poniedziałek, 10 kwietnia 2017

CZWARTA RĘKA - John Irving [recenzja]


Tytuł oryginału: The Fourth Hand
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 361
Gatunek: Czarna komedia, satyra, dramat obyczajowy, literatura współczesna zagraniczna
Moja ocena: 4/6

"Facet od lwów"

Patrick Wallingford jest nowojorskim dziennikarzem, który stracił dłoń w momencie, kiedy zaczynał się piąć coraz wyżej w swojej dziennikarskiej karierze. Wysłany do indyjskiego cyrku Ganesh w stanie Gudżarat, żeby zrobić reportaż o tragicznym wypadku, jaki przydarzył się jednej z akrobatek, popełnił błąd podchodząc zbyt blisko klatki lwów i jeden z nich odgryzł mu rękę na oczach milionów widzów. Traci przytomność jako mniej znany reporter, a odzyskuje ją, kiedy zaczyna robić się sławny przez szokujące nagranie z lwem, które szybko się rozprzestrzenia i staje hitem na całym świecie. Jednoręki reporter zdobywa ogromną sławę, ale i tak nie może przeboleć swojej straty i chce mieć z powrotem sprawną lewą rękę. Napotyka na swojej drodze doktora Nicholasa M. Zajaca, dla którego możliwość przeprowadzenia operacji przeszczepu dłoni jest niezwykłą okazją, aby zrobić to po raz pierwszy w Stanach Zjednoczonych. Trwają intensywne poszukiwania dłoni, które doprowadzają doktora do Doris Clausen, która oferuje dłoń swojego męża. Problem w tym, że jej mąż wciąż żyje, ma się dobrze i jeszcze nie wybiera się do grobu...

Najnowsza książka wydana przez wydawnictwo Prószyński i s-ka, a dziesiąta już powieść w dorobku Johna Irvinga nie należy do najciekawszych i najlepszych, jakie napisał, ale jest to kolejny pokaz jego wysokich umiejętności pisarskich i specyficznego ironiczno-satyrycznego stylu. Amerykański autor ponownie przedstawia obraz człowieka w poważnych i śmiesznych sytuacjach, balansując na granicy przesadnej powagi i groteski. Pokazuje powolną samoakceptację człowieka, który z dnia na dzień stał się kaleką tracąc rękę i jak sobie radzi z tą nowa sytuacją w codziennych sytuacjach: w pracy, w domu, przy zwykłych czynnościach czy w sferze seksualności, którą autor zawsze lubi uwypuklać. Główny bohater to tym razem dziennikarz, a nie powieściopisarz, jak zwykle u tego autora bywa, ale przedstawienie sfery dziennikarskiej wyszło Irvingowi całkiem nieźle. Sam bohater wykreowany po raz kolejny bardzo precyzyjnie i ukazany w krzywym zwierciadle, co jest typowym zabiegiem u amerykańskiego pisarza, który jak już wspomniałem uwielbia przedstawiać swoje postaci w zwykłych i niezwykłych, często śmiesznych i absurdalnych, sytuacjach, w których jego bohaterowie muszą sobie radzić i żyć z nimi na co dzień. 

"Życie to wielki żart, a śmierć jest ostatnim gagiem istnienia"*

Druga ważna kwestia w tej książce to ogromna chęć posiadania dziecka i wiążące się z tym macierzyństwo i ojcostwo oraz idące zmiany w życiu, co szczególnie dotyczy głównego bohatera, który  mimo że jest żonaty zawsze miał burzliwe stosunki z płcią przeciwną i nie był specjalnie stały w uczuciach, co jeszcze się nasiliło po tym, jak zyskał sławę. Dziennikarz od początku jest nieszczęśliwy i ciągle tego szczęścia poszukuje, co paradoksalnie ułatwia mu tragiczny wypadek, którego był ofiarą, bo poznaje kogoś, kto do tego zadowolenia z życia może się przyczynić. Kalectwo i samoakceptacja przedstawione zostały przez autora bardzo dobrze, ale nie ukazując bohatera jako ofiarę, która będzie ciągle cierpieć psychiczne katusze nad utratą dłoni, i którą trzeba żałować i pocieszać. John Irving, nie po raz pierwszy zresztą, pokazuje jak ciężkie życiowe sytuacje mogą przygniatać, ale też i budować silniejsze fundamenty czegoś większego i ważniejszego, co może przynieść szczęście, miłość, nowe życie i odzyskać wiarę w siebie i swoje możliwości.

Czwarta dłoń to może nie najlepsza z książek amerykańskiego autora, ale jest to ciągle wysoki poziom rzemieślniczych umiejętności i inteligentnej prozy, która uruchamia głębsze pokłady emocjonalne czytelnika na przemian go poruszając i bawiąc. John Irving, jakiego uwielbiam i polecam serdecznie.

*John Irving, Czwarta ręka, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2017, s. 320.


Za książkę serdecznie dziękuję  wydawnictwu Prószyński i S-ka. :)

10 komentarzy:

  1. Właściwie trochę się tego spodziewałam. Choć w swojej recenzji jesteś bardzo ostrożny - mówisz, że nie jest świetnie, ale wad też nie podajesz. Więc podejrzewam, że po prostu jest to miła lektura, ale Irving może więcej :) Właśnie chciałam się za nią zabrać, ale zorientowałam się, że e-book mi gdzieś zaginął! I muszę poczekać, aż dostanę kolejnego od wydawnictwa. Ale przynajmniej pożarłam już "Egzorcystę" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo w zasadzie jedna wada jest taka, że jest to fabularnie najmniej ciekawa książka. Drugą mogłaby być objętość, ale w sumie gdyby było tych stron więcej to może byłoby gorzej, jak fabuła mniej zajmująca. W każdym razie całą reszta to typowy Irving. :)
      To wejdź w menu "star" i wyszukaj/znajdź. Tak będzie najprościej. :)
      Tak? I co, dobry? Ja wczoraj dostałem na pocztę, nigdy nie oglądałem w całości filmu to książkę tym chętniej przeczytam.

      Usuń
    2. Ano właśnie - ja raczej cieszę się, że jest dość krótka, bo jednak obawiam się, że mogłabym się z nią męczyć. Zaczęłam wczoraj, ale po trzech stronach usnęłam :P Bez winy Irvinga, oczywiście ;)
      No, muszę przyznać, że bardzo dobry. Jeśli nie widziałeś całego filmu to myślę, że tym bardziej może Ci się spodobać. Początek jest dość powolny, ale później książka się rozkręca. I ma w sobie nie tylko elementy grozy - to niezła powieść dotycząca utraty wiary i umiejętności racjonalizowania sobie tego, czego nie rozumiemy. Czytaj! :D

      Usuń
    3. Tylko te rozdziały ma tam długie, bez jakichś przerw między nimi, żeby móc na przykład skończyć na jakimś wątku. A ja mam to do siebie, że nie potrafię odłożyć książki jak nie dojdę do takiego etapu, rozdziału, podrozdziału, podpodpodrozdziału, obojętne.
      Będę czytał, jak nie dzisiaj, to na pewno już jutro. Liczę, że mnie ruszy, bo dawno nie czytałem dobrego horroru.

      Usuń
  2. Jak wiesz, do Irvinga mam stosunek "chciałabym, ale się boję" :D Na razie czytanie idzie mi powoli, ale jak wejdę w rytm to na pewno coś spróbuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To spróbuj od tego. Może to nie najlepsza książka, ale na początek, żeby zobaczyć w jakim stylu autor pisze, będzie dla Ciebie ok. A jak się okaże, że to jednak nie to, to tylko 360 stron, więc szybko zleci. :)

      Usuń
    2. Myślałam raczej o "Ostatniej nocy w Twisted River". Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że mogłaby mi się spodobać - po opisie sądząc byłaby najbliższa moim gustom :)

      Usuń
    3. Może i będzie ok. Jeszcze tego nie czytałem, więc nie wiem. :)

      Usuń
  3. Książka czeka na półce na spotkanie, na razie odłożyłam je w czasie, muszę być w odpowiednim nastroju, aby się za nią zabrać. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytaj, czytaj. Irving jest wart swojego czasu. :)

      Usuń