czwartek, 7 maja 2015

TRAWA - Sheri S. Tepper [recenzja]


Tytuł oryginału: Grass
Cykl: Trylogia Arbaiów (tom: 1)
Seria: Artefakty
Wydawnictwo: Mag
Liczba stron: 488
Gatunek: Science Fiction
Moja ocena: 5/6

"Co w trawie piszczy?"

Sheri S. Tepper to amerykańska autorka powieści science fiction, fantasy i horrorów. W Ameryce bardzo dobrze znana, bo napisała wiele książek dla swoich czytelników. W Polsce natomiast pojawiła się dopiero w tym roku jej powieść Trawa, otwierając tym samym nową serię Wydawnictwa Mag, która składać się ma z książek science fiction. Seria nazywa się Artefakty, a Sheri Tepper, John Brunner (Wszyscy na Zanzibarze) i William Gibson (Trylogia ciągu) są pierwszymi jej autorami. Trawa to powieść, która została napisana w 1989 roku, a już w następnym roku otrzymała dwie nominacje do najważniejszych nagród: Hugo i Locusa. Jest także pierwszą pozycją trylogii Arbaiów, do której zaliczają się jeszcze: Raising the Stones (1990) i Sideshow (1992).

Akcja Trawy rozgrywa się w przyszłości. Ziemia (Terra) została przeludniona i wystąpił problem z ograniczonymi zasobami, które zbyt szybko zaczęły się wyczerpywać. Ta sytuacja doprowadziła do rozprzestrzenienia się ludzkości po całej galaktyce i osadzenia na różnych planetach, w tym między innymi na planecie Trawa, nazwanej tak dlatego, że obsiana jest w całości wysoko rosnącą trawą różnych gatunków i kolorów. Jednakże problem przeludnienia i ograniczonych zasobów to nie jedyny, jaki dotknął ludzkości. Pojawił się jeszcze jeden, tajemnicza choroba, która zaczęła dziesiątkować ludność wszystkich planet. 

"Miliony mil kwadratowych; nieogarnione, chłostane wiatrem trawiaste tsunami, tysiąc ukojonych słońcem trawiastych wysp, setka falujących oceanów, każda zmarszczka lśniąca szkarłatem bądź bursztynem, szmaragdem lub turkusem, wielobarwne jak tęcze, których kolorowe pasy i plamy drżą ponad preriami; trawy – niektóre wysokie, inne niskie, niektóre pierzaste, inne proste – które, rosnąc, tworzą własną geografię."*

Główną bohaterką książki jest naukowiec Marjorie Westriding-Yrarier, która wraz z rodziną zostaje wysłana na Trawę, jedyne miejsce, gdzie nie pojawiła się dziwna zaraza, która zabija ludzkości. Marjorie zostaje poproszona o doszukanie się odpowiedzi, czym jest ta choroba, dlaczego akurat tam nie występuje i jak ją zwalczyć. Na początku jednak musi się wkupić w łaski mieszkańców Miasta Ludu, otoczonego Trawą, którzy praktykują pewną tradycję - Polowanie - polegającą na zabijaniu lisów z udziałem pomocników, którymi są ogary (wielkie psy dorównujące wielkościom koniom) i hippae (koniopodobne stworzenia, które mają pewną moc). Im bliżej jednak Marjorie zagłębia się w te społeczeństwo i otoczenie Trawy, próbując odszukać odpowiedzi dotyczących dziwnej zarazy, tym bardziej zbliża się do tajemnicy odporności planety na chorobę, za czym kryje się inny gatunek i szokująca prawda. 

"Trawiaste wzgórza, gdzie masy potężnych ździebeł sterczą na wysokość dziesięciu rosłych ludzi; trawiaste doliny, gdzie darń jest miękka jak mech, gdzie niewiasty składają głowy, myśląc o swoich ukochanych, gdzie mężowie kładą się i myślą o swoich kochankach; trawiaste gaje, gdzie starcy i staruszki przesiadują w ciszy wieczorami, marząc o tym, co kiedyś mogłoby się wydarzyć, a może się wydarzyło"**

Sheri stworzyła niezwykle barwną, tajemniczą i ciekawą planetę, która pokryta jest milionami mil trawy, różnobarwnej i różnogatunkowej. Umieściła na niej kilka znanych nam gatunków zwierząt, które nieco przerobiła na swój sposób, i kila nowych, bardzo ciekawych, które owiane są tajemnicą od samego początku ich poznania. W sam środek Trawy zamieściła natomiast Miasto Ludu, odizolowane społeczeństwo z inną hierarchią wartości i tradycją, uznające za warunek konieczny branie udziału w  Polowaniu, które dowodzi męstwa i dojrzałości. Nigdy jednak nie wiadomo czy uczestnicy Polowania wrócą w całości i w takim samym składzie, w jakim wyruszyli, bo masy potężnej trawy nie skrywają tylko barwne i kolorowe źdźbła, ale także mroczne zakamarki, gdzie czają się niebezpieczeństwa. 

Oprócz mieszkańców Trawy istnieje jeszcze Świętość, religijne imperium, które sprawuje kontrolę nad planetami i podejmuje się różnych badań dla dobra ludzkości. Postaci w książce jest całkiem sporo, jednakże nie są one zbyt rozbudowane psychologicznie. Nie jest to jednak minus, bo można się z nimi identyfikować i nie są one jak marionetki, którymi można bezkarnie sterować. Poza tym to nie one są najważniejsze w tej książce. Tutaj chodzi o samą planetę, o jej geografię i rodzime gatunki, które są tajemnicze, i za którymi kryje się bardzo ciekawy pomysł, na jaki wpadła autorka i postanowiła go wykorzystać. Momentami szokuje. Momentami wprawia w zachwyt. Od początku do końca czyta się bardzo dobrze, szybko i z narastającą ciekawością, głównie dzięki pięknemu i poetyckiemu językowi, jakim autorka się posługuje. I warto też zaznaczyć, że Trawa, mimo iż napisana ponad 25 lat temu, z perspektywy czasu nie jest ani książką staroświecką, ani przestarzałą. Skierowana jest jednak zdecydowanie do fanów gatunku, którzy najlepiej docenią wartość, jaką skrywa w sobie ta książka, ta planeta i te tajemnicze istoty, które ją zamieszkują. ;)

* Sheri S. Tepper, Trawa, Wydawnictwo Mag, Warszawa 2015, s. 7.
** tamże, s. 7.

Za udostępnienie mi tej książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Mag.


7 komentarzy:

  1. Sorki, że się wtryniam ale może coś źle zrozumiałem.. a może Ty ;).
    IMHO organizacja społeczeństwa wygląda inaczej. Władzę na Trawie stanowią arystokratyczne rody wywodzące się od pierwszych osadników. Zamieszkują oni posiadłości rozsiane po planecie. Prowadzą wspólną politykę i to oni m in organizują Polowania.
    Miasto Ludu natomiast to odizolowana od reszty planety enklawa, do której mogą przybywać ludzie z zewnątrz (i tylko tam). Mieszkańcy Miasta Ludu trudnią się rzemiosłem, handlem i usługami na rzecz arystokracji, która zresztą bardziej lub mniej otwarcie nimi gardzi.
    Przeczytałem dopiero ~100 stron i może mi się cosik pomerdało ale, imho, tak to wygląda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty piszesz o władzy na samej trawie,a ja piszę o wszystkich planetach, nad którymi górowała Świętość.
      Nie bardzo rozumiem zarzutu co do Miasta Ludu, co tam źle napisałem? :)

      Usuń
    2. Jak napisałem mam za sobą tylko ~100 stron więc może jeszcze wszystko stanie na głowie ;)
      "Na początku jednak musi się wkupić w łaski mieszkańców Miasta Ludu, otoczonego Trawą, którzy praktykują pewną tradycję - Polowanie "
      IMHO mieszkańcy Miasta Ludu nie polowali chyba, że dalej w książce jest, że tak. Ale organizatorami Polowań były rodziny bonów, która od Miasta Ludu stroniły.

      "W sam środek Trawy zamieściła natomiast Miasto Ludu, odizolowane społeczeństwo z inną hierarchią wartości i tradycją, uznające za warunek konieczny branie udziału w Polowaniu"
      Odizolowane były rodziny bonów w swoich rezydencjach. Miasto Ludu to jedyna enklawa z portem kosmicznym i całym przekrojem społeczeństwa.

      Przynajmniej ja to tak rozumiem :)

      Usuń
    3. Do Miasteczko Ludu dostęp miała ograniczona liczba ludności, w tym bonowie spoza tego miasta (ja zrozumiałem, że bonowie mają swoje rezydencje i w Miasteczku, i częściowo niedaleko niego), którzy wspólnie z jego mieszkańcami, zwykłymi obywatelami uczestniczyli w Polowaniu. Yrarierowie natomiast byli wyjątkiem, bo dostali się z zewnątrz, ale wpływ na to miała Świętość, bo chcieli, żeby Rigo i Marjorie doszli do tego co powoduje, że zaraz Trawy się nie tyczy. Może to ja coś źle zrozumiałem, ale tak to kojarzę.

      Usuń
  2. A muszę coś o Trawie napisać. Moje pierwsze wrażenia były podobne do Twoich, ale... Jak napiszę, to się przypomnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, spoko, jak sobie przypomnisz, to napisz. ;)

      Usuń
    2. http://seczytam.blogspot.com/2015/12/sheri-s-tepper-trawa.html

      Usuń