środa, 29 marca 2017

KRZYŻOWIEC - Grzegorz Wielgus [recenzja]


Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 373
Gatunek: Fantasy, horror, powieść gotycka
Moja ocena: 4/6

"Wędrówka nieżywego po odpuszczenie grzechów"


Wyprawy krzyżowe to temat bardzo dobrze nam znany z lekcji historii w szkołach i na uczelniach. Krucjaty prowadzone najczęściej w latach XI-XIII w celu odbicia chrześcijańskich miast z rąk muzułmanów, a potem przeważnie ich obrony, fascynowały i dalej fascynują wielu z nas. Jednak jest to temat, który, wydawać by się mogło, że został już wyeksploatowany do cna i nic więcej się w tej kwestii ciekawego nie da powiedzieć. Niemniej jednak pewien student Uniwersytetu Jagiellońskiego postanowił wybrać właśnie ten temat na swoją książkę i osadzić ją w klimacie fantasy i horroru. I tym sposobem Grzegorz Wielgus, o którym mowa, jednocześnie zadebiutował w literackim świecie dając nam możliwość zapoznania się z jego pierwszą książką - Krzyżowcem.

"Człowiek szybki jest do obwinienia Boga o swoje niepowodzenia, kiedy łatwo można znaleźć ludzka przyczynę jego kłopotów"*

Tytułowy bohater, czyli Krzyżowiec, to człowiek poparzony, odziany w kolczy płaszcz i tunikę z krzyżem, o obliczu podobnym do nagiej czaszki i dwoma bladymi ognikami w oczodołach, który jest niemym i nieżywym wojownikiem. Zginął w 1098 roku w bitwie pod Antiochią, którą krzyżowcy stoczyli z armią atabega Kurbughi. Jednak on nie umarł doszczętnie. Jego ciało się zachowało, bo siła wyższa zadecydowała, że jeszcze przysłuży się temu światu i dostanie szansę odpokutować swoje poprzednie życie. Ma podjąć długą i morderczą podróż przez niebezpieczne lasy, bagna, góry i miasta, w których szaleje czarna śmierć, aż do Jerozolimy, gdzie mają zostać mu odpuszczone grzechy. Po drodze napotka wiele przeciwności i będzie musiał używać siły rąk i miecza. Ważne jednak, aby nie czynił tego dla przyjemności, ale w imię dobra i z konieczności. Tylko, że martwy krzyżowiec to jeden z najwaleczniejszych i najbardziej okrutnych niegdyś wojowników, który bardzo chętnie i z przyjemnością przelewał krew wpadając w morderczą furię. Czy uda mu się dotrwać do końca swojej wędrówki i wykonać misję? Czy zostaną mu odpuszczone grzechy? Ile jeszcze trupów zostawi na swojej drodze?

"To trudności oraz walka ze słabością czynią ludzi wielkimi"**

Książka Grzegorza Wielgusa to powieść drogi pełna przygód, nowych (często ulotnych) znajomości i pojedynków. W wielu przypadkach ciężkich i krwawych, i najczęściej źle kończących się dla wszystkich tych, którzy staną na drodze niemego i nieżywego wojownika. Początkowo ciężko było mi się wgryźć w czytany tekst, bo wyprawy krzyżowe to temat już przeze mnie dość oczytany, ale wraz z kolejnymi stronami zacząłem interesować się tą historią coraz bardziej, bo dzieje się tutaj naprawdę wiele. Więcej walk i pojedynków czytałem chyba tylko we "Władcy Pierścienia" Tolkiena i "Malazańskiej Księdze Poległych" Eriksona. Co ciekawe i rzadko spotykane - no ja się przynajmniej jeszcze z czymś takim nie zetknąłem - bohater to nieżywy niemowa, co jest jednoznaczne z tym, że mało mamy dialogów w tej książce. Przeważają wyraźnie dłuższe opisy otoczenia, walk i myśli bohatera, który uwielbia rozlew krwi i rzucać się w wir wojny i pojedynków. Ale czy jest bezmózgim osiłkiem, który tylko macha zręcznie mieczem? Nie. Podczas lektury zapoznajemy się z historią z przeszłości krzyżowca i jego myślami, które kilkukrotnie weryfikują stan obecny z poprzednim wcieleniem i widzimy pewną przemianą, jaką zachodzi. Czasem się te opisy dłużą, ale są to chwilowe momenty, przez które można szybko przebrnąć. Sama postać krzyżowca wykreowana została bardzo dobrze przez autora i nie można jej nic zarzucić, bo jest realnie oddana (oczywiście na tyle, na ile realnie idzie oddać nieżywego z ciągle ludzkimi cechami).

"Ludzka to rzecz trudzić się, nie boska"***

Ogólnie rzecz biorąc powieść łączy ze sobą elementy fantasy i horroru oraz literatury gotyckiej. Dosyć mroczna jest to książka, której upiorna atmosfera i narracja są wyraźnie odczuwalne. Pewien wpływ miały na to dzieła Hieronima Boscha i twórczość Stefana Grabińskiego, które, jak mi zdradził autor, inspirowały go do napisania tej książki. Wszędzie wokoło dzieją się tajemnicze rzeczy, pojawiają wywołujące dreszcze postaci, a na dodatek ten główny i chyba opętany bohater, który ma wyraźnie demoniczne cechy i do przodu gnają go konieczność, obowiązek, chciwość, wiara i pożądliwy głód krwi i walki. Lubię takie klimaty, więc nie miałem problemu z dotrwaniem do końca. Podobało mi się też w międzyczasie kilka sentencji, które na pewno zapamiętam. Niektóre z nich zacytowałem.

Krzyżowiec to całkiem niezła fantastyka z elementami horroru, która może i w wielu przypadkach będzie wywoływać w czytelniku trwogę, lęk i dreszczyk grozy związany z przemocą, tajemniczymi i budzącymi niepokój istotami oraz widowiskowymi i morderczymi pojedynkami, w których przeleje się pełno krwi i zginie wiele istot. Pozycja w sam raz dla czytelników złaknionych takich ostrzejszych emocji.

*Grzegorz Wielgus, Krzyżowiec, Wyd. Novae Res, Gdynia 2016, s. 41.
**tamże, s. 46.
***s. 365.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję:
i autorowi - Grzegorzowi Wielgusowi.


6 komentarzy:

  1. Ostatnio szukałam czegoś do poczytania o tej tematyce, no i mam! Dzięki :D

    Pozdrawiam,
    http://czytelniczyzamet.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno nie czytałem książek o krzyżakach, a tematyka jest interesująca. Może być ciekawie jeśli główny bohater nie mówi, chociaż dlugie opisy czasem męczą. Novae res zdaje się wydaje dosyć sporo debiutantów. Odważnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta może Ci się spodobać, bo jest bardzo specyficzna i w kilku momentach nietuzinkowa. Chociaż mnie osobiście twa przydługawa warstwa opisowa zbyt mocno czasem męczyła. Tak, zdecydowanie sporo wydają debiutantów.

      Usuń