niedziela, 19 lipca 2015

ZNALEZIONE NIE KRADZIONE - Stephen King [recenzja]

Tytuł oryginału: Finders Keepers
Cykl: Bill Hodges (tom: 2)
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 479
Gatunek: Powieść sensacyjna, thriller
Moja ocena: 3+/6








John Rothstein to jeden z najpopularniejszych i najbardziej uzdolnionych pisarzy, mający w swoim dorobku genialną trylogię, dzięki której zyskał sobie rzesze fanów. Kiedy nagle nieoczekiwanie znika i zaszywa się gdzieś całkiem samemu, bo postanawia przerwać wydawanie, wzbudza tym irytację wielu z nich. Jednym z takich niezadowolonych fanów jest Morris Bellamy, który dodatkowo wściekł się na Rothsteina, że ten zmienił w ostatniej części jego ulubionego bohatera. Jest rok 1978, kiedy Morris z dwoma wspólnikami odnajduje autora, zabija go i rabuje sejf, który oprócz pieniędzy zawiera także rękopisy dwóch nowych książek z dalszymi losami jego ulubionego bohatera. Nie cieszy się jednak zbyt długo tym łupem, bo z całkiem głupiego powodu trafia do więzienia, gdzie spędzi wiele lat. 

Po ponad trzydziestu latach 13-letni Peter Saubers odnajduje dość nieoczekiwanie zakopany przez Morrisa kufer z pieniędzmi i zapisanymi notesami Rothsteina. Pieniądze przekazuje w nietypowy sposób cierpiącym na deficyt finansowy rodzicom. Zapisane notesy czyta zachwycony od deski do deski, bo już wcześniej znał Rothsteina i również, jak Morris, był jego fanem. Nie wie jednak, co ma z nimi zrobić, czy zachować, co jest ryzykowne, czy sprzedać, co jest jeszcze bardziej ryzykowne. Nie jest mu jednak dane podjąć ostateczną decyzję, bo na wolność wychodzi Morris, który dostrzega, że zawartość kufra zniknęła i krok po kroku dochodzi do tego, kto za tym stoi. Życie Petera i jego rodziny jest zagrożone, a jedyną osobą, która może mu pomóc jest emerytowany policjant - Bill Hodges. 

I  kolejny King za mną. Nie wiem, która to już będzie książka SK przeczytana przeze mnie, ale stawiałbym, że grubo ponad 50-sta. A może już jest 60-ta? W każdym razie większość twórczości Stephena jest już za mną, dzięki czemu bardzo dobrze znam jego styl i umiejętności pisarskie, zarówno od strony powieści, jak i opowiadań. Ciężko jest już mnie po tylu przeczytanych książkach czymś zaskoczyć albo poruszyć - ostatni raz udało mu się to z Dallas '63 w 2011 - ale ciągle na to czekam i w to wierzę, bo dla mnie mistrz jest jeden. 

"Znalezione nie kradzione" też mnie ani nie zaskoczyło, ani nie poruszyło, ale czytało mi się całkiem dobrze. Typowe u Kinga jest bardzo dobre przedstawienie wszelakich relacji i problemów społecznych, kreacja ciekawych - dobrych i złych - postaci, dokładne opisy wszystkiego dookoła i tworzenie żywych dialogów, często doprawionych kingowym poczuciem humoru, które bardzo mi odpowiada. W tej książce dodatkowo odwołuje się do wielu znanych dzieł literackich, które warto sobie gdzieś odnotować i później poznać. Fajne jest też mocniejsze nawiązanie tutaj do poprzedniej części, bo oprócz tego, że występuje znany nam już Bill Hodges, jest też Peter Saubers, syn Toma Saubersa, czyli jednej z ofiar Brady'ego 'Pana Mercedesa' Hartsfielda, którego ścigał Bill w poprzedniej części. 

Najnowsza książka Kinga to kolejna jego próba zmierzenia się z gatunkiem kryminału, który od początku nie idzie mu najlepiej. O ile pierwsza część cyklu z Billem Hodgesem - Pan Mercedes - jeszcze się znajdowała w ramach tego gatunku, to już "Znalezione..." ledwo go muska. Nie ma wielkiej intrygi. Nie ma ciekawego śledztwa i pasjonującej rozgrywki między ściganym a ścigającymi. Akcja jest, ale nie pędzi na łeb na szyję, więc napięcia jest niewiele. No i ten morderca mógłby być większym psycholem, a nie jest. Zdecydowanie bardziej pasuje mi ta książka jako thriller lub nawet sensacja. Ale jeśli dla kogoś nie stanowi to różnicy, jakiego gatunku książkę czyta, to nie ma to wtedy żadnego znaczenia. 

"Znalezione nie kradzione" plasuje się w dorobku Stephena Kinga, moim zdaniem, gdzieś pomiędzy książkami słabymi a najlepszymi. Taki nieco ponad przeciętniak, po przeczytaniu którego po paru miesiącach raczej na pewno nie będzie się wzdychać, jeśli się o nim wspomni. Ale jako czytadło dla wypełnienia czasu, które szybko i całkiem przyjemnie się pochłania w ciągu trzech, czterech dłuższych wieczorów może być. Jednak ja dalej czekam na kolejny konkret Kinga , bo wiem, że go na to stać. Już jesienią ma się pojawić nowy zbiór opowiadań. Zobaczymy, czy tym razem uda mu się mnie zaskoczyć. :-) 

27 komentarzy:

  1. Hm. Hm. Kryminał... Lubię kryminały. Ale z drugiej strony... Wszędzie wychwalany King a taka słaba Twoja ocena? Kuuuurczaczki - taki dylemacik.

    Na razie nie chwytam za inne książeczki tego pana - mam już na Kindlu Wielki marsz i niedługo się zabieram :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby kryminał, ale tak jak pisałem to z nim właściwie niewiele ma wspólnego. Porównując z poprzednim "Panem Mercedesem" to naprawdę słabo ten wątek kryminalny wypada. Sensacja znacznie lepiej pasuje tutaj, jeśliby trzeba szufladkować do konkretnego gatunku. "Znalezione..." wydaje się być bardziej spójną książką, ale "Pan Mercedes" bardziej mi się podobał, psychopata znacznie bardziej pokręcony, ten wątek kryminalny lepszy. Ogółem wydaje mi się, że tendencja serii będzie spadkowa, ale zobaczymy. Ocena adekwatna do treści. Ale czytało mi się dobrze. King to King, nawet jeśli to średniak. :)

      Usuń
    2. Muszę się szybko zabrać za tego Kinga, bo tak wychwalasz, że aż mnie skręca :D

      Usuń
    3. Za tego, czyli za Wielki marsz? Jak najbardziej. Bierz to. Czytaj to. Jaraj się. A potem opowiadaj jak wrażenia. :D

      Usuń
    4. Recenzja będzie dedykowana dla Ciebie :3

      Usuń
    5. Ach, to już w ogóle będzie pięknie. :) Oby tylko Ci się WM spodobał! :)

      Usuń
  2. Zgadzam się z Twoją opinią: książkę jak to u Kinga czyta się bez bólu, ale jednak była jest to rzecz sztampowa do bólu. W ogóle mam wrażenie, jakby King się do niej nie przyłożył i napisał ją tak na odwal. Bolało mnie to, że nie podjął próby wyjścia poza schemat gatunku, a i tak to co dostaliśmy nawet nie naśladuje dzisiejszych trendów w literaturze sensacyjno-kryminalnej. Jak dla mnie krok wstecz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie też krok wstecz i obawiam się, że trzecia część będzie taka sama, albo i gorsza, ale zobaczymy. Też mam takie poczucie, że się za bardzo nie przyłożył. Kryminały generalnie Kingowi nie wychodzą (najlepiej wyszło Joyland, ale jakby to porównać pod kątek kryminału z takim np. Deaverem czy Lehane'em to marność). Niewielka jest różnica między thrillerem a kryminałem, a te pierwsze jednak Kingowi wychodzą o niebo lepiej. No cóż, wychodzi na to, że to gatunek nie dla niego. Ale nie musi. Ma poważne atrybuty, aby pisać bardzo dobrze w innej konwencji. :)

      Usuń
    2. "Dla mnie też krok wstecz i obawiam się, że trzecia część będzie taka sama, albo i gorsza, ale zobaczymy."

      A tutaj wprost przeciwnie. Pewien wątek ze "Znalezionych..." (oczywiście nic nie zdradzając :-) napawa mnie optymistycznie co do kolejnej części bo jest szansa że King wróci do tego co mu wychodzi najlepiej.

      Usuń
    3. Wiem, o który wątek Ci chodzi. O ten związany z inną postacią, której widoczność w tym tomie była niewielka. Myślisz, że to będzie jak feniks z popiołu, ciekawiej, dosadniej i ogółem konkretniej? :) Ja generalnie myślałem, że już zacznie się "coś dziać" właśnie w epilogu, że stamtąd ucieknie albo poleje się krew, w każdym razie coś więcej, ale widać, że trzeba poczekać do 3 tomu. :) No zobaczymy. Może masz rację i będzie lepiej. Ja w każdym razie podejdę do tego z dystansem, bez nakręcania się. Zdecydowanie bardziej czekać będę na inne pozycje, a tę przy okazji szarpnę. :)

      Usuń
  3. Miałem w planach tego Kinga, jednak myślałem, że będzie to lepsza książka :). Teraz raczej trochę minie nim po nią sięgnę zwłaszcza po Twojej ocenie. Szkoda mi kasy na przeciętną powieść :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A "Pana Mercedesa" czytałeś?

      Usuń
    2. Dziewczyna czytała i jej się podobało :). Teraz zacząłem czytać w końcu Wegnera i jak na razie jestem pod dużym wrażeniem. Jak skończę książki Wegnera to może pożyczę sobie od niej :)

      Usuń
    3. Bo "Pan Mercedes" był dobry i miał ten wątek kryminalny, i znacznie się różni od "Znalezione...". ;)
      Widziałem i podoba mi się to, że Ci pasuje. Mówiłem, że Wegner pisze bardzo dobrze. Jak skończysz to wbijaj mi z komentarzem do wątku z Wegnerem albo pisz reckę i zamieszczaj u siebie. :)

      Usuń
  4. Chociaż "Pana Mercedesa" czytało mi się dobrze, to na każdej innej płaszczyźnie (bohaterowie, fabuła, intryga) King mnie zawiódł. Nie planowałam sięgać po drugą część serii, a kolejne nieprzychylne recenzje mnie w tym utwierdzają. Chyba tak jak Ty czekam na Kinga, który mnie zaskoczy, powali kunsztem pisarskim i niesamowitą wyobraźnią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie perełki, jak Dallas '63, Ręka mistrza czy Zielona mila, trafiają się raz na kilkanaście książek. Ale jakby coś powstało fajnego, małomiasteczkowego w stylu "Pod kopułą" czy "Sklepiku z marzeniami" to byłoby super. "Przebudzenie" też było całkiem dobre. Nie wydaje mi się, żeby te opowiadania były aż tak dobre, bo ja na ogół w każdym zbiorze dostrzegam z 3-4, które mi się naprawdę bardzo podobają, a to za mało, żeby książka zyskała na znacznej ocenie tylko z racji tych kilku, gdzie pozostałe kilka,kilkanaście nie rusza mnie wcale. Ale wierzę, że pojawi się w końcu taki zbiór, który mnie poruszy, jak Bradbury, i że będzie to zbiór Kinga. :)
      Następne w kolejności ma być ostatnia książka z Hodgesem, i też nie przewiduję fajerwerków. Ale dopóki King pisze, dopóty Ciacho jest szczęśliwy. :D

      Usuń
    2. Po opowiadaniach nie spodziewam się zbyt wiele, chociaż King potrafi napisać fantastyczną "krótką" formę. Niestety, tak jak mówisz, zbiory są nierówne, jedno opowiadanie wynosi resztę, kilka napisanych jest dla zapchania stron itd. Na pewno jednak sięgnę po nie z przyjemnością :)

      Usuń
    3. Co takiego Ci się spodobało z opowiadań Kinga?

      Ja najbardziej pamiętam "Tratwę" ze "Szkieletowej załogi", która była dla mnie rewelacyjnym tekstem grozy, takim nieco psychodelicznym, który bardzo pasuje mi pod klasykę (np. Poe napisał w bardzo podobnym klimacie kapitalne opowiadanie "Studnia i wahadło"). Poza tym to od Kinga mi się bardziej nowele podobały: Skazani, Ciało, Serca Atlantydów. Jak nie czytałaś to bardzo polecam oba zbiory "Cztery pory roku" i "Serca Atlantydów" - świetne książki.

      Usuń
    4. Musiałem sięgnąć do neta, do spisów treści poszczególnych zbiorów, które czytałem, bo mam straszne luki w pamięci, a oczywiście podobało mi się tych opowiadań więcej, tylko "Tratwa" jest tym numerem 1. Pozostałe, które mi się podobały to:

      Prosektorium numer cztery, Siostrzyczki z Elurii, Obiad w Gotham Cafe i Jazda na Kuli - ze zbioru "Wszystko jest względne";

      Cadillac Dolana, Crouch End, Mają tu kapelę jak wszyscy diabli - ze zbioru "Marzenia i koszmary";

      Mgła (to w zasadzie też nowela, ale w zbiorze opowiadań, więc niech będzie), Tratwa, Nona - ze zbioru "Szkieletowa załoga".

      Pewnie jeszcze coś by się tam znalazło, ale czytałem te zbiory stosunkowo dawno, więc nie pamiętam. Generalnie w tym roku przekonuję się coraz bardziej do opowiadań dając im więcej szansy, dlatego tym bardziej jestem ciekaw mojego odbioru tym razem, jeśli chodzi o Kinga. :)

      Usuń
    5. Skoro Ty masz dziury w pamięci, to co ja mam powiedzieć? :P Z tego co pamiętam podobała mi się cała "Czarna bezgwiezdna noc" a zwłaszcza "Dobry interes" i "Dobrane małżeństwo", z "Marzeń i koszmarów" pamiętam bardzo mało, bo to książka sprzed dobrych kilku lat, ale "Cadillac Dolana", "Mają tu kapelę jak wszyscy diabli", "Ludzie Godziny Dziesiątej" i ostatnia przypowiastka "Żebrak i diament" zrobiły na mnie wrażenie (z tego, co pamiętam;))
      Na pewno muszę sięgnąć po "Cztery pory roku", zabieram się za nie od dawna i jakoś mi nie wychodzi. A skoro już wspomniałeś mistrza Poe, to chyba będę musiała odświeżyć sobie jego "Opowieści niesamowite", bo tęskno mi ostatnio do starej, dobrej grozy...

      Usuń
    6. A czemu takie porównanie? Czyżbyś sugerowała się wiekiem, bo starsza ode mnie jesteś? :) Młodsi mają gorszą pamięć nie raz od starszych. A ja mam serio czasem taką sklerozę, że mój 50-letni ojciec mnie czasem zawstydza. :)
      Mi również podobały się "Dobry interes" i "Dobrane małżeństwo", ale to też raczej nowele. Wiem, że każdy inaczej rozróżnia nowelę i opowiadanie, albo po prostu uznaje, że istnieje dłuższa forma (powieść) i krótsza (opowiadanie). Dla mnie nowela zaczyna się powyżej 150-100 stron. :) Gust jednak widzę, że mamy podobny. Dużo książek mistrzunia czytałaś? :)

      Jeśli o klasykę chodzi to całkiem odrębny temat, ale od Poego się zaczyna. Nie tak dawno pisałem o jednym z jego zbiorów: Zdradzieckie serce. Chętnie mogę tam pogadać o nim szerzej, i o innych klasykach. :)

      Usuń
    7. Nieee, napisałam tak ze względu na to, że jesteś ogromnym fanem Kinga i założyłam, że z racji swojej fascynacji tym autorem, przykładasz większą wagę do tego, by pamiętać, co ten napisał :). Ja na przykład prawie nie pamiętam o co chodziło w "Ręce mistrza", choć książka strasznie mi się podobała.
      Czy dużo? Stanowczo za mało, bo King w nadmiarze mnie męczy. Muszę robić sobie przerwy z jego książkami :) ale mam w domu psychotycznego fana Kinga, który co jakiś czas namawia mnie do sięgnięcia po mistrza. Teraz czaję się na "Bastion" ;)

      Usuń
    8. Ach, w tym sensie. Wiesz, ja o każdej powieści i niemal każdej noweli Kinga mogę Ci coś powiedzieć, jaka fabuła, jacy bohaterowie, jaki problem itp.- oczywiście w mniejszym lub większym stopniu - i dlatego że były to dłuższe formy i mi się utrwaliły. A opowiadania są krótkie i jest ich dużo, i nie potrafię tego spamiętać, nawet jakbym chciał, bo mi się zlewa albo zwyczajnie słabe były i nie zapamiętałem. Przykładam większą uwagę, jasne, ale jak masz 20 kilka opowiadań w samych tylko "Marzeniach i koszmarach" to weź to spamiętaj. :)
      "Ręka mistrza" świetna książka. Momentami mogę powiedzieć, że piękna. Bardzo podobało mi się przedstawienie przez Kinga malarstwa i całej tej otoczki związanej z wystawami, malowaniem, środowiskiem malarzy itp + samotność na wyspie. Bardzo klimatyczna książka. Czołówka Kinga. :)
      Hehehe, pewnie młodszy brat? :) I bardzo dobrze robi, a "Bastion" jest z jednej strony momentami bardzo dobrą książką, a momentami nieco zbyt przegadaną. Czytając pierwszy raz nie będzie to aż tak rażące, ale za drugim gorzej. Ale postaci są świetne, klimat taki lekko postapokaliptyczny, sporo dramatu. Jedna z najważniejszych książek Kinga, a na pewno największych - poczujesz nadgarstki jak będziesz miała w papierze. :P

      Usuń
    9. I to jest właśnie problem z opowiadaniami - lubię je czytać, ale wiem, że za chwilę zapomnę o czym były. To dość frustrujące.
      Hahaha nie, nie brat. Mój chłopak uwielbia Kinga, jakiś czas temu przytachał właśnie "Bastion" i strasznie się nim zachwycał, więc postanowiłam, że trzeba tej cegiełce dać szansę :)

      Usuń
    10. Dokładnie, ale u mnie to jeden problem. Drugi jest taki, że ja potrzebuję, żeby się wczuć nieco więcej treści, a opowiadania często są po 4-8 stron. To za mało. Owszem, są takie, które potrafią mną pozamiatać mając zaledwie tyle stron, ale to rzadkość. Przykładowo u Gaimana ostatnio miałem takie 2-3 opowiadania na 24. A już ewenementem jest zbiór takiej długości opowiadań, który by mnie ruszył. Jedyny taki to "Kroniki marsjańskie" Bradbury'ego. Chciałbym trafić jeszcze na coś takiego.
      No to jeszcze lepiej, bo z chłopakiem to bliższy kontakt, więc wspólna pasja to świetna sprawa. :) Dobry jest, posłuchaj chłopaka i nieznajomego kolegi, i zabieraj się za "Bastion". ;)

      Usuń
  5. Hmmm... zmartwiłeś mnie, książka jest już na mojej półce... szkoda, że nie przypadła Ci do gustu... jednak spróbuję, czytałam "Pana Mercedesa", muszę przeczytać kontynuację! Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj, spróbuj. Mi się nie podobało, Tobie może. Nie wiadomo. :)

      Usuń