środa, 14 czerwca 2017

KORALINA - Neil Gaiman [recenzja]


Tytuł oryginału: Coraline
Wydawnictwo: Mag
Liczba stron: 103
Gatunek: Fantasy, horror
Moja ocena: 5/6

"Po drugiej stronie zamurowanych drzwi"

Koralina Jones przeprowadza się z rodzicami do nowego domu. Młoda i energiczna dziewczyna chce się ciągle bawić, ale rodzice nie mają dla niej za bardzo czasu, więc wymyślają jej różne zajęcia, żeby dała im spokój. Jednym z nich jest policzenie okien i drzwi w całym domu. Koralina dolicza się dwadzieścia jeden okien i czternaścioro drzwi. Ale jedne z drzwi są zamknięte na klucz. Mama pokazuje jej, że są zamknięte, bo znajduje się tam ceglany mur. Za nim jednak coś się znajduje. Coś, co pewnej nocy przyzywa Koralinę. Dziewczyna otwiera drzwi, które już nie są zamurowane i widzi za nimi świat, w którym znajduje się mieszkanie jej rodziców, bardzo podobne do tego, które zna na co dzień. Podobne, a jednak inne. Po przekroczeniu progu dziewczynka orientuje się, że to nowo odkryte miejsce jest cudowne, pełne niesamowitych zabawek i różnych smakołyków.  Ale po chwili Koralina orientuje się, że coś jest nie tak. Znajdują się tam także nowi rodzice, którzy chcieliby ją przygarnąć jak własną córkę. Tylko że nowi tata i mama są przerażający, mają czarne guziki zamiast oczu i próbują ją zmienić i zatrzymać na siłę, tak żeby nigdy więcej nie mogła zobaczyć poprzednich rodziców. Koralina przerażona chce stamtąd uciec, ale okazuje się, że nie będzie to wcale łatwe...

Neil Gaiman zdążył przyzwyczaić swoich czytelników do wplatania w swe historie elementów zaczerpniętych z różnych mitologii. Równie często i chętnie pisze też książki, w których bohaterami są dzieci. Tylko że niekoniecznie zawsze skierowane są one do najmłodszego czytelnika. "Księga cmentarna" to historyjka wprost idealna dla przeczytania dla maluchów. Ale już "Ocean na końcu drogi" to powieść skierowana do nieco starszego czytelnika. Podobnie wygląda w przypadku "Koraliny", która jest powieścią z pogranicza fantasy i horroru, a więc też bardziej dla nieco dorosłych. Swoją kreacją łudząco przypomina bardzo dobrze znaną wszystkim na całym świecie "Alicję w krainie czarów" Lewisa Carolla. Nawet pojawia się tam mówiący kot, który pomaga Koralinie w kilku momentach. Widać więc, że Gaiman niewątpliwie czerpał inspirację z utworu Carolla, ale trzeba zaznaczyć, że jego książka nie jest kalką, tylko całkiem nową i na gaimanowski styl napisaną powieścią, czyli jak zwykle bardzo specyficznie, magicznie i wyjątkowo. Na tyle wyjątkowo, że ten liczący sobie zaledwie sto stron utwór zdobył wielkie wyróżnienie otrzymując prestiżowe nagrody Hugo, Nebulę i Brama Stokera.

Bardzo dobra kreacja świata i postaci to najmocniejsze strony tej książki. Świat fantastyczny, iluzoryczny, odkształcony, mroczny. Pełno w nim niesamowitych rzeczy, np. latających zabawek czy ilustracji wyglądających jakby ożywały. Ale bardziej będą się tutaj podobać postaci. Koralina to młoda dziewczyna, dziewczynka wręcz. Lubi się bawić, ma mnóstwo energii, jest złakniona świata i chce poznawać nowe rzeczy, co niestety nie ułatwiają jej rodzice, którzy nie mają dla niej za bardzo czasu. Ale dziewczynka przejawia cechy charakteru dorosłego i bardzo dobrze sobie radzić sama. Opanowana, spokojna, zdecydowana, bystra, odważna. Przede wszystkim zaś trzeźwo myśląca i podstępna, dzięki czemu wychodzi cało z opresji, nawet jeśli tej odwagi czasem też brakuje, np. kiedy staje oko w oko z mrocznymi rodzicami. Pojawia się wspomniany mówiący kot - bezimienny, sarkastyczny mentor i przewodnik Koraliny po nowym fantastycznym świecie. Są też Panny Spink i Forcible - sąsiadki mieszkające piętro niżej, które przewidują przyszłość wróżąc z liści herbaty i dają Koralinie tajemniczy przedmiot niezwykle przydatny w drugim świecie, oraz Pan Bobo - emerytowany właściciel mysiego cyrku. Nieco zwariowany, ale serdeczny, uczy swoje myszy nowych sztuczek. I oczywiście drugi tata i mama Koraliny - mroczne stworzenia, które mają guziki zamiast oczu, wykorzystują dzieci i potrafią zmieniać rzeczy ze świata rzeczywistego i umieszczać je na swój odmienny, dziwaczny i niepokojący sposób do innego świata.

Koralina to powieść fantastyczna o odwadze, o pokonywaniu własnych lęków, o walce z przeciwnościami losu i ze złem. Historia nieco niepokojąca i wywołująca dreszcz, ale też poruszająca delikatną sferę uczuć czytelnika. Mądra, pouczająca i głęboka emocjonalnie książka, która przypadnie do gustu zarówno młodszemu, jak i starszemu odbiorcy. Typowy Gaiman w najlepszej, magicznej i fascynującej odsłonie.

Za książkę dziękuję  Wydawnictwu Mag.
 

14 komentarzy:

  1. No ja się po prostu boję tej książki :D Ale bardzo lubię, jedna z moich ulubionych Gaimana zdecydowanie. Fajnie, że Ci się podobało :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, no fajna, fajna. Jakbym był z 10 lat młodszy to pewnie zauroczyłbym się jeszcze bardziej. Teraz się tak nie zauroczyłem, ale patrząc obiektywnie, bardzo dobra książka.

      Usuń
  2. Tak Ciacho, to typowy Gaiman. Ja bym dodał "niestety" ;) Przy "Mitologii nordyckiej" coś we mnie pękło i ta formuła "książek z pogranicza" mi się po prostu przejadła. Ok, "Koralina" to fajna, spójna opowiastka ale tylko tyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta, wiem, rozumiem o co Ci chodzi, bo ja też mam podobnie. Zachwyt taki jakbym chciał był tylko przy "AB" i "Nigdziebądź", a to było dawno temu. Faktem jest, że wszystkie książki są na wysokim poziomie i bardzo lubię je czytać, ale jednak każda kolejna nie dorównuje poziomem do tych 2. Jeszcze nie wiem jak z "Chłopakami", bo nie czytałem.

      A Ty, jak szukasz konkret fantasy to Ken Liu się kłania - panie kolego. ;)

      Usuń
    2. No właśnie, Gaiman ma potencjał tylko cały czas grzebie się z takimi lajtowymi tekstami. Po Nigdziebądź 2 też się cudów nie spodziewam.

      Mówisz taki dobry ten Liu ? Może trzeba zerknąć. Myślałem nad Abercrombiem jeszcze ale MAG to chce wznowić więc na razie na pewno nie kupię. Aktualnie słucham "Historii naturalnej smoków" i to są takie ciepłe kluchy, że szkoda słów.

      Usuń
    3. Też to zauważyłem. Nie można za bardzo zarzucać coś samym tekstom, bo te są bardzo dobre, jak chociażby ta "Koralina". No ale nie ma tego BOOM, tego WOW, jak w "AB".

      Bardzo dobry. Właśnie czytam drugi tom. Wiele tekstu, lektura niespieszna, ale świat, postaci, filozofia, kultura - miodzio. A piękniejszy fantasy od tego chyba jest tylko "Władca pierścieni".

      A to nic od Abercrombiego nie czytałeś jeszcze?

      Usuń
  3. Niestety nie czytałam ale oglądałam "Koralinę". Ciekawa jestem czy mocno różni się ekranizacja od treści?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego nie wiem, bo nie oglądałem ekranizacji. :)

      Usuń
    2. Ekranizacji jest chyba kilka, prawda? Musiałbym którąś zobaczyć po lekturze Koraliny :)
      Wydaje mi się, że książka i film w tym przypadku nie powinny jakoś mocno od siebie odbiegać, bo to jednak krótka powieść ;)

      Usuń
    3. Powiem Ci, że nie wiem, bo się nie interesowałem. Dla mnie to dobra książka do przeczytania, ale zobaczyć to na ekranie niekoniecznie mnie ciągnie. Bardziej "Amerykańscy" - chyba jeszcze nie ma ostatniego odcinka, a trzeba by było też ją sobie odnowić.

      Usuń
  4. Zazdroszczę Ci Koraliny, bo swojego egzemplarza jeszcze nie mam, a jestem po prostu zakochana w Gaimanie jak nastolatka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe, a idzie do Ciebie już, czy jeszcze nie? :)

      Usuń
  5. Oj przeczytam z pewnością. Gaiman jest naprawdę świetnym pisarzem, potrafi zauroczyć historią jak mało kto. A z racji, że uwielbiam takie baśniowe klimaty, "Koraliny" sobie nie odpuszczę;).

    OdpowiedzUsuń