środa, 3 lutego 2016

Nowe Artefakty

Tytuł: Ślepe stado  
Tłumaczenie: Wojciech Próchniewicz
Oprawa: twarda 
Ilość stron: 464
Cena detaliczna: 39,00 zł







Tytuł: Odwrócony świat  
Tłumaczenie: Robert Waliś
Oprawa: twarda 
Ilość stron: 288
Cena detaliczna: 35,00 zł









Dwa BARDZO warte uwagi nazwiska zagranicznej fantastyki. Obydwóch Panów znam i przekonałem się jak świetnie piszą. Nieco lepiej znam Brunnera z kapitalnego Wszyscy na Zanzibarze, którą to książkę polecam bardzo każdemu fanowi szukającemu oryginalnej, nieszablonowej i maksymalnie eksploatującej mózg książki sf, i bardzo dobrej Na fali szoku. Od Priesta czytałem tylko jedną książkę. Była to świetna Rozłąka, którą z kolei mogę polecić każdemu bez wyjątku, bo to nie jest stricte sf, a bardziej historia alternatywna, dramat i wojenna. Myślę, że wielu dziewczynom bardzo by się spodobała. Cholernie dobra rzecz! Wszystkie trzy książki czytałem w zeszłym roku i wylądowały na szczycie najlepszych przeczytanych przeze mnie w 2015. Liczę, że będzie podobnie w tym roku z nowymi książkami. Oby więcej takich książek, bo to dzięki nim mój mózg przeżywa najlepsze literackie doznania, nie rzadko nawet i orgazmy. 

60 komentarzy:

  1. Moje egzemplarze są już od wczoraj na półeczce....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bonito tak dobrze działa, już któryś raz z kolei zamawiam książki i przed oficjalną premierą je odbieram.

      Usuń
    2. Bonito przed premierą daje możliwość zamówienia? Nie wiedziałem. Bo na arosie nie ma takiej opcji.

      Usuń
  2. Miałam napisać, że się powstrzymam od tych książek bo mam mega dużo swoich na półkach do przeczytania, ale skoro są tak dobre, że Twój mózg przeżywa orgazmy... Ojej ojej. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To te, o których pisałem poniżej. Te nowości to nie wiem jak mózg odbierze. Ale w przypadku tych trzech mózg po prostu czuje jak szczytuje. :D

      Usuń
    2. Tak tak, wiem, że to o tych poniżej ;D Chciałam się powstrzymać od tych wszystkich :D Aleeee... Skoro są aż takie... ;D

      Usuń
    3. Ja jestem ciekaw, kiedy Ty to wszystko przeczytasz. :P

      Usuń
    4. O mnie się nie martw, o mnie się nie martw, ja sobie radę dam! :D

      Usuń
    5. Hehehe, dobra, już dobrze, wierzę Ci. :P

      Usuń
  3. Obydwie muszę zakupić, ale w lutym muszę trochę przystopować z zakupami, bo za bardzo zaszalałam w styczniu ;) Jednak w marcowych zakupach nie omieszkam wrzucić obydwie książki do koszyka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luty i marzec zapowiadają się ogólnie mega pod względem nowości. Nie wiem skąd ten czas się weźmie na przeczytanie, pewnie część przejdzie na następne miesiące, bo inaczej nie ogarnę. :)

      Usuń
  4. Na razie chyba jednak podziękujemy :)

    Buziaczki! ♥
    Zapraszamy do nas :)
    rodzinne-czytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę przyznać, że "Odwrócony świat" zaintrygował mnie. Fragment powieści dostępny w necie zrobił wrażenie i zainteresował na tyle, że dodałem książkę na listę "być może w przyszłości".
    Zobaczymy, na razie mam żałobę i nie mam sił ani ochoty kupować książki :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to się ciągle dziwię, że Ty się jeszcze za tego Brunnera nie zabrałeś jak ciągle piszesz, że tylko ambitna i najlepsza literatura Ci w głowie. A "Wszyscy na Zanzibarze" to literatura najwyższych lotów i cyferka na grzbiecie jej tego nie ujmuje. ;)

      Usuń
    2. Nie mam ochoty dyskutować dziś na ten temat. Chodzę struty jak cholera i nie umiem sobie znaleźć miejsca. Na samą myśl o kupowaniu książek dostaję ataku frustracji. Może za parę dni...

      Usuń
    3. Ty ze mną o tym nie dyskutuj tylko sobie to przemyśl, odłóż kasę i kup. A do tego czasu wylecz się ze swojego problemu. Powodzenia życzę. :)

      Usuń
    4. To nie takie proste, wyleczyć się. Wczoraj pożegnaliśmy się z naszym kochanym psiakiem Odim. Od pewnego czasu chorował, a jeśli do tego dodamy jego dość zaawansowany wiek i fakt nie trzymania moczu, to wiadomym jest, że decyzja była słuszna. Ale to wcale nie oznacza, że była łatwa, od rana nie mogę powstrzymać łez, a u weterynarza to szlochałem ja kiepska aktorka w filmie klasy B. Nienawidzę takich momentów.
      Niby Odi był z nami tylko niecałe 5 i pół roku, ale zżyliśmy się z nim strasznie. Smutno jest bez niego, a widok pustego kojca wyciska z oczu kolejne łzy.

      I pomyśleć, że znalazł się u nas przez zupełny przypadek. 29 listopada 2010 roku, kiedy wraz z przyszłą żoną wynajmowaliśmy kawalerkę na pobliskim osiedlu, wracając z wieczornych zakupów, znaleźliśmy go przed blokiem zwiniętego w kulkę. W pierwszej chwili myśleliśmy nawet, że już nie żyje... W końcu temperatura była grubo poniżej zera, a silny wiatr potęgował odczucie przeraźliwego chłodu. Na szczęście żył, więc w sumie bez namysłu zabraliśmy go do siebie. Wykąpaliśmy i dzień później zabraliśmy do weterynarza. Miał sporo pcheł, grzybicę, świerzb i poważną chorobę skóry (na grzbiecie prawie w ogóle nie miał sierści), ale po ponad pół roku intensywnego leczenia, dawania mu zastrzyków, antybiotyków i smarowania go różnymi maściami - wyzdrowiał w pełni, a sierść mu tak szybko rosła, że musieliśmy go co 3 miesiące obcinać. Śmialiśmy się z żoną, że kosztował nas więcej niż pies rasowy z renomowanej hodowli, ale i tak byśmy za żadne skarby świata nie zamienili go na jakiegoś Pimpka z rodowodem.
      Był bardzo wdzięczny i przyjazny. Dopóki nie stracił słuchu, budził się zawsze w nocy gdy szedłem do kibla. Szedł za mną, aby sprawdzić dokąd idę, po czym wracał do kojca. Nie odstępował mnie na krok i zawsze chciał nas mieć w zasięgu wzroku. Gdy go przygarnialiśmy miał około 10 lat i zapewne swoje w życiu przeżył. Prawdopodobnie uratowaliśmy mu życie i choć na 5 lat daliśmy dobry dom, co zapewne w jakiś sposób wynagrodziło mu wcześniejsze lata.

      Odi spoczął na działce, której był wielkim miłośnikiem. Wydaje się, że to miejsce było dla niego idealne. Oby było mu dobrze w krainie wiecznych łowów... :-(

      Usuń
    5. Kurde to faktycznie przykra sprawa. Człowiek się potrafi mega przywiązać do zwierzęcia i traktować go jak członka rodziny. Kto nie ma psiaka ten nie zrozumie. Rodzice mają od 13 lat psa. Uwielbiamy go wszyscy. A matka to dosłownie kocha. Jak on kiedyś zdechnie to będzie żałoba. Maskara. Nie chciałbym tego widzieć. Ale ten czas nadejdzie. Także współczuję.

      Usuń
    6. Będziecie na pewno to przeżywać, kiedy ten moment w końcu nadejdzie. Oby nadszedł jak najpóźniej, tego wam życzę, bo to okropne chwile. Trzymałem mu głowę, gdy pani weterynarz robiła mu zastrzyk. Nie mogę zapomnieć tych przerażonych, ufnych oczu, które pomału gasły wraz ze zwalniającym oddechem. Gdy zgasł, to z żoną po prostu się rozkleiliśmy...
      A najgorsze jest to, że codzienne życie się diametralnie zmienia - wszystkie rytuały (wychodzenie na spacery, karmienie, podawanie leków czy zabawa), które już nie wrócą. Ich brak tak naprawdę potęguje tę pustkę po jego stracie.

      Usuń
    7. No bo to jest członek rodziny, więc normalne, że się zmienia. Jeśli z kumplem co piątek wychodzicie na piwo i nagle go zabraknie to te piątkowe wieczory są nijakie, puste. Tak samo z psem, kotem i innymi istotami. Szkoda, wielka szkoda.

      Usuń
  6. Oj trzeba poznać te Artefakty, ale robi się ich coraz więcej i więcej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty ino gadasz. Bierz się do czytania w końcu. :D

      Usuń
    2. To zrób mi dobę 48h i daj wygrany kupon w Lotto :D

      Usuń
    3. Kuponu bym Ci nie dał, ale jakbym sam wygrał to działkę bym Ci odpalił. Z tą dobą to niestety niemożliwe. ;)

      Usuń
  7. Mam wrażenie, że za rzadko ostatnio sięgam po fantastykę.
    Niestety ostatnio mam z nią styczność jedynie przy opowieściach dla młodzieży... czego nie można nazwać "prawdziwą" fantastyką...
    Dlatego chętnie poczytam co nieco o Twoich tytułach :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, tego możesz być pewna, że u mnie nie zabraknie, bo ja fantastyki najwięcej czytam. Aż Ci się znudzi jeszcze. ;) Ale jakby co to pisz, że nudzę tą fantastyką. :P

      Usuń
  8. Matko, co za wstyd, ale nawet nie słyszałam o tych dwóch autorach - a śmiem się nazywać fanem dobrej fantastyki...! No nie, zdecydowanie trzeba będzie nadrobić! ;)
    A na blogu zostaję na dłużej, bo widzę, że same ciekawe książki recenzujesz (fantastyki nigdy dość! :P)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja wiem, czy wstyd? Sam rok temu nie słyszałem, a jeden z nich to pisał na wiele lat przed tym, nim ja na świat przyszedłem. ;) Nie ma wstydu. Ale warto tych autorów sprawdzić. ;)

      I siemanko tak w ogóle. ;)

      Usuń
    2. Myślę, że sporo ludzi mogło mieć pośredni kontakt z Priestem.
      Napisał powieść "Prestiż", na podstawie której powstał film Nolana ;)

      Usuń
    3. No na przykład ja, ale o tym nie wiedziałem jak oglądałem. :)

      Usuń
  9. Ciastek, nadal nie mogę tak do końca się pozbierać i zabrać do nauki (w sobotę exam z prawa gospodarczego, a w głowie totalna pustka), więc dzisiaj rzuciłem okiem na swój regał z książkami. Niewiele na nim pozostało miejsca na jakieś nowe knigi, do tego zrobiłem analizę książek nieprzeczytanych. Wyszło mi tak:
    35 nieprzeczytanych książek o łącznej ilości 22.416 stron, z czego:
    15 powieści (10.422 stron),
    18 zbiorów opowiadań (10.192) oraz
    2 książki stricte naukowe - historia (1.802).

    W powieściach kryją się m.in. 5 Stephensonów (Crypto, Peana, cykl barokowy), 2 Simmonsy (Trupia, Ilion), 4 Dukaje (Ext, Córka, Perfekcyjna i Xavras), "Wodny nóż" Bacigalupiego czy "Władca Pierścieni", do którego planuję wrócić od paru lat.
    Zbiory to przede wszystkim 7 tomów "Rakietowych szlaków" oraz 6 tomów "Kroków w nieznane" (2007, 2009, 2011, 2012, 2013 i 2014), a poza tym: antologie "Steampunk", "Science fiction", "Głos Lema", "Epopeja. Legendy fantasy" czy zbiór "Król bólu" Dukaja.

    Oczywiście to wszystko powyżej to książki, których nawet nie zacząłem. Mam dwa zbiory opowiadań, które napocząłem: "Nowe idzie" oraz "Niebezpieczne wizje". One mają w tym momencie priorytet.

    Pytałeś wielokrotnie czemu nie sięgam po ARTEFAKTY. No cóż, jak widzisz - nie bardzo jest sens. Miejsca na półkach nie mam, a książek do czytania całe multum. Tak naprawdę, przy obecnym tempie czytania, mam lektur na 3,5 roku... a jak znam życie, to nawet na wiele dłużej, bo córka będzie rosła i wymagała większej uwagi, bo nauki będzie więcej, bo trzeba będzie pracę magisterską pisać, bo w wakacje będzie dużo roboty na działce... itd. Obawiam się, że mogę nigdy nie przeczytać "Peanathemy" czy cyklu "Ilion/Olimp". To ogromna ilość stron, a ja znajduję czas na czytanie jedynie w kiblu i w czasie podróży pociągiem, a taka rwana lektura nie daje aż takiej satysfakcji. Stąd właśnie coraz częściej sięgam po antologie i zbiory opowiadań.

    Oczywiście inną kwestią jest mój duży dystans do serii ARTEFAKTY. Moim zdaniem, AM wykazał bardzo dużo złej woli decydując o tych pieprzonych numerkach na grzbiecie. Przez to (a także przez kilka innych czynników) mam w sobie ogromną ilość negatywnego nastawienia do tej serii. Inną kwestią jest, że dotychczas w zasadzie żadna z wydanych w serii pozycji nie krzyczy KUP MNIE! Czytane w necie fragmenty albo odrzucają albo czynią mnie obojętnym wobec czytanego fragmentu. Nie oceniam ich, ale odnoszę wrażenie, że tak naprawdę niewiele tracę unikając lektury. A jeśli nawet, to trudno - mam do przerobienia kilogramy, od których uginają się półki regału :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hehehe, jakie statystyki. Co Ty masz jakieś upodobania do liczb i porycie na tym punkcie jak ja? :D Sporo dobrych rzeczy, tylko mnie te zbioru niemal w ogóle nie interesują. Niemal bo Dukaja na pewno sprawdzę.

    Spoko, jak nie ma czasu to więcej nie zachęcam. ;) Będę czytał coś z tego, co chcesz, a jeszcze nie zdążyłeś, to wtedy pogadamy bardziej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, z zamiłowaniem do liczb i statystyk to jest tak trochę dziwnie. Mam podejrzenie graniczące z pewnością, że jest to fakt nierozerwalnie związany z moimi obowiązkami służbowymi. Od dwóch lat zawodowo zajmuję się analizą finansową jednostek sektora finansów publicznych i chyba właśnie przez pracę przy badaniu, sprawdzaniu i analizowaniu sprawozdań budżetowych wzięła się ta zabawa liczbami i statystykami. Co prawda ilość przeczytanych książek wraz z ilością stron spisuję już od 2004 roku, ale na poważnie zacząłem się bawić bodaj półtora roku temu.

      Czemu cię nie interesują zbiory opowiadań? Nie lubisz krótkiej formy? Dla mnie właśnie opowiadania są swego rodzaju kwintesencją literatury - krótkie, a jednocześnie celne, z puentą, morałem, nauką czy wizją przedstawioną przez autora. Tak naprawdę, w wielu przypadkach nie są potrzebne kilometrowe sagi, wystarczy kilkunastostronicowe opowiadanie. Ile świetnych filmów powstało na podstawie krótkich opowiadań? Że wymienię "Pamięć absolutną", "Impostor", "Raport mniejszości" czy "Zapłatę" - oczywiście na podstawie Philipa K. Dicka :-)
      Oczywiście bardzo lubię monumentalne sagi rozlane na tysiące stron, przykład mojego ulubionego Tada Williamsa. Jednak powiem ci, że opowiadania mają swoją magię. Czytałem ich w życiu wiele, prawdą jest że wiele się zatarło w pamięci... ale jest kilka które zrobiło na mnie takie wrażenie, że pamiętam do dziś. "Koniec z głodem" Mieville'a, "Zabawki dla Juliette" Blocha, "Moralność wirusologa" Egana czy "Quitters Inc." S. Kinga. Być może to nie są jakieś perełki światowej literatury, ale to opowiadania, które swoimi wizjami czy przesłaniem wryły mi się ostro w czajnik. Albo niedawno przeczytana "Noc szarańczy" Olejniczaka. Niby dość pretensjonalna opowiastka o końcu świata, ale klimat opowiadania miażdżył. Dawno nie czytałem czegoś tak pełnego grozy, na głowę bije "dokonania" wielu amatorów horroru.

      Powiem ci, że zakup "Rakietowych Szlaków" to był strzał w dziesiątkę. Nie dość, że za grosze, to jeszcze w twardej oprawie :-) A to jednak historia SF.

      Usuń
    2. Ja też mam na punkcie liczb mało pogięcie. Ale nie jest to ścisłe, bardziej takie codzienne sprawy, jakiś statystyki na użytek własny. W pracy też oczywiście, bo dzięki nim robię wyniki.

      Zbiory całkiem lubię albo bardzo nieliczna grupa potrafi mnie zachwycić. Do tej pory tylko 3: Bradbury, King i Dick. Tego ostatniego czytałem ostatnio i mega mi się podobało. I teraz będę czytał kolejny jego zbiór, jeszcze w tym miesiącu.

      Antologii nie cierpię, bo ja nie potrafię się wkręcić w takie zbiory, gdzie jest jeden autor-jedno opowiadanie, bo one mi niemal nic o tym autorze nie mówią.

      Usuń
    3. Co masz na myśli pisząc: "jeden autor-jedno opowiadanie, bo one mi niemal nic o tym autorze nie mówią"?

      Usuń
    4. W sensie, że w antologiach jest 15 autorów i po jednym opowiadaniu dla nich, więc ja tych autorów wcale nie poznam - to 1. Po 2 - nie potrafię się wkręcić w czytanie antologii. Nie lubię ich i tyle. Zbiory opowiadań jednego autora to inna bajka.

      Usuń
    5. Tylko częściowo potrafię nadążyć za twoim tokiem myślenia :-) Rozumiem, że nie umiesz się wkręcić, ale nie rozumiem pierwszego argumentu. Jak nie poznasz?

      Powiem ci tak: antologie są często lepsze od zbiorów jednego autora chociażby dlatego, że selekcjoner wybrał (wg własnego uznania) najlepsze opowiadania każdego z autorów. A dla przykładu w zbiorach jednego pisarza często bywa tak, że jeden utwór dobry ciągnie pozostałe, o wiele słabsze, utwory - przykład "Szkieletowa załoga" Kinga, ze świetną "Mgłą" i kolejką żenujących utworów. Oczywiście, to nie jest reguła, ale bywa tak.
      Inny przykład: Ted Kosmatka. Amerykanin polskiego pochodzenia. Genialny autor kilku świetnych opowiadań, opublikowanych jedynie w antologiach i w "NF". Nikt w Polsce nie wyda jego książek, bo będą wtopą finansową. Nie sięgając po antologie omijasz świetnego autora.
      Albo jeszcze inaczej: są autorzy, którzy pomimo wielu lat na rynku piszą tylko opowiadania, np. Ted Chiang. Co prawda jego zbiór był w Polsce wydany, ale domyślasz się, że gdybym nie poznał go wcześniej z antologii, to nie kupiłbym jedynej na rynku książki, prawda? :-)

      Nie chcę namawiać, ale zastanów się kiedyś czy czasem nie przemyśleć sprawy i nie zweryfikować swojego założenia :-)

      Usuń
    6. Kurde, bardzo chaotyczny wpis mi wyszedł :-(

      Usuń
    7. Chodzi mi o to, że antologia nie daje mi takiego obrazu danego autora jak jego zbiór. Bo czymże jest jedno, krótkie opowiadanie? Niczym, mgiełką zaledwie i to często mgiełką nędzną, która za nic nie oddaje kunsztu autora. Przykładowo jakbym sięgnął po antologię, gdzie King był ze swoim opowiadaniem "Trygrys tu, tygrys tam..." to mnie by ten autor na pewno nie zainteresował.
      Owszem, jest jeszcze inna opcja, albo motor motywacyjny do sięgnięcia po antologię - nazwiska, które się zna. Ale co ja będę kupował książkę dla 3-4 opowiadań znanych autorów? Nie. Antologie nie dla mnie. ;)

      Usuń
    8. Nie rozumiem, Ciastek. Po prostu nie rozumiem. Widać jestem misiem o małym rozumku :-)

      Usuń
    9. Nie musisz wszystkiego rozumieć. :P

      Usuń
  11. Marinus, nie pomijaj w planach "Peanatemy". To powieść niemal wybitna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W planach jest. Gorzej z czasem na realizację.

      Usuń
    2. Czytaliśmy to z Krzyśkiem w tym samym czasie. Nic innego od Stephensona nie czytałem, ale takie wrażenie na mnie zrobił, że stoi mi na półce dzisiaj już kilka jego książek. :)

      Usuń
    3. Ja czytałem: Diamentowy wiek, Zamieć oraz Reamde. Reszta czeka :-)

      Usuń
    4. Ja mam Reamde, Cryptonomicon i cykl barokowy. Za dwa ostatnie SIę zabierałem w zeszłym roku i nie wyszło. To że są to cegły mnie nie rusza. Ale wiem, jak pisze ten autor (zajebiście) wymagająco + do tego cegła i nie umiem się zabrać, bo ja potrzebuję odpowiedniego momentu na takie książki. :)

      Usuń
    5. Mam wszystkie "cegły" Stephensona w twardych oprawach - to co wydały: MAG (Cryptonomicon, Peanatema, Reamde + cykl barokowy) oraz ISA (Diamentowy wiek, Zamieć). Nie kupowałem tylko "Zodiaka" (Zysk) oraz "Mongoliady" (Mag).
      Jak wspomniałem, czytałem tylko Zamieć, DW i Reamde. Reszta przede mną, choć raczej nieprędko to nastąpi. Twórczość Neala jest wymagająca, więc nie ma co do niej podchodzić bez zarezerwowanego czasu. Niestety, w najbliższym okresie właśnie czasu będzie mi brakować. Stąd lekturami są zbiory opowiadań, bo zawsze w kiblu można machnąć jakąś krótką historyjkę :-)

      Usuń
    6. A widziałem na forum, że Mag chce wydać Diamentowy? Tylko czemu, u diabła, nie Zamieć?! Może im się odmieni? A jak nie to proponuję wspólną krucjatę. Ja wiem, że już masz, ale wesprzeć kolegę chyba w takiej sytuacji możesz. ;)

      Usuń
    7. A na kiblu mówisz? Nie wiem, czy czytałeś moją recenzję ostatniego tomu Malazańskiej. Tam też pisałem, że mój kumpel, który mnie do tego cyklu przekonał, uparcie twierdził, że czytał to tylko na kiblu... :D

      Usuń
    8. A ja ci kiedyś pisałem - bierz "Zamieć" jak jest w twardej na Allegro za grosze. Ale ty nie, poczekasz aż MAG wyda :-) to masz teraz:-)

      Usuń
    9. Wiedziałem, że mi to wypomnisz. :P Ale ja mimo wszystko liczę, że będę miał w jednym stylu wszystko na półce od tego Stephensona. :)

      Usuń
    10. A widzisz, ja mam w jednej konwencji "Diamentowy wiek" i "Zamieć" Stephensona oraz "Modyfikowany węgiel" Morgana. Jestem kontent, bo poza Morganem, to Strphenson w ISIE miał świetne okładki :-) Nie zamienię ich chyba nawet jak MAG by się zdecydował na wznowienie.

      Usuń
    11. Wiesz, że ja jestem MAGowiec i uwielbiam ich wydania, więc czekam na pojawienie się obu książek od nich. I myślę, że jak już wydają "Diamentowy", to i "Zamieć" za jakiś czas też się pojawi.

      Usuń
  12. Skoro już prawie wyczytałam w swoim Maratonie moje książki, które mi zalegały to chyba czas kupic nowe książki :D mam nadzieje że je znajdę w księgarni pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już powinnaś znaleźć. Jeśli czytasz fantastykę to polecam. :) I witam serdecznie koleżankę, którą ochrzczono jednym z najpiękniejszych imion, jakie znam. :)

      Usuń
  13. "Ślepe stado" polecam. Bardzo śmiałe i błyskotliwe spojrzenie na naturę rasy ludzkiej i bardzo możliwe przykre konsekwencje niszczenia środowiska. Ekolodzy na pewno będą pod wrażeniem, ale myślę, że każdy kto nie boi się prawdy o ludzkości również ma duże szanse odnaleźć się w tej powieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałaś w oryginale? Bo nie widziałem recenzji na blogu, a w sumie to całkiem niedawno wyszło. Ja niedługo tego Brunnera będę brał na warsztat, bo już leży i czeka. Najpierw wziąłem się za Piresta, a teraz czytam opowiadania Dicka i zabieram się za 2 tom HP. Po tym będzie Bruncio. :)

      Usuń
    2. Tak, ja w oryginale - błagam Cię;)
      W języku polskim oczywiście, recka jest już na blogu.

      Usuń
    3. Hehehe, nie? A myślałem, że filmy oglądasz w oryginale, więc i książki też. :)
      Spoko, niedługo tam wpadnę do Ciebie i zobaczymy, co tam prawisz. ;)

      Priesta z kolei ja skończyłem i pojawi się kilka słów ode mnie dzisiaj wieczorem. :)

      Usuń