze wskazaniem na ojca. ;)
    Ja nie czekam, ale kto wie co będzie w przyszłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja tak to widzę, że jednak to SK był prowadzącym w tym tańcu. ;)

      Usuń
  7. A sobie za jakiś czas fundnę tę cegiełkę. Ale ciekawi mnie to, czy pojawi się jeszcze coś takiego mocnego spodpióa Kinga. Jasne, ma juz na koncie tyle, że trochę ciężko mu będzie zaskoczyć czytelników, szczególnie tych, którzy dobrze znają jego twórczość. Niemniej koncepcja na książkę ze światem bez kobiet całkiem ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Już ciężko zaskoczyć. Ostatnio zaskoczył i zachwycił na maksa "Dallasem' w w 2011 roku, czyli 8 książek temu. :)

      Usuń
    2. Ja się za Dallas biorę w grudniu, ciekawe czy tym też się zachwycę. Znaczy podejrzewam, że tak, ale oczywiście wiedząc, czego się spodziewać ;)

      Usuń
    3. No jestem sam ciekaw jak Ci podejdzie. :)

      Usuń
  8. A ja się oczywiście jeszcze za nią nie zabrałam. Chociaż jak tylko nadrobię książkowe zaległości to zasiadam do tej cegiełki :). Jestem ciekawa jak mnie spodoba się świat bez kobiet w wykonaniu dwóch Kingów;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak właśnie teraz sobie pomyślałem, jak zobaczyłem Twój wpis, bo nawet nie wiem: czy Ty coś od Kinga czytałaś? :)

      Usuń
    2. Lubimy Czytać podpowiada, że przeczytałam 13 książek Kinga. Ostatnio mam przestój, ale mam nadzieję, że dzięki "Śpiącym królewnom" wrócę do gry ;).

      Usuń
    3. Hehe, to przytyk, że mógłbym zajrzeć na LC? Mógłbym, ale wolałem zapytać bezpośrednio. :) To którą najlepiej wspominasz?

      Usuń
    4. Hehe no coś Ty, żaden przytyk - po prostu musiałam sobie sama przypomnieć, ile przeczytałam. Hmm trudne pytanie ;). Lubię bardzo "Zieloną milę", bo to pierwsza powieść Kinga jaką przeczytałam i mam do niej wielki sentyment. Ale też "Pod kopułą" i "Dallas'63". No i "Rękę mistrza", którą bardzo miło wspominam.

      Usuń
    5. Hehe, spoko. No to same dobre,2 z nich to moje ulubione i top5. "PK" to sentyment, bo premiera u nas byłą w moje urodziny i pamiętam jak dziś jechałem specjalnie do Katowic (2 miasta dalej), żeby kupić w promocji 30%. :)

      Usuń
  9. Chętnie przetestuję :) Miałam długą przerwę od horrorów, ale obecnie coraz częściej łapię się na tym, że rozglądam się za czymś nowym z tego gatunku. A co mogłoby być lepsze od nowej powieści Kinga? ;) Pozdrawiam,
    Ewelina z Gry w Bibliotece

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z horrorów? Cmętarz zwierząt, Miasteczko Salem, To.

      Usuń
  10. Taki ojciec w połączeniu z synem może być interesująco :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nazwisko jednak zobowiązuje. ;) Książka jest faktycznie bardzo udana, fascynuje tym, czym fascynują najlepsze książki Stephena Kinga i czyta się ją z ogromną przyjemnością. Dołączmy się do poleceń! :) Świetna recenzja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. I cieszy mnie, że się książka podoba. Ja widzę tutaj dwa obozy, które albo bardzo polubią albo wręcz przeciwnie. To taki rodzaj książki,gdzie stan pośredni nie zaistnieje za bardzo. :)

      Usuń
  12. Wczoraj opublikowano wyniki głosowania Goodreads.com na najlepsze książki roku. Śpiące królewny wygrały w kategorii Horror. :) Pisałam o tym tutaj: NAJLEPSZE KSIĄŻKI 2017 ROKU WEDŁUG UŻYTKOWNIKÓW GOODREADS.COM. Zapraszam. :)

    OdpowiedzUsuń