niedziela, 19 czerwca 2016

KONIEC WARTY - Stephen King [recenzja]

Tytuł oryginału: End of Watch
Cykl: Bill Hodges (tom: 3)
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 479
Gatunek: Powieść sensacyjna, thriller, science fiction
Moja ocena: 4/6








Stephena Kinga nie trzeba chyba przedstawiać żadnemu czytelnikowi. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że większość mieszkańców naszego globu przynajmniej raz słyszała jego nazwisko. Najbardziej znany i poczytny amerykański pisarz, który w swoim dorobku ma ponad 60 powieści i 10 zbiorów opowiadań, może także poszczycić się największą liczbą ekranizacji na podstawie jego książek. Niestraszne mu żadne gatunki. W swoim literackim dorobku ma horrory, thrillery, kryminały, dramaty, science fiction, poematy, baśnie, fantasy i non fiction. Nigdy jednak nie szło mu zbyt dobrze pisanie kryminałów i postanowił się z tym gatunkiem ponownie zmierzyć, rozpoczynając dwa lata temu trylogię detektywistyczną z protagonistą Billem Hodgesem. Koniec warty to sześćdziesiąta-nie-wiem-już-która najnowsza z jego książek i zarazem zwieńczenie tej trylogii kryminalnej. Zobaczcie jak wyszło mu jej zakończenie.

Brady Hartsfield, słynny zabójca, który sześć lat temu przyczynił się do masakry, wjeżdżając mercedesem w tłum bezrobotnych stojących w kolejce po pracę, przebywa w sali nr 217 Kliniki Traumatycznych Uszkodzeń Mózgu w stanie wegetatywnym. Trafił tam na skutek mocnych obrażeń głowy, do czego przyczyniła się Holly Gibney udaremniając przygotowany przez Hartsfielda zamach na koncercie muzycznym. Pan Mercedes nie jest już w stanie fizycznie zagrozić ludziom, ale kiedy dochodzi w krótkim czasie do kilku samobójstw, wśród osób będących ofiarami Masakry Mercedesem, Bill Hodges jest przekonany, że stoi za tym nie kto inny jak Brady Hartsfield. Okazuje się, że obrażenia głowy pozbawiły go pełni władz cielesnych jednocześnie dając umiejętności telekinezy i wnikania w umysł innych ludzi. Groźny psychopata latami rozwijał swoje paranormalne umiejętności i teraz wraca do "świata żywych", jako "król samobójstw", siejąc swoje śmiertelne żniwo, a Brady Hartsfield, Holly Gibney i Jerome Robinson po raz drugi będą musieli stawić mu czoła.

Nigdy specjalnie nie przemawiały do mnie kryminały Kinga. Fabuła średnio ciekawa, postaci nieszczególne, mało akcji, zero grozy. Przeczytałem, odłożyłem na półkę i rozdział zamknięty. Jednak King, którego czytam wszystko co popadnie, i pewnie przeczytałbym nawet papier toaletowy, gdyby wydrukowano na nim kolejny jego tekst, rozpoczynając swój cykl, siłą rzeczy zmusił mnie do zmierzenia się z jego kryminałem w szerszym wymiarze, bo już nie z pojedynczą książką detektywistyczną, a całą trylogią. 

Koniec warty, czyli zwieńczenie tego cyklu, wyszło mu całkiem dobrze. Brady Hartsfield to jeden z ciekawszych czarnych bohaterów wykreowanych przez Kinga i jego powrót zapowiadał się ciekawie. Średnio pasowało mi co prawda wprowadzenie tutaj elementu paranormalnego (widocznie SK nie potrafi się na dłużej rozstać z fantastyką), ale dzięki temu książka zyskała, bo dostarcza większego dreszczyku emocji. Tempo akcji dobre, fabuła również, ukazane relacje społeczne jak zwykle na wysokim poziomie. Poruszony został również temat samobójstw, którego wskaźnik jest dość wysoki i niepokojąco rosnący stanowiąc wyraźne zagrożenie wśród amerykańskiego społeczeństwa, co autor wyraźnie podkreśla. Wydaje mi się też, że celowo uczynił swojego głównego bohatera, Billa Hodgesa, ponad sześćdziesięcioletnim detektywem dając do zrozumienia, że mimo iż lata przemijają szybko i na horyzoncie pojawia się nieubłaganie starość, która coraz wyraźniej ogranicza nasze warunki fizyczne i umysłowe, to jednak nie ma co załamywać rąk i myśleć o przemijaniu, tylko trzeba z podniesionym czołem korzystać z tego życia do końca maksymalnie ile się da (Stephen King sam ma obecnie 69 lat).

Ogólnie, mimo iż nie jest to szczyt możliwości Kinga, książka wypada całkiem dobrze i przygodę z nią mogę zaliczyć do udanych. Chciałbym jednak podpowiedzieć osobom, które chciałyby po nią sięgnąć, że zdecydowanie warto wcześniej zapoznać się z pierwszą częścią (Panem Mercedesem), bo dzięki temu lepiej się czyta, kiedy wiemy do czego w przeszłości przyczynił się Brady 'Pan Mercedes' Hartsfield. ;) 

Tak się prezentuje wizualnie cały cykl z Hodgesem

Podsumowując cały cykl mogę stwierdzić, że prezentuje się on wyraźnie lepiej od poprzednich kryminałów (np. Colorado Kida), ale nie jest równy. Pan Mercedes wypada bardzo dobrze, Znalezione nie kradzione było zwykłym przeciętniakiem, a Koniec warty włożyłbym między nie obie. Psychologizm postaci i tło społeczne na wysokim poziomie, tempo akcji zadowalające, fabuła i jej wątki poboczne logicznie prowadzone od początku do końca, pojawił się też element grozy dostarczający odpowiedniej dawki dreszczyku emocji. Tylko sama konwencja kryminalna niespecjalnie tutaj miała rację bytu i czepialscy mogliby zarzucić, że w tej serii detektywistycznej samego kryminału tak naprawdę jest tutaj jak kot napłakał. Osobiście uważam jednak, że jeśli czytamy w oparciu o wrażenia i emocje, które czynią książkę dobrą lub nie, ciekawą lub nie specjalnie, a nie szufladkujemy gatunkowo i nie wytykamy braków, nie ma to żadnego znaczenia i można czytać ten cykl ze spokojem. Osobiście jestem zadowolony, że miałem okazję przeczytać kolejną książkę Kinga - chociaż też jednocześnie jestem niepocieszony, bo po jej przeczytaniu zerknąłem do internetu, gidze okazało się, że na następną pozycję mojego mistrza przyjdzie mi czekać do przyszłego roku, a nie jak zwykle do jesieni (autor przyzwyczaił mnie latami, że rok w rok wydaje dwie powieści wiosną i latem) - których przeczytanych na swoim koncie mam już ponad 50 i nie żałuję ani chwili spędzonej na żadnej z nich, mimo iż były momenty, kiedy miałem ochotę uderzać głową o ścianę (bynajmniej nie z radości). Teraz pozostaje mi nadrabiać literackie zaległości i cierpliwie czekać, aż pojawi się jego najnowsza książka...w 2017 roku.

Bill Hodges:
1. Pan Mercedes
2. Znalezione nie kradzione
3. Koniec warty

Książka przeczytana w ramach wyzwania: "Czytam opasłe tomiska".

31 komentarzy:

  1. U Kinga jest chyba tak, że każdy znajdzie coś dla siebie - jedni będą kochali jego horrory, inni kryminały, a i tak sporo osób będzie się zachwycać "Dark Tower". :) Sam mam tak, że niektóre jego powieści (i/lub opowiadania) mógłbym wychwalać pod niebiosa, a w przypadku innych żałuję poświęconego czasu (jak na przykład w przypadku "Czterech pór roku", które były naprawdę wybitnie przeciętne).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cztery pory takie słabe? Toż to jeden z dwóch - obok Serc Atlantydów - zbiorów Kinga. Zdziwiłeś mnie teraz, tym bardziej że tam są 3z4 nowel zekranizowane, i to zekranizowane bardzo dobrze. :)

      Usuń
    2. Tfu, miałem oczywiście na myśli "Cztery po północy". :C I tu "cztery" i tu "cztery" w tytule i się człowiekowi pomyliło... "Cztery pory roku" rzeczywiście jak na zbiór (a sam King pisze, że jest kiepski w nowelach i opowiadaniach) jest naprawdę dobre, ale "Cztery po północy" to straszna kiszka niestety.

      Usuń
    3. No, to już brzmi inaczej. :) Ja "4 po północy" nie czytałem jeszcze, ale nie widziałem, ani przesadnych pochwał, ani nagan. Zobaczymy, jak mi podejdzie, ale to tam gdzieś dalej, bo zostało mi jeszcze z 5-6 książek Mistrza do nadrobienia, które mnie bardziej interesują. :)
      A te opowiadanie "Tajemnicze okno" też było słabe? Na jego podstawie nakręcono niezły film z Deppem - Sekretne okno. :)

      Usuń
    4. O ile dobrze pamiętam (czytałem to jakieś 5 lat temu pewnie) "Tajemnicze okno" najlepsze było - "Policjant biblioteczny" na pewno był tragiczny. "Langoliery" jakoś dawały radę, chociaż się w sporej części wlokły jak flaki z olejem". Jako sam zbiór nie było złe, jako zbiór Kinga jest tragiczne, w ten sposób mogę to sklasyfikować. :P

      Usuń
    5. Hehe, to ok. W takim razie nie sięgaj po "Marzenia i koszmary" - chociaż chciałbym zobaczyć Twoją minę po przeczytaniu opowiadania "Palec". :D

      Usuń
  2. A ja coś ostatnio nie mogę zrobić podejścia do Kinga kolejnego - ciągle coś innego jest do przeczytania i nawet nie mam pewności, za co chciałabym się wziąć.
    Kojarzę, że ta trylogia kryminalna nie była jakoś wychwalana pod niebiosa, ale od biedy mogłabym przeczytać. W ogóle to popieram Twoje stanowisko, którym się pochwaliłeś pod koniec recki, że jak książka jest dobra, to nie ma co marudzić, że gatunek nie zgadza się do końca z tym, w jakiej kategorii tytuł został umieszczony. Ja takie rzeczy zauważam, ale nie sugeruję się nimi i nie są głównymi wyznacznikami mojej opinii o książce :)
    A, i jeszcze jedno niesmaowicie nurtujące mnie pytanie - te ryby na okłądce to jakaś szalona wizja grafika, któy projektował, czy mają jakieś minimalne odzwierciedlenie w fabule? I jak tak, to czy ta różowa oczodajna rybka z lewej strony jest sugestią szczątkowych elementów paranormalnych w Końcu warty? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka bardzo mocno nawiązuje do fabuły i różowa rybka też:)

      Usuń
    2. Bardzo ciekawy zabieg. Początkowo okładka była dla mnie beznadziejna i paskudna. Ale jak się zaznajomisz z treścią to wszystko jasne. :)

      Usuń
  3. 217 ze Lśnieniem mi się skojarzyło. U Kinga generalnie chyba coraz więcej motywów dotyczących przemijania i śmierci się pojawia, ale taka kolej losu.
    Ciekawa jestem zakończenia, ale poczekam jednak jak w mojej bibliotece się pojawi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba numer pokoju był tam taki, nie? :) Już nie pamiętam.
      Zakończenie dobre. Nie spartolone. Powinno Cię zadowolić.

      Usuń
  4. Mam zamiar zacząć od "Pana Mercedesa", ale na pierwszy ogień idzie coś całkiem innego, bo upatrzyłam sobie "Dolores Claiborne". Jak dotąd większość przeczytanych przeze mnie książek Kinga mi się podobała, ale przez "Łowców snów" nie przebrnęłam. Czytałeś? Podobało Ci się?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Łowcy snów" ogólnie dobra książka,ale pozstawia pewien niesmak, bo tam są takie sceny związane z dupą, które bardzo psują ogólny obraz książki. Poza tym ja tak średnio inwazję obcych lubię. Jak już to w konkretnej postaci, takiej maksymalnie oderwanej od wizji dotąd nam znanych (np Ślepowidzenie). Więc poleciłbym co najmniej kilkanaście znacznie lepszych książek od tej. ;)

      Usuń
  5. Widzę, że przeczytaliśmy prawie tyle samo książek Kinga:) Mi pozostsło tylko "Dallas'63" i "Joyland" do nadrobienia. Później siądę i będę płakała:D
    "Koniec warty" był dość dobry ale nie zostanie na długo w pamięci. Wolę Kinga straszącego. Wątki paranormalne akurat mi się podobały i nadały trochę klimatu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To więcej ode mnie przeczytałaś. Mi został z 7 książek jeszcze. :) Ale te obie akurat mam za sobą i "Dallas" zdecydowanie polecam - najładniejsze zakończenia Kinga. ;)
      W mojej też nie, jak zresztą cała trylogia. Tyle że tego Brady'ego będę pamiętał.

      Usuń
  6. Wiesz, że jeszcze nie sięgnęłam nawet po Pana Mercedesa? Jakoś mnie w ogóle nie ciągnie, aż sama jestem w szoku... Póki co wolę sobie poodświeżać lub zupełnie na nowo poznać pozostałe książki Mistrza...
    PS. Ale na razie siedzę w Wegnerze :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz to sobie spokojnie odłożyć na potem. Wegner Cię zdecydowanie bardziej zadowoli, albo te wcześniejsze książki Kinga, co sama zauważyłaś. :P
      PS: Dobrze, że nie na nim. :P

      Usuń
    2. Nie wiem, czy to było celowe, ale jak tak wyskoczyłeś z tym zadowalaniem i siadaniem na autorze, to ja właściwie nie wiem, co na to odpowiedzieć :P

      Usuń
    3. Hehehe, z zadowalaniem to nie miałem nic zbereźnego na myśli akurat. nawet szczerze się nie zastanowiłem jak o tym pisałem. Ale w ps już z premedytacją. :P

      Usuń
    4. Ups, czyli wygląda na to, że to mi się wszystko kojarzy :P

      Usuń
    5. Zdrowa jesteś, to dobrze. :P

      Usuń
  7. Dawno Kinga nic nie czytałem, ale chyba nie prędko się to zmieni :)
    Szkoda, że ten tom jest słabszy, chociaż nie tak jak drugi. King chyba ma to do siebie, że pisze dość różnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przyznam szczerze, że na "Koniec warty" czekam tylko dlatego, że King wprowadził ów motyw paranormalny. Bo tak na dobrą sprawę ta seria jego książek nie do końca mi się spodobała. Owszem, czytało się dobrze, ale... to jednak nie był King w tym wydaniu, które lubię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie, zdecydowanie wolę horrory i thrillery. Ale czytam od niego wszystko i nie zamierzam przestać. :P

      Usuń
    2. :D Ja mam w prozie Kinga baaardzo duże zaległości :) Ale może kiedyś uda mi się je nadgonić - szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że kilka nieprzeczytanych mam na półce :)

      Usuń
    3. Będę bacznie przyglądał się kolejnym pojawiającym się reckom na temat Kinga u Ciebie. :)

      Usuń
  9. 4/6 to niezbyt kingowska ocena, ale, jak już wcześniej ustaliliśmy, kryminały raczej mu nie wychodzą. Dlatego cieszy mnie chociaż to, że Tobie czytało się nieźle i nie był to czas stracony na przeciętniaka. Ja jestem prawie pewna, że nie przeczytam dalszych części tej trylogii. "Pan Mercedes" mnie do tego nie zachęcił, a skoro King dalej krąży wokół tego samego "złego", to ja spasuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te 4 to bym dał z takim minusem nawet. Czasem ta skala ocen na LC mnie irytuje. Ale ok.

      Usuń