wtorek, 23 stycznia 2018

NA POŁUDNIE OD BRAZOS - ekranizacja [recenzja]

Tytuł oryginalny: Lonesome Dove
Reżyseria: Simon Wincer
Scenariusz: Larry McMurtry, William D. Wittliff
Gatunek: Dramat, Przygodowy, Western, Romans, Komedia kryminalna
Rok i miejsce produkcji: 1989, USA
Czas: 6 godz. 24 min. (mini-serial, 4-odcinkowy)
Obsada (w skrócie):
Tommy Lee Jones - Woodrow F Call
Robert Duvall - Augustus 'Gus' McCrae
Ricky Schroder - Newt Dobbs
D.B. Sweeney - Dish Boggett,
Robert Urich - Jake Spoon
Diane Lane - Lorena Wood
Danny Glover - Joshua Deets
Chris Cooper - July Johnson
Anjelica Huston - Clara Allen




Ekranizacja na podstawie książki "Na południe od Brazos" Larry'ego McMurry'ego

Fabuła. Dwójka emerytowanych szeryfów z Teksasu, Gus McRae i Woodrow Call, nie jest do końca zadowolona na myśl o spędzeniu reszty swoich dni w Lonesome Dove - małym teksańskim miasteczku. Kiedy ich przyjaciel Jake przyjeżdża do miasta i opowiada im różne niesamowite historie i możliwości dla ranczerów dotyczące bydła w Montanie, zachęcony Call namawia Gusa i kilku innych mieszkańców do wyruszenia na niebezpieczny spęd bydła do Montany. Gus ma w tym jednak ukryty cel: jego ukochana z dawnych lat mieszka po drodze, w Nebrasce, i liczy, że uda się do niej dotrzeć i dostanie od niej drugą szansę. Wraz z czasem trwania tej wyprawy nabiera ona epickich rozmiarów, ostatecznie będąc najważniejszym wydarzeniem w życiu wszystkich uczestników.


Źródło: Fineartamerica
Wrażenia. Biorąc pod uwagę gatunek, moje uwielbienie do książki już przy pierwszym czytaniu i plejadę aktorską, wiedziałem, że to po prostu musi być dobry serial i nie ma opcji, żeby był inny. I taki właśnie się okazał. Serial co prawda przestarzały, bo ma już niemal 30 lat, ale naprawdę dobrze się ogląda. Nie mniej jednak ten ciężar gatunkowy jest bardziej widoczny w książce, znaczy się bardziej literatura wydaje mi się wybitniejsza,  bo widać wyraźnie, że to nie taki pełnokrwisty western, ale jednak bardziej głębsza historia z mocnym uwypukleniem dramatu jednostki, pewnych przemyśleń, wartości itp. Serial bardziej jednak zwraca uwagę kreacjami, Dzikim Zachodem, strojami, potyczkami, bronią, czyli taki po prostu nieco dłuższy i bardziej dopracowany western niż pozostałe. Pozostałe kwestie niekoniecznie każdy widz dostrzeże. Mi osobiście najbardziej zależało na kreacjach postaci i grze aktorskiej, co w pełni spełniło moje oczekiwania.

Aktorstwo. Ta ekranizacja może niektórych zdziwić, bo to nie kinowa pełnometrażówka, a serial TV, i to z tak mocną obsadą, że dzisiejszy widz znający tego typu produkcje może przecierać oczy, bo raczej rzadko spotyka się, żeby była taka plejada gwiazd w serialu. Grający główne role Robert Duvall i Tommy Lee Jones to już na sam początek. A jeszcze mamy bardzo dobrych Chrisa Coopera, Danny'ego Gloovera czy Dianę Lane. Trudno spodziewać się słabego poziomu aktorstwa, kiedy taka śmietanka gości na ekranie i naprawdę nie ma się co przyczepić. Znajome twarze, które jeszcze wtedy nie był aż tak popularne, dzisiaj należą do rozpoznawalnych na całym świecie wśród obeznanych widzów. Wypadli naprawdę świetnie.

Źródło: Fineartamerica
Serial a książka. Ekranizacja nie jest wierną kopią książki, bo kilka akcji zostało pominiętych, ale to w większości wynikało z niemożliwości nakręcenia w tamtych latach (np. scena walki byka z niedźwiedziem) lub zbyt dużej brutalności (np. sceny gwałtu). Niektóre wydarzenia dzieją się też w nieco zmienionej kolejności i z udziałem większej lub mniejszej liczby postaci niż to miało miejsce w książce. Nie ma jednak tutaj kompletnie przeinaczonych faktów, czego najbardziej nie lubię. Po prostu z racji okresu, w którym był kręcony, a były to jeszcze lata 80. ubiegłego wieku, kiedy inna była nieco mentalność, moda i przede wszystkim możliwości technologiczne,  serial został zrobiony na tyle wiernie, na ile było to możliwe, i bardziej jeszcze z naciskiem na tę charakterystykę westernu i Dzikiego Zachodu. 

Podsumowanie. Jakbym miał oceniać wierność ekranizacji względem książki to byłaby ona niższa, ale nie zawsze ta wierność musi być, żeby film mógł się bardzo podobać. Zwłaszcza, że ten jest nakręcony naprawdę dobrze, w świetnym klimacie i z wyjątkowo bogato dobranym aktorstwem. Myślę, że jeśli komuś spodobała się książka, a lubi chociaż trochę westerny lub wspomnianych aktorów, to serial też się spodoba. Wiem, że to nie jedyny film na podstawie prozy McMurty'ego i mógłbym obejrzeć inne, ale niestety większość książek nie została u nas wydana, więc odpuszczam. Pozostaje mi wierzyć, że pojawią się u nas w niedalekiej przyszłości, a was po raz kolejny zachęcam do sięgnięcia po "Na południe od Brazos", bo naprawdę warto!


Moja ocena filmu. 9/10
Moja ocena ekranizacji. 7/10 

Źródło: Amazon

10 komentarzy:

  1. Jestem w połowie drugiego odcinka (muszę oglądać na raty...) i mam mieszane uczucia szczerze mówiąc... Ja wiem, że kręcono go w latach 80. itd., ale jak zobaczyłam, że z Sinego Kaczora zrobili jakiegoś Meksykanina z wąsikiem to mi witki opadły normalnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następne dwa lepsze. Siny Kaczor rzeczywiście bardziej śmieszny, niż straszny i brutalny, jak w książce, ale przymykam na to oko.

      Usuń
  2. Ja muszę wspomnieć o jednym z moich ulubionych aktorów w tym filmie, o którym nie wspomniałeś. Steve Buscemi jako Luke :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja! Buscemi. Tutaj ma bardzo niewielką rolę, ale też jest to jeden z lepszych aktorów, którego kojarzę (i najlepiej mi pasuje) z ról gangsterskich. :)

      Usuń
    2. Buscemiego uwielbiam po Zakazanym imperium :) Ale tutaj to bardzo epizodycznie występuje :)

      Usuń
    3. Mój kumpel na niego mówi Szalone Oczy. :D Bo taki ma wytrzeszcz. Ale też go lubię i ogólnie w wielu filmach gra, takie niewielkie, epizodyczne rólki.

      Usuń
    4. Coś w tym jest, bo oczy i spojrzenie to ma... specyficzne :D

      Usuń
    5. No, specyficzny typek. :)

      Usuń
  3. Przestarzały czy nie - stare klimaty robią często lepszą robotę niż współczesne. :P Ale odcinki to prawie jak Sherlock - po półtorej godziny mi wyszło per odcinek. To jak cztery filmy dosłownie. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Dla mnie nie ma sf ponad Obcego, Predatora, Terminatora. To jest nie do przebicia, a filmy starsze w większości ode mnie. :)

      Usuń